Austriacy

piątek, 9 maja 2014

Rozdział dziewiąty

Dryń... 
Dryń... 
Dryń... 
Dryyyń...
Budzę się, budzik dzwoni zdecydowanie za głośno. Próbuję go wyłączyć, ale nie udaje mi się to. W końcu zrzucam go na ziemię, a on ucicha. Chowam głowę pod poduszkę, próbując dalej spać. Promienie słoneczne, przebijające się przez okno, ogrzewają mi stopy. W końcu przypomniałam sobie, że dziś nie mogę zaspać. Nikogo nie obchodzi, że przez wczorajszy dzień pełen wrażeń, że się nie wyspałam. Dzisiaj mam do zrobienia jeszcze więcej.
Wyczołgałam się z łózka, znalazłam budzik i podniosłam go z podłogi. Spojrzałam w lustro, pod oczami miałam dosłownie woryy. Weszłam do łazienki i przemyłam twarz. Później zeszłam na śniadanie. Rodzice już wstali, wiedzieli, że dzisiaj wyjeżdżam. Porozmawialiśmy przy płatkach i pobiegłam na górę.
Wzięłam szybki prysznic i podeszłam do szafy. Włożyłam na siebie rurki, T-shirt i ciepłą bluzę, w końcu mróz na dworze. Pakowanie nie zajęłoby mi długo, gdyby nie telefon przyjaciółki. Przez ogrom pracy nie miałam czasu na jakiekolwiek inne wypady towarzyskie, poza tymi, które były z moimi wariatami. Właśnie zaczęła mi opowiadać o swojej nowej super miłości, jak zobaczyłam, że niedługo się spóźnię. Była tak podniecona, że nawet nie miałam serca, żeby jej przerywać. Najwyżej spędzę mniej czasu z Mitchim, przecież nie tylko on jest moim przyjacielem. Przez jej całą ciekawą historię, odezwałam sie tylko parę razy, bo nie dała mi nawet do słowa dojść. Tak, jest straszną plotkarą i gadułą...
Czas leciał, a jej, można powiedzieć - monolog, wcale nie pokazywał, że niedługo się skończy. W końcu musiałam jej przerwać i postanowiłam zrobić to bez żadnych skrupułów.
W końcu mogłam się spokojnie dokończyć pakować. Sprawdziłam, czy lustrzanka jest dobrze naładowana  i czy karta jest pusta i spakowałam ją do torby. Jeszcze tylko zlustrowałam pokój, czy niczego nie zostawiłam i zeszłam na dół.
Rodzice czekali już w salonie, żeby odwieźć mnie do Michaela. Nie obyło się bez czułego pożegnania, jak to mają w zwyczaju rodzice.
Tata spakował moje torby do bagażnika i pojechaliśmy. Zwykle nie miałam za bardzo o czym z nim rozmawiać, więc i teraz w samochodzie panowała niezręczna cisza. Teraz też nie mogłam wymyślić żadnego tematu, więc tylko podgłośniłam radio. Po krótkim czasie dojechaliśmy. Wyjęłam z bagażnika walizkę, pomachałam tacie i weszłam do wejścia.
Michael czekał na mnie w swojej sali, do której wbiegłam zdyszana. Uśmiechnął się do mnie życzliwie
i chwilę później zajęliśmy się rozmową. Czuł się coraz lepiej, ale nadal nie mógł sobie wybaczyć, że traci cały sezon.
- Mam teraz życiową formę...
- Michael, przecież to nie twoja wina, uspokój się.
- Mogłem oddać im ten hajs i byłoby po kłopocie.
Zdziwiłam się, że pierwszy raz od wypadku, wspomniał o nim i to w taki sposób. Ja sama unikałam jakiegokolwiek poruszania tego tematu. 
Nie wiedziałam, czy mogę dalej ciągnąć to, ale postanowiłam zapytać :
- Opowiesz mi wszystko?
Wypuścił głośno powietrze i zamknął oczy. Już chciałam powiedzieć, żeby może jeszcze poczekał, ale on zaczął:
- W poprzednich sezonach, nie powodziło mi się z pieniędzmi. Wziąłem tam jakąś pożyczkę. Od tych ludzi co mnie prawie zabili. Nie wiem czemu na to wpadłem, ale mniejsza o to. Później pojawiłaś się Ty. I ja... Ja zakochałem się w Tobie.
Otworzyłam usta ze zdziwienia i chciałam już powiedzieć coś, ale on szybko mi przerwał i kontynuował swoją opowieść :
- Wtedy w nocy, co przyszedłem do Ciebie... - skinęłam głową na znak, że pamiętam. - Później poszedłem do Gregora. Powiedziałem mu o moich uczuciach do Ciebie. Wiesz, byłem pijany... I on wtedy mnie znienawidził. Byliśmy przyjaciółmi, więc wiedział, że mam kłopoty finansowe. Kilka dni później, przez które nawet się do mnie nie odezwał, on przyszedł do mnie. Zachowywał się, jakby nigdy nic się nie stało. Rozmawialiśmy, chwilę później wyjął z kieszeni pieniądze. Przeliczył i powiedział, że wystarczy mi, żeby spłacić dług u tych facetów. Nie wiedziałem, jak mam na to zareagować, nie wiedziałem, czy mogę mu zaufać i po co on to robi. Nie odezwałem się, ani nie wziąłem tych pieniędzy. On też siedział cicho. Jakiś czas później podszedł do mnie i włożył mi te pieniądze w rękę. Spojrzałem na nie, później na niego. Wtedy on, powiedział, że daje mi te pieniądze, ale ja za to odczepię się od Ciebie, nie będę się do Ciebie przystawiał. Jednym słowem, zostawię go dla Ciebie. Przez kilka minut przemyślałem to i się zgodziłem. Wiedziałem, że to pomoże mi w zaprzestaniu odczuwania do Ciebie miłości. Jeszcze tego samego dnia poszedłem do chłopaków, zapłaciłem im. Powiedzieli, że mam jeszcze odsetki, a te pieniądze nie starczą na zapłacenie ich. Powiedziałem, że kiedyś im dopłacę. Później mieliśmy tą imprezę. Wyglądałaś tak pięknie. - na te słowa szybko zrobiłam się czerwona. - Wydawało mi się, że już Cię nie kocham, ale ten pocałunek wyszedł tak jakoś niechcący. Teraz jak leżałem w szpitalu, to pomyślałem, że wtedy Cię chyba nadal kochałem. Ale wiesz... nie jest to normalna miłość. Myślę, że jest to tylko przyjacielska miłość. Widzę, jak Gregor na Ciebie patrzy, jak się zachowuje. Jeszcze niedawno Cię nienawidził, ale teraz? Myślę, że jest coś całkowicie odmiennego. A Ty? Ty też chyba coś do niego czujesz, skoro nie oskarżyłaś go o nic, że nie powiedziałaś o nim na policji... Nie mam Ci tego za złe, bo pewnie sam bym zrobił to samo.
Byłam w szoku, tyle informacji na jakieś 10 minut. Nie odzywałam się, ciągle o tym myślałam. W końcu znalazłam odpowiednie słowa :
- Przepraszam, że nie powiedziałam na policji o wszystkim..
- Nie ma za co. Mówiłem Ci już.
Więcej już się nie odezwaliśmy. Spojrzałam na zegarek, musiałam już się zbierać.
- Muszę już iść Michael, przepraszam.
- Jasne, idź. I pozdrów tam chłopaków.
Widziałam w jego oczach smutek, że nie może skakać razem z nimi. Chciałam mu jakoś pomóc, ale nie było żadnych szans.
Podeszłam do niego, pocałowałam w policzek i odwróciłam się do wyjścia.

Zamówiłam taksówkę, która odwiozła mnie bez żadnych problemów pod samo lotnisko. Przez całą drogę myślałam o słowach Michaela. Na lotnisku spotkałam uśmiechniętych skoczków. Podeszłam do wszystkich, przywitałam się i przytuliłam się do Thomasa.
- Cześć słońce
- Cześć - odpowiedziałam
- Byłaś u Mitchiego? Co u niego?
- Opowiedział mi wszystko.
- Co Ty gadasz? Musisz mi wszystko powtórzyć!
- Nie tu i nie teraz. W hotelu. Teraz, wybacz, ale muszę sama to wszystko przemyśleć. - powiedziałam
i odeszłam dalej
Usiadłam sama, daleko od wszystkich. Zastanawiałam się, czemu Gregor tak się zachował, czemu Michael wcześniej mi nie powiedział, że mnie kocha. Zadałam sobie milion pytań i przez cały czas szukałam na nie odpowiedzi.
Z zamyślenia wyrwał mnie czyjś dotyk na moim prawym ramieniu. Odwróciłam się w tą stronę i przed sobą zobaczyłam szczęśliwego Gregora. No jasne, a niby kogo innego?...
- Cześć - powiedział, głupio się uśmiechając. Wygląda jakby na haju jakimś był...
- Cześć?
- Słuchaj, to co wczoraj wieczorem Ci powiedziałem, to nie była prawda. - szybko powiedział. Kłamca...
- Mhm, okej. - Gregor odetchnął z ulgą. I tak Ci nie wierzę..
- Byłaś u Michaela? Co u niego? - spytał. Nie kłam, że Cię to obchodzi.
- Byłam, ma się dobrze. Przepraszam Cię, ale muszę porozmawiać o czymś z Thomasem. - wstałam
i powiedziałam
- Jasne, alee.. poczekaj. Na prawdę, to nie była prawda, co Ci wczoraj powiedziałem. - powiedział i złapał mnie za rękę.
Wyrwałam swoją rękę z jego uścisku i odeszłam do Thomasa. Razem z kolegami rozmawiał on o Michaelu, o jego stanie. Wkręciłam się w rozmowę, ale jedyne o czym myślałam, była jego historia.

Kilka minut później Alex powiedział, że musimy już się zbierać. Każdy wziął swoje bagaże i podeszliśmy do bramek na odprawę. Po 30 minutach było po wszystkim i siadaliśmy już na swoje miejsca w samolocie. Jak zwykle usiadłam jak najdalej od okna, koło Thomasa. Obok nas usiadła urocza staruszka.
Rozmawiałam z Thomasem, gdy podeszła do nas stewardessa. Piękna blondynka, długie nogi, po prostu widziałam jak Thomas pożerał wzrokiem jej ciało. Ona też chyba to zobaczyła, bo jej policzki momentalnie stały się ciemnoczerwone. Tylko Thomas niczego dziwnego nie zauważył. Stewardessa próbowała się uśmiechnąć ale niezbyt jej to wychodziło.
- Proo..oszę zapiąć paa..asy. - jąkała się wyraźnie
Zrobiłam to szybko i wiedziałam, że najgorsze się zbliża. Chwilę później blondynka odeszła od nas
i speszona poszła bardziej w przód samolotu. Pochyliłam się lekko do Thomasa i powiedziałam :
- Chyba Cię rozpoznała... - zobaczyłam jak odprowadzał ją wzrokiem, ale na to, co powiedziałam, zero reakcji
- Thomas... Chyba Cię rozpoznała. - nadal nic.
Po chwili usłyszałam tylko:
- Co?
Zaśmiałam się pod nosem i powiedziałam :
- Co w jest w jej nogach czego nie mam ja? - skrzyżowałam ręce na piersi i wydęłam lekko usta
- Bo tamte, to nie są nogi mojej siostry.
Popatrzyłam na niego i zobaczyłam, że mówi chyba poważnie.
- Dobra, nie ważne. Myślałam, że chociaż zaprzeczysz, że w niczym nie są lepsze, ale niech Ci będzie... - odwróciłam głowę od niego i momentalnie poczułam na ramieniu jego rękę
- Oj przepraszam, Nico. Przecież wiesz, że masz najbardziej zajebiste nogi pod słońcem, ale to są Twoje nogi, nogi mojej siostry. Ciebie nie mogę poderwać, a tą dziewczynę mogę. Przecież wiesz, że facetom staje mózg na widok takich nóg jakie masz na przykład Ty i ta stewardessa.
- No niech Ci będzie. Najlepiej to zagadaj do niej później, ale teraz to masz się zająć mną, bo zaraz startujemy.
- Oh, no tak. No, chodź mi tu. - powiedział i rozszerzył ramiona, pokazując żebym wtuliła się w niego.
Zrobiłam to szybko, położyłam głowę na jego tors, czułam jak szybko bije mu serce, jak oddycha. Już miałam zamknąć oczy, jak zobaczyłam, że staruszka siedząca obok, wyjęła z torebki okulary i szalik
z drutami. Ciekawe, jak to przemyciła przez bramkę. Popatrzyła na mnie, uśmiechnęła się i ja też to odwzajemniłam. Chwilę później zamknęłam oczy i zacisnęłam kciuki. Thomas siedział spokojnie, nie ruszał się, chociaż, że pewnie mocno go ściskałam.
Samolot ruszył, powoli wznosił się w powietrze, a ja siedziałam i ciągle w myślach powtarzałam : Nic się nie stanie, nic się nie stanie... 
Usłyszałam głos Thomasa :
- Już po wszystkim Nico.
Otworzyłam oczy, ta starsza pani nadal robiła na drutach. Nawet ona się nie boi, a ile lat ma. .
Oderwałam się od Thomasa i oparłam się o swoje siedzenie. W samolocie panowała miła cisza, my też się nie odzywaliśmy. Miałam czas, żeby wszystko przemyśleć.

Michael mnie kochał, mój przyjaciel. Gregor, przekupił go, a później doprowadził do tego wypadku, 
a ja głupia, nie złożyłam oskarżeń na niego. Przecież jeszcze na samym początku, on mnie nie cierpiał, kłóciliśmy się. Ciekawe, czemu tak nagle zmienił swoje zdanie o mnie. I jeszcze dziś mi zaprzeczał, że to co wczoraj powiedział, nie jest prawdą. A jeśli na prawdę nie jest? 
Poza tym, jutro się spotkam z Maćkiem, nareszcie. Zobaczę wreszcie, jaki jest na prawdę, a nie przez SMS. Gdybyśmy byli jeszcze w tym samym hotelu, byłoby jeszcze lepiej. Dobra, zobaczymy, jak będzie, tak będzie.

Z tych myśli wyrwał mnie kobiecy głos. Podniosłam oczy i zobaczyłam naszą kochaną stewardessę.
- Przepraszam, czy życzy sobie coś Państwo? - zapytała, a na jej policzkach pojawiły się małe wypieki
- Ja proszę tylko Twój numer. - usłyszałam i momentalnie zakrztusiłam się powietrzem, a staruszka zaśmiała się cicho
Blondynka zrobiła się jeszcze bardziej czerwona, ale nadal stała przy nas. Po chwili uśmiechnęła się lekko
i odeszła bez słowa.
- Upsss, ktoś tu komuś dał kosza.
- Cicho bądź - odpowiedział i zaśmiał się
- Spróbuj jeszcze raz później, może zmieni zdanie.
Wyjęłam z torby aparat i zrobiłam dla Thomasa zdjęcie. Uroczo się uśmiechnął i później zabrał mi aparat. Chwilę później robiliśmy sobie ciągle zdjęcia. Nawet babcia się dołączyła.
Jakiś czas później, znowu podeszła do nas ta sama stewardessa. "Nasza" babcia zaśmiała się i dalej robiła szalik. Zaś blondynka powiedziała :
- Za chwilę samolot będzie lądował. Proszę zapiąć pasy.
Zrobiliśmy to, blondynka nadal stała w tym samym miejscu i Thomas postanowił spróbować jeszcze raz :
- Mogę chociaż wiedzieć jak masz na imię?
- Niech będzie. Jestem Claire. - powiedziała i wyciągnęła rękę do Thomasa
Ucieszył się bardzo i też podał :
- Thomas.
- Jestem jego siostrą, Nicole - powiedziałam i też podałam jej rękę
Po chwili Claire odeszła od nas, a ja wtuliłam się ponownie w Thomasa. Zamknęłam oczy i czekałam, aż lądowanie się skończy.
Wkrótce poczułam, że już koniec. Wstałam i wzięłam swoją torebkę. Wszyscy kierowaliśmy się do wyjścia. Już byłam prawie poza samolotem, gdy usłyszałam głos Thomiego :
- Proszę. - odwróciłam się i zobaczyłam Thomasa stojącego przed blondynką. W ręku trzymał swoją wizytówkę. - Jeśli chcesz i możesz, zadzwoń kiedyś do mnie... - powiedział i poszedł do mnie, uśmiechając się.
Jeszcze tylko odwróciliśmy się i pomachaliśmy jej i poszliśmy za całą grupą skoczków.

Po około godzinie byliśmy po wszystkim i czekaliśmy na bus, którym zajedziemy do hotelu. Po chwili zapakowaliśmy się wszyscy i pojechaliśmy.
Na miejscu byliśmy po 10 minutach, wzięliśmy swoje bagaże i Alex poszedł do recepcji. Rozdał nam klucze i poszliśmy szukać pokoi.
Po raz kolejny byłam sama w dwuosobowym pokoju, co mnie tylko cieszyło. Rozłożyłam swoje rzeczy
i poszłam na kolację. Chłopcy zachowywali się bardzo cicho, co nie było w ich stylu. Nie wiedziałam, co im się stało, próbowałam jakoś rozluźnić atmosferę, ale wszystko na nic.
Nikt się nie odezwał do końca kolacji, więc ja tylko na koniec powiedziałam, że czekam na każdego
z osobna, żeby przyszli do mnie na masaże.
Pierwszy przyszedł Thomas. Umyłam ręce, wyciągnęłam wszystkie kremy, żele i zaczęłam swoją pracę. Przy okazji, opowiedziałam mu, co mówił mi Michael, omówiliśmy to. Chciałam też dowiedzieć się, co się stało przy kolacji, ale od niego nie umiałam tego wyciągnąć.
Z resztą skoczków nie miałam tematów do rozmowy, próbowałam ich tylko trochę rozluźnić, rozmawialiśmy jedynie o służbowych sprawach.
Jako ostatni, przyszedł Gregor. Wchodząc, trzasnął drzwiami, że aż podskoczyłam.
- Mógłbyś z łaski swojej, zachowywać się ciszej? - spytałam, krzyżując ręce na klatce piersiowej
- Nie. - odpowiedział, siadając na fotel.
Zignorowałam to i przeszłam do moich obowiązków. Czułam, że był spięty. Ale w miarę czasu, powoli się rozluźniał. Kątem oka, widziałam, jak uśmiechał się i obserwował każdy mój ruch.
- Gotowe. - powiedziałam, ciesząc się, że już koniec.
- Dziękuję, zrelaksowałem się.
Mówiąc to, pocałował mnie w policzek i później wyszedł.
Stałam przez jakiś czas w tej samej pozycji, patrząc ciągle w miejsce, gdzie niedawno stał.
W końcu się ruszyłam i pochowałam wszystkie rzeczy. Było już dosyć późno, więc postanowiłam pójść pod prysznic. Zamknęłam drzwi od pokoju i weszłam do łazienki. Pozbyłam się ubrań i weszłam pod wodę.
Przeszedł mnie dreszcz, bo woda była zimna, ale szybko zwiększyłam temperaturę.
Po piętnastu minutach byłam po wszystkim i siedziałam na łóżku w szlafroku, oglądając TV. Przerzucałam tylko kanały, bo po fińsku nic nie rozumiałam.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Ucieszyłam się, bo byłam pewna, że to Thomas czeka za drzwiami. Podeszłam i otworzyłam je.
Przede mną stał Maciek. Zaniemówiłam na chwilę, ale szybko odzyskałam zmysły i gestem pokazałam mu, żeby wszedł.
- Hej.
- Hej. Jak mnie znalazłeś?
- Szedłem korytarzem do Wiewióra i spotkałem Thomasa. Przywitaliśmy się, pogadaliśmy. Później powiedział mi, że Ty tez tu jesteś i w którym pokoju. Ogarnąłem się trochę i ta daam... oto jestem. - powiedział i pokazał rząd białych zębów w idealnym uśmiechu
Byłam szczęśliwa, bo mogłam wreszcie z nim normalnie porozmawiać, ale też zła na Thomasa, że tak łatwo mnie wydał.
Usiedliśmy na łóżku, a między nami zapadła niezręczna cisza. W końcu Maciek się odezwał :
- Cieszę się, że możemy w końcu porozmawiać.
- Ja też. Już ta "rozmowa" przez SMS była nudna, a na skype nam nie wyszło.
- Niestety, wiesz jak wygląda życie skoczka. Jak u Michaela?
- Poprawia się, ale raczej do skoków w tym sezonie nie wróci.
- W moim przypadku, zawaliłby mi się wtedy świat.
- Widzę tu ambitnego chłopaka.
- Może to zabrzmi głupio, niczego nie stawiam ponad skoki i rodzinę, dla mnie to najważniejsze. Ale Ciebie, chciałbym bliżej poznać.
Uśmiechnęłam się, a on uznał to jako odpowiedź. Po tym, nasza rozmowa rozwinęła się. Rozmawialiśmy nie tylko o skokach, ale też o sobie, swoich zainteresowaniach. Nie zauważyłam, jak godzina z dwudziestej pierwszej, przemieniła się w dwudziestą trzecią.
Mimo tego, jak bardzo interesująca była rozmowa, poczułam, że ogarnia mnie już senność. Ziewnęłam kilka razy, ale Maciek chyba tego nie zauważył. W końcu postanowiłam mu powiedzieć, że jestem już bardzo zmęczona i, że on też powinien już iść, żeby być wypoczętym jutro.
Zgodził się ze mną i wstał z łóżka, a za nim ja. Odprowadziłam go pod drzwi, a on przytulił mnie na pożegnanie. Był ode mnie wyższy o głowę. Wtuliłam się w zagłębienie w szyi i poczułam lekkie perfumy męskie. Starałam się zapamiętać ten zapach, w sumie sama nie wiem czemu.
W końcu oderwałam się od niego i uśmiechnęłam. Wyszedł i zamknęłam za nim drzwi. Rzuciłam się na łóżko i znalazłam telefon. Znalazłam numer Thomasa i napisałam tylko :
Dziękuję. :*
Leżąc, wspominałam jeszcze rozmowę. Czułam, że pasowalibyśmy do siebie, ale też czułam, że głupio się zakochałam i powoli się od niego uzależniam. Chwilę później, zasnęłam.

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam powoli oczy, na zegarku była dopiero ósma. Nie chciało mi się wstawać, ale musiałam, bo pukanie nie przestawało. Wstałam i podeszłam do drzwi, otworzyłam je.
- Witam. - powiedział Thomas
- Cześć.
- Co Ty taka? Nieprzespana noc? - spytał i poruszył znacząco brwiami
- Ajj weź! - już prawie miałam zamknąć drzwi przed jego nosem, ale zablokował nogą
- Toż żartuję słonko. - i wysłał mi buziaczka
Spróbowałam się uśmiechnąć, następnie odwróciłam się i poszłam do łóżka.
- Eeej, gdzie to się pani wybiera?
- Spać.
- Zaraz śniadanie
- Nie mam apetytu.
- Nie ma tak. Musisz mieć siły na dzisiejszą noc.
Popatrzyłam na niego i rzuciłam w niego poduszką, ale złapał ją.
- Dobra, to teraz, tak na serio, jak było? - usiadł koło mnie i zapytał
- Było... fajnie. Dużo rozmawialiśmy. A później się zmył.
- Nie musisz dziękować.
- Mimo to, dziękuję. - powiedziałam i pocałowałam lekko w policzek
Thomas uśmiechnął się i wstał.
- Ubieraj się, idziemy zjeść
- Będę gotowa za 15 minut.
- Dobra. - powiedział i wyszedł
Podeszłam do szafy i wybrałam ubrania. Następnie pociągnęłam lekko rzęsy tuszem i byłam gotowa.
Zeszłam na dół, gdzie wszyscy już byli. Wszyscy moi skoczkowie siedzieli przy jednym stoliku. Spojrzałam na Thomasa, który pokazywał mi ręką, żebym siadała koło niego. Jednak ja wolałam usiąść gdzie indziej, nie w tym tłumie. Wybrałam stolik pod oknem i tam usiadłam. Wybrałam jedzenie, a po chwili dosiadł się do mnie Thomas.
- Co Ty tak sama usiadłaś?
- Sama nie wiem, co mi jest. Ale wolę jakoś posiedzieć tylko z Tobą.
- Dobrze
Po chwili dostałam swoje jedzenie, a byłam bardzo głodna, więc szybko znikło. Na deser zamówiłam latte z bitą śmietaną. Rozmawialiśmy z Thomasem o konkursie, gdy do restauracji weszli inni skoczkowie. Wśród nich zobaczyłam bruneta. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, gdy skierował się w moją stronę. Każdy, i Polski, i Austrijacki skoczek to zauważył. Czułam, że policzki mi czerwienieją, na dodatek z stolika polskiego usłyszałam pogwizdywania i słowa, których nie rozumiałam.
Maciek mimo to podszedł do mnie, a ja wstałam i przytuliliśmy się. Później przywitał się z Thomasem i chwilę później rozmawialiśmy o wszystkim. Czułam się, jakbyśmy się znali od lat. Od czasu do czasu spoglądałam na nasz stolik, który spustoszał już trochę. Zostało tylko kilku skoczków, a wśród nich - Gregor. Patrzył się na stolik, przy którym siedziałam. Patrzył się na Maćka. Ze złością, nienawiścią. Widziałam w jego oczach gniew, przestraszyłam się. Chwilę później i on poszedł na górę. My też zaczęliśmy się już zbierać.
Idąc schodami, rozmawialiśmy jeszcze, czy konkurs się odbędzie, bo warunki są trudne. Później rozstaliśmy się i każdy poszedł do swojego pokoju.
Nudziło mi się. Nie, bardzo mi się nudziło.
Zadzwoniłam do Michaela, pozdrowiłam go od chłopaków. Powiedział, że w poniedziałek wypiszą go ze szpitala. Ale rozmowa nie kleiła się nam za bardzo. Dlatego po pięciu minutach, rozłączyliśmy się. A ja nadal się nudziłam.
Wyjrzałam za okno, wyjątkowo wyszło słońce. Szybko podbiegłam do szafy, zmieniłam rurki na legginsy, włożyłam buty do biegania i wzięłam słuchawki.
Wybiegłam z hotelu i mimo, że nie znałam Kuusamo, czułam że wiem dokąd mam biec.
Oddaliłam już się trochę od hotelu, wbiegłam już do czwartego parku. Miałam już zamiar biec z powrotem, gdy zaczął padać śnieg. Najpierw mały, jednak za każdą minutą stawał się gęściejszy. Dobiegając do hotelu było mi dostatecznie zimno i byłam cała biała.
Wbiegłam do pokoju, wzięłam rzeczy i szybko pod prysznic. Ustawiłam gorącą wodę i momentalnie zrobiło mi się cieplej.

Podchodząc do szafy, wybrałam ciepłe ubrania. Nie chcę się przeziębić.
Spojrzałam na zegarek, była już prawie dwunasta. Zaczęłam pakować rzeczy na kwalifikacje.

Zebraliśmy się wszyscy przy recepcji, obok nas stali Polacy. Maciek rozmawiał z kimś. Myślę, że to mógł być właśnie ten 'Wiewiór'. Ja zaś rozmawiałam z Thomasem. Po chwili pojawił się Alex. Spakowaliśmy się do busu i byliśmy w drodze. Usiadłam na samym tyle z Thomasem. Oparłam się o jego ramię i zamknęłam oczy. Relaksowałam się, a w busie było cicho, bo wszyscy próbowali się skupić na swoim zadaniu.

Byliśmy na miejscu po jakimś czasie. Na trybunach byli już kibice, ale to co teraz, nie równało się z tym, co się dzieje na konkursie.
Poszliśmy do swojego domku. Chłopcy zaczęli się rozgrzewać, a ja wyszłam na dwór. Niedługo za mną wyszedł Alex i stanął koło mnie.
- Jak myślisz, będą kwalifikacje? - zapytał
- Wiesz, myślę, że dziś ich nie będzie. Ale coś czuję, że ten konkurs w Kuusamo będzie dla nas szczęśliwy.
- Obyś miała rację
Później przeprosił mnie i poszedł załatwiać swoje sprawy.
Postanowiłam sfotografować chłopaków na rozgrzewce. Nie byli niczego świadomi, co mi tylko pomogło. Niestety, później poszli do domku, żeby się przebrać.
Poszłam na trybuny i czekałam na początek kwalifikacji. Choć szczerze wątpiłam, że się odbędą, bo wiatr wiał i padał mały śnieg. Gdy nadszedł czas początku, spiker powiadomił, że kwalifikacje zostały przełożone na 15 minut później. Kibice nie zrazili się tym, krzyczeli nawet jeszcze głośniej.
Po upływie tego czasu, powiadomiono nas, że jury podjęło decyzję przeniesienia kwalifikacji na jutro. Usłyszałam zawód w krzyku kibiców i sama też się trochę tak czułam.
Poszłam do chłopaków i pocieszałam ich. Jakiś czas później, jak wszyscy, opuściliśmy teren skoczni.

Weszłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Po jakimś czasie otworzyłam laptopa i przeniosłam zdjęcia z aparatu. Zamówiłam sobie jeszcze herbatę z cytryną, żeby się nie rozchorować.

5 minut później przyszła moja herbata. A razem z nią bukiet czerwonych róż. Wielki bukiet. Chłopak powiedział, że dostał polecenie mi dostarczyć.
Podziękowałam ładnie i przeszukałam kwiaty w celu znalezienia jakiegoś liściku. W końcu go znalazłam i przeczytałam : Maciek
- Hmm. Mógł się bardziej wysilić. - powiedziałam do siebie (taak, nie ma to jak pogadać z kimś mądrym ;D )

Postawiłam kwiaty w wazon, na stolik i dalej obrabiałam zdjęcia.
Usłyszałam pukanie do drzwi. Chwilę później, nie zdążyłam się jeszcze nawet podnieść, otworzyły się i stanął tam Maciek.
Uśmiechnęłam się i podziękowałam za róże.
- Nie ma za co. Ładne kwiaty dla ładnej kobiety.
- Oj już nie słodź tak.
Pogadaliśmy o nieodbytych kwalifikacjach i później zdecydowaliśmy, że obejrzymy jakiś film. Postawiliśmy na dobrą komedię.

Włączyłam film i położyłam się na łóżku, to samo zrobił Maciek. Po chwili poczułam, że przybliża się do mnie i rozstawia ramiona.
Zaryzykowałam i oparłam głowę o jego tors. Czułam jak oddycha i czułam znowu ten piękny zapach. On zaś jedną ręką objął mnie w ramiknach, drugą gładził moje włosy. Nakryliśmy się kocem.
Byłam bardziej skupiona na tym co on robi, niż na filmie. Ale nie przeszkadzało mi to. Wręcz podobało mi się.

Gdy film się skończył, wyszłam jakoś z objęć Maćka, bo on nie chciał mnie wypuścić. Wyłączyłam laptopa i z powrotem wróciłam do naszej pozycji.
Przeleżeliśmy tak długi czas, rozmawiając o sobie, wyjawiając drobne tajemnice, żartując.

Nagle on zerwał się.
- O nie! Jak już późno! Łukasz mnie zabije!
Faktycznie, na zegarku była godzina 1:23
Wstał z łóżka, a za nim ja. Podszedł do drzwi.
- To cześć. - powiedział - Dziękuję. - przytulił mnie, później pocałował w policzek i czubek głowy
- Ja też dziękuję. Powodzenia jutro.
Wychodząc, wysłał mi jeszcze buziaczka. Złapałam i odwzajemniłam mu się. Chwilę późnij wyszedł.

Byłam wzniebowzięta.

--------------------------------------------
Przepraszam za duże opóźnienie. :c brak czasu
Pozdrawiam :*
Jak czytacie, proszę, zostawcie coś po sobie. Chcę wiedzieć ile osób czyta moje wypociny ;>