Austriacy

czwartek, 24 kwietnia 2014

Rozdział ósmy

Czułam, że robi mi się słabo. Usiadłam na trawie, Thomas trzymał mnie ciągle za rękę. Nie mówiliśmy nic. Byłam w totalnym szoku. Nie dałam rady spojrzeć za krzak, gdzie leżał Michael. Jednak wiedziałam, że muszę do niego podejść, coś zrobić. Miałam cichą nadzieję, że on jeszcze żyje, że da się go uratować.
Nie miałam sił płakać, byłam za mocno przerażona.
Po chwili udało mi się wstać i podeszłam do Mitchiego, a za mną Thomas. W jednej chwili w oczach pojawiły się łzy. Parę sekund później siedziałam cała zapłakana. Thomas odszedł od mnie i zadzwonił gdzieś. Po tym, co mówił, domyśliłam się, że dzwonił na pogotowie.
Podeszłam do Michaela bliżej, pochyliłam się nad nim. Przyłożyłam palec do jego szyi i raptem wszystko się we mnie ożywiło. Bowiem czułam puls. On żyje! Był lekko odczuwalny, ale pogotowie niedługo przyjedzie. Podeszłam do Thomasa, powiedziałam mu. Objęliśmy się i razem czekaliśmy na przyjazd pogotowia i policji.
Przez około 10 minut, które dla mnie trwały wieczność, stałam wtulona w Thomasa. Ciągle płakałam. Oni go niemal zabili. Przecież to cud, że on żyje. Ale ci faceci, nie pożyją już długo... Obiecuję to sobie i wszystkim. Nareszcie przyjechali. Nie byłam w stanie im nic powiedzieć, tylko zabrali go, a my wzięliśmy taxi. Byłam ciągle w osłupieniu.  Nie mogłam uwierzyć, że to się działo.
Jakiś czas później przyjechaliśmy pod same drzwi szpitala. Szybko pobiegliśmy gdzie skierowano nas w recepcji. Byłam nadal w szpilkach, więc zdjęłam je wbiegając po schodach. Przybiegliśmy pod samą salę operacyjną. Dopiero teraz mieliśmy czas, żeby usiąść i przemyśleć to. Thomas poszedł nam po kawę, a ja siedziałam sama, do czasu, aż nie przyszli jego rodzice.
- Co się stało z moim Mitchim? - zapytała zapłakana mama
Nie odpowiedziałam, pokazałam tylko coś, co mogło przypominać znak, że nie wiem. Musiało wyglądać to śmiesznie, ale nikomu do śmiechu nie było. Nie chciałam nikomu przeszkadzać, więc wstałam i podeszłam do wyjścia. Nagle jego mama poderwała się, podeszła  do mnie i mocno przytuliła. Wyszeptała "Dziękuję" i znowu zaczęła płakać. Chciałam ją pokrzepić, ale mi też się to nie udało. Odwróciłam się i poszłam do Thomasa.
Usiedliśmy trochę dalej od rodziców Michaela. Thomas objął mnie, a ja zaczęłam po raz kolejny dziś płakać.
- Heej, przestań. Przecież nic nie mogliśmy zrobić. Zabiliby Ciebie i co ja bym sam zrobił, co? Będzie dobrze przecież. - powiedział do mnie brat ocierając łzy z mojego policzka
- Boję się, Thomas - powiedziałam i jeszcze mocniej się rozpłakałam
To była nasza jedyna rozmowa przez cały czas. Wolałam milczeć i samej to przemyśleć, ale wiedziałam, że mam w nim wsparcie.
Usłyszałam dzwonek mojego telefonu. Podniosłam się i odebrałam. Rozmawiałam z mamą.
- Mamo... Jestem... Daj mi dokończyć i nie drzyj się... Jestem w szpitalu u Michaela... Później Ci powiem, co się stało... Nie martw się, proszę... Nie, mi nic się nie stało... Idź spać... Dobranoc...
Rozłączyłam się i wyłączyłam dźwięk.
Po jakiejś godzinie z sali wyszedł doktor. Szybko do niego wszyscy podbiegliśmy.
- Co z Michaelem, panie doktorze? - zapytała jego mama
- Hmm.. Jest słaby, ale stabilny. Ta doba będzie decydująca.
No tak, typowy tekst doktorów.. pomyślałam.
- Czy możemy się z nim zobaczyć? - zapytałam
- Nie, jeszcze nie. Najwyżej jutro koło południa. Teraz idźcie do domu, przespać się. Pan Michael będzie pod dobrą opieką, nie martwcie się.
Odeszłam z Thomasem, wziął mnie za rękę.
- Ja. Nigdzie. Nie. Idę. - powiedziałam
- No chooodź Nico! Nic to nie da, jak będziesz tu siedzieć.
Poddałam się, pożegnałam się z jego rodzicami i poszliśmy na dół.
W drzwiach spotkaliśmy Gregora. Chciał nas ominąć, ale zatorowałam mu drogę. Wzięłam go za rękę i pociągnęłam z powrotem na dwór.
- Co Ty zrobiłeś?! Jak mogłeś?!
- Ale o co Ci chodzi?
- Przez Ciebie Michael prawie nie umarł!
- Co Ty wymyślasz?
- Teraz się nie tłumacz! Widzieliśmy wszystko!
- Nico, uspokój się. - wtrącił się Morgi
- Nie, zostaw mnie. Muszę. - odpowiedziałam mu
- Słuchaj Nico. Ja mu tylko chciałem pokazać, że nie warto ze mną zadzierać, a Ci ludzie co go prawie zabili, ja ich nie znam. - powiedział Gregor
- Nie wierzę Ci! - krzyknęłam
Gregor podszedł do mnie i pocałował mnie w usta. Był agresywny, ale nie próbowałam się nawet wyrywać. Po chwili oderwał się, odwrócił i poszedł do szpitala. Stałam przez jakiś czas nie mówiąc nic. Poczułam delikatny dotyk, odwróciłam się. To Thomas pokazywał, że chce już iść do domu. Poszliśmy.

Weszłam do domu i od razu poszłam pod prysznic. Starałam się o niczym nie myśleć. Zmyłam z siebie wszystko. Łącznie z myślami i wspomnieniami z nocy. Położyłam się do łóżka. Wzięłam telefon, żeby podłączyć do ładowania. Zobaczyłam trzy SMS

Co słychać? Mam już czas, chcesz to Skype?

Halo, jesteś?



Co jest? Zła jesteś na mnie, Nicole? Odpisz mi, jeśli zobaczysz te SMS. Martwię się.



Wszystkie były od Mańka. Na dodatek 2 nieodebrane połączenia. Od Gregora i znowu Maćka. Nie miałam sił, żeby jakkolwiek na to zareagować, więc odłożyłam telefon i poszłam spać.

Obudził mnie dzwonek telefonu. Umówiłam się z Thomasem, ściągnęłam się ledwo z łóżka i poszłam się ogarnąć. Po jakichś 30 minutach byłam gotowa. Czekałam tylko na brata. Czekałam, czekałam i się wreszcie doczekałam. Ale niestety, nie jego. Przed moim podwórkiem szedł Gregor, nie zdążyłam się schować niestety.
- O cześć. Idziesz do szpitala? - zapytał, ale nie odpowiedziałam mu. - Co Ty tak się chowasz? Nicole, halo, nie mam do Ciebie żadnego żalu, że mnie całowałaś!
- Co? Jak śmiesz? Ty nie masz do mnie żadnego żalu? Gregor! To Ty przyczyniłeś się temu wypadkowi! I Ty mi tu mówisz, że nie masz żalu do mnie? To ja go mam do Ciebie! Wykorzystałeś mnie, bezbronną kobietę! Przez Ciebie niemal zginął Michael! - odpowiedziałam mu, ale nadal nie mogłam uwierzyć, jak mocno Gregor jest w sobie zakochany. Narcyz.
Skoczek nic nie odpowiedział, tylko popatrzył na mnie. Widziałam, że wahał się, czy ma iść sam, ale postanowił zostać. Po chwili, na szczęście, przyszedł Thomas.
- Sorki za spóźnienie, Nicole. - podszedł do mnie i pocałował w policzek
Gregora totalnie zignorował, nie zdziwiło mnie to za bardzo. Gregor też nic nie powiedział, zmierzył go tylko wzrokiem.
Po chwili ruszyliśmy. Przez całą drogę trwała cisza, ale nikogo nie krępowała. Nikt nie miał ochoty nic mówić, nie było żadnego wspólnego tematu na ten moment.
Przy szpitalu przyspieszyłam. Chciałam być tam pierwsza. Wbiegłam po schodkach i skierowałam się na OIOM. Leżał tam, a obok niego siedzieli jego rodzice. Usiadłam na krześle przy sali. Niedługo potem przyszedł Thomas, później Gregor. Usiedli koło mnie.
Czekaliśmy w spokoju, aż będziemy mogli do niego wejść. Usłyszałam czyjeś kroki, chwilę później zobaczyłam cały nasz team. Nie rozmawiali jak zawsze, nie śmieli się, to nie było w ich stylu. Popatrzyli na mnie pokrzepiająco i usiedli spokojnie. Następnie od Michaela wyszli jego rodzice. Podniosłam się, popatrzyłam na nich. Widziałam w ich oczach ulgę, małe szczęście. Podeszłam do nich, przytuliłam jego matkę. Gdy wchodziłam już do Mitchiego, zobaczyłam katem oka zbliżających się do nich policjantów. No tak, przesłuchania. - pomyślałam.
Od razu jak podeszłam do przyjaciela, łzy pojawiły mi się w oczach.
- Jezuu, Michael, tak bardzo się bałam o Ciebie! - przytuliłam go mocno i zaczęłam płakać
- Nie zostawiłbym Ciebie bez opieki, kochana. - otarł mi łzy i pokazał, żebym usiadła na krzesło
Zrobiłam to, ale ciągle trzymałam jego rękę. Nie mogłam mu pozwolić, żeby znowu mnie tak straszył.
Przez cały czas rozmawialiśmy o wszystkim, byle tylko nie o wypadku. Po dość długim czasie, wstałam i pożegnałam się z Michaelem. Zmierzałam już, żeby wyjść. W ostatniej chwili usłyszałam cichy głos z łóżka:
- Nicole, Ty widziałaś oczywiście kto to?
Pokiwałam głową, usłyszałam, że odetchnął z ulgą i wyszłam. Thomas się podniósł i podszedł do mnie:
- Przesłuchiwali mnie już. Zaraz będziesz Ty, jak zobaczą, że wyszłaś. - szepnął mi do ucha, uścisnął ramię i poszedł do Mitchiego.
Wzięłam głęboki oddech i podeszłam do policjantki. Odeszłyśmy dalej. Powiedziałam jej wszystko, co widziałam. Chciałam ukarać jakoś tych facetów. Powiedziałam wszystko, oprócz tego, że Gregor najpierw pobił Michaela. I przyczynił się do prawie śmiertelnego wypadku.
Wyszłam ze szpitala, jeszcze tylko podeszłam do sali Michaela, ale nikogo tam już nie zastałam. Nastawiłam już się na samotne wracanie, ale przy wyjściu czekał na mnie wysoki blondyn. Jasne, Gregor. A czego ja się mogłam spodziewać?... Chciałam go ominąć, ale dosłownie stał mi na drodze:
- Powiedziałaś, że pobiłem go?
- Zostaw mnie. - chciałam go ominąć
- Stój. Powiedziałaś?
- Dowiesz się w swoim czasie. - powiedziałam i poszłam
Gregor stał w miejscu przez kilkanaście sekund, ale dogonił mnie i szedł w tym samym tempie.
- Jeśli powiedziałaś to...
- To co? Mnie też pobijesz?
Znowu nie odpowiedział, tylko szedł ze mną. W końcu doszliśmy do naszej ulicy, a rozmowa nie kleiła nam się w ogóle.
Pokiwałam mu głową na pożegnanie i weszłam do domu. Rozebrałam się i zjadłam obiad z rodzicami. Długo rozmawialiśmy na temat Michaela. Gdy temat się wyczerpał, wstałam i poszłam do pokoju swojego. Włączyłam laptopa. Nie weszłam na Skype, nie miałam ochoty nawet rozmawiać z Maćkiem. Włączyłam sobie film. Jak zwykle, dobry melodramat. Przyszykowałam sobie pudełko chusteczek i usłyszałam dźwięk SMS
Żyjesz tam?
Od Maćka, tak jak myślałam. 
Żyję, nic się nie stało wczoraj. Miałam strasznie ciężki dzień i nie, nie jestem na Ciebie w żaden sposób zła. Ale dziś też nie porozmawiamy, przepraszam.
Położyłam się, zaczęłam oglądać. Chwilę później zadzwonił do mnie Thomas:
- Cześć, cześć. - zaczął
- Cześć.
- Jak przesłuchanie?
- Powiedziałam wszystko, muszą znaleźć tych facetów. Jeśli nie, to sama ich znajdę, mam nadzieję, że mi pomożesz?
- Jasne. Też im powiedziałem wszystko, co widziałem. Oprócz jednego...
- ...Że Gregor go pobił? Ja też nie. Nie umiałam, w końcu to mój kolega.
- Mój przyjaciel, nie miałem sumienia.
- No widzisz, a ja wracałam z nim do domu. I pytał mnie czy oskarżyłam jego.
- Będzie musiał nam się jakoś odwdzięczyć. Dobrze, ja kończę już. Miłego wieczorku Nicole.
- Do jutra
Rozłączyłam się i czekał na mnie SMS od 'Skarba'
Co się stało Nicole? Gdzie Twoja radość?
Nie odpisywałam mu przez jakiś czas. Musiałam się zastanowić, czy mogę mu zaufać i napisać o zaistniałej sytuacji, czy nie. Wzięłam telefon i napisałam szybko, żeby nie zmienić decyzji w ostatniej chwili.
Michael, mój przyjaciel, miał wypadek. Ciężki wypadek. Niemal śmiertelny. Więc już wiesz, czemu.
Powróciłam do filmu, ale musiałam włączyć go od początku, bo oczywiście, nic nie rozumiałam. Obejrzałam już jakieś 30 minut filmu, gdy telefon znowu dał o sobie znać. A razem z nim, Maciek.
Ten Michael? :o Mogę Ci jakoś pomóc?
Odpisałam od razu:
Nie, nie da się. Jak na razie pomaga mi dobry dramat.
A film leciał.. Trudno, oglądałam dalej. W końcu doszło do mojej ulubionej sceny, zaczęło się dziać. A ja zaczęłam płakać. Wszystko już się rozwijało, gdy Maciek napisał
O, widzisz, też lubię takie filmy. Kiedyś może będziemy je oglądać razem. Dobranoc.
Przeczytałam to i pomyślałam tylko, że nie muszę odpisywać mu. Zagłębiłam się dalej w film, kompletnie nie zareagowałam na jego wyrażenie - KIEDYŚ może będziemy je oglądać RAZEM.
Film wywołał w mnie odpowiednie emocje. Płakałam, jak nigdy. I przyznam, pomogło mi to.
Zebrałam się z łóżka i poszłam do łazienki. Tym razem wzięłam długą kąpiel w wannie. Chciałam się zrelaksować, więc włączyłam sobie ulubioną muzykę. Czas leciał szybko, tak samo szybko, jak spadała temperatura wody. Zrobiło mi się zimno, więc szybko zmyłam pianę z włosów i wyszłam z wanny. Otuliłam się ciepłym ręcznikiem, później włożyłam szlafrok. Było jeszcze wcześnie, ale byłam bardzo zmęczona. Poszłam spać.

Obudziłam się późno, zdecydowanie za późno. A u mnie nie jest to częsty przypadek. Szybko zjadłam śniadanie, ubrałam się w dresy i wybiegłam na dwór. Jeszcze tylko wróciłam się do pokoju po karty skoczków, bo od razu ze szpitala, miałam biec do Michaela. Zrobiłam mini rozgrzewkę i pobiegłam do szpitala. Ominęły mnie korki, gdybym jechała autobusem. A za to dostałam dużo spojrzeń kierowanych na mnie przez płeć przeciwną. Po około 15 minutach byłam na miejscu, jeszcze tylko zabiegłam do łazienki. Opanowałam się, uspokoiłam oddech.
Poszłam do Michaela, nie było u niego nikogo. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się, żartowaliśmy, jak zwykle. Chwilę później przyszedł doktor. Pokazałam dla Michaela, że za chwilę wrócę i poszłam za doktorem.
- Przepraszam, i co z Michaelem?
- Jest w dobrym stanie. Wyjęliśmy kulę. Ma szczęście, że się nie wykrwawił, że kula nie zaszła za daleko, że karetka przyjechała szybko.
- Uff... Na szczęście. Dziękuję bardzo. A kiedy będzie mógł wyjść już z szpitala?
- To nie mi należą się podziękowania. To chyba Ty i Twój kolega, zadzwoniliście szybko po karetkę? I to Wy widzieliście wszystko? A co do wypisu... To myślę, że już pod koniec tygodnia będzie mógł wyjść. Ale, niestety, skakać to już w tym sezonie raczej nie będzie mógł. Chyba, że polepszy mu się, będzie dobrze w rehabilitacji, wszystko dobrze się zrośnie.
- Dziękuję.
Wróciłam do Michaela, powiedziałam mu, że przy końcu tygodnia, będzie już w domu. Ale nie powiedziałam, że do skoków pewnie nie wróci już w tym sezonie. Nie miałam serca, żeby mu powiedzieć. Widziałam jak się cieszy, że niedługo będzie w domu.
Jakiś czas później, pożegnałam się z nim i wybiegłam z szpitala. Teraz czekała mnie dłuższa trasa. Ale cieszyłam się, bo wreszcie nastały dobre wiadomości.
Na trening przybiegłam na czas, a już myślałam, że się spóźnię. W sali byli wszyscy. Powiedziałam im o losach naszego Michaela i przeszliśmy do krótkiego treningu. Dosłownie krótkiego, bo trwał 30 minut. Od razu po nim poszliśmy wszyscy do sauny. Było przyjemnie ciepło. Ale nikt nadal się nie odzywał. Ja też nie miałam zamiaru tego zaprzestać.
Do domu wracałam jak zwykle z Gregorem.
- Dziękuję, że nic nie powiedziałaś
- Nie ma za co. Nie umiałam
- Przepraszam Cię, mam nadzieję, że mi wybaczysz, to co zrobiłem.
- Może kiedyś przyjdzie taki czas.
- Nicole, proszę, nie skreślaj mnie.
- ...
- Bo.. Bo ja.. Bo ja na prawdę Cię kocham. I wiem, że Ty mnie nie, ale nie zamierzam rezygnować, przykro mi. Jeśli będzie trzeba, poradzę sobie i z Tobą i z tym Polaczkiem, tym Maćkiem.
- Miło wiedzieć o Twoich zamiarach. Tylko go nie pobij. Dobranoc.
Wyprzedziłam go i weszłam do domu. Nie miałam sił, żeby się z nim pożegnać, ani spojrzeć w twarz.
---------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam, za taki krótki rozdział :( Powodzeniaa :* Miłej majówki :)
I proszę, po przeczytaniu, zostaw komentarz, nawet ten negatywny. Daje to takiego kopa, nawet sobie tego pewnie nie wyobrażacie. Więc :
CZYTASZ = ZOSTAW KOMENTARZ PO SOBIE

środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział siódmy

W domu było ciemno w każdym pomieszczeniu. Jakoś nie pomyślałam wcześniej, że jest już tak późno. Wchodząc, weszłam oczywiście w walizkę, którą wcześniej ja sama tam postawiłam. I oczywiście zrobiła wielki hałas. Szybko ustawiłam wszystko co upadło. Na górze zapaliło się światło, ale nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. W głowie miałam całkowicie co innego. Raz pojawiała się myśl o sytuacji z Gregorem, o jego pożegnaniu, robieniu zdjęć dla mnie. To mnie przygnębiało, byłam zagubiona, zdziwiona. Z drugiej strony jednak byłam bardzo podniecona rozmową, która czeka na mnie za chwilę. Wolałam myśleć o tym drugim, dlatego siedziałam w kuchni i cieszyłam się sama do siebie. Chciałam zjeść płatki, bo po basenie, to głodna byłam. Ale niestety, nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc ich nie zjadłam. Usiadłam spokojnie na fotelu i próbowałam się uspokoić przed rozmową. Przesiedziałam tak z dziesięć minut. W końcu wstałam i poszłam na górę. Usiadłam na łóżku. Boję się. Boję się, że nie spodobam mu się wystarczająco, żeby chciał się ze mną zadawać bardziej. - martwiło mnie to. - Dobra, trzeba pójść się umyć. 
Wstałam z łóżka, wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Miałam dość dużo czasu, bo Polak pisał mi, że pogadamy późno w nocy. Rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Chciałam się zrelaksować, ale na stojąco niezbyt to się udaje.
Mam nadzieję, że będziemy mieli o czym gadać. Ehh.. Czemu to wszystko jest takie trudne? Mogłam normalnie, po ludzku do niego zagadać na konkursie, a nie, teraz robię z siebie jakąś idiotkę. A jeśli on się tylko ze mnie nabija? Jeśli mu wcale o nic nie chodzi? I to tylko jakaś zabawa?
Oderwałam się od tych myśli, gdy nalałam sobie wodę w oczy. Później już tylko myślałam o pracy i innych przyjemnościach. Po dziesięciu minutach siedziałam pod ciepłą kołdrą trzymając na kolanach laptopa.
Zalogowałam się na Skype, włączyłam muzykę. Pod jej wpływem wyraźnie się uspokoiłam.
Jeszcze tylko nazwa. Sięgnęłam na stolik nocny po telefon. Ale go tam nie znalazłam. Przeszukałam kieszenie, łóżko. Cholera, gdzie jest ten telefon?! Wstałam z pościeli, poszłam do łazienki. Nie ma go nigdzie! Zbiegłam cicho na dół, do kuchni. Tak, leży na stole.. Brawo. Uspokoiłam oddech i poszłam na górę.
Odblokowałam telefon. Czekała na mnie wiadomość. Oczywiście do niego
Hej, przepraszam Cię mocno, ale nie mogę dziś pogadać. Jestem zmęczony.
Usiadłam na łóżku. Zrezygnowana. No tak, czego ja, idiotka, się spodziewałam? Za dużo se ponaobiecywałam, napaliłam się za mocno. Wyłączyłam laptopa, lampkę. Położyłam się. Wreszcie miałam czas, żeby o wszystkim pomyśleć. Hmm... Nie rozumiem, o co chodzi dla Gregora. Wcześniej nie cierpiał mnie, wielka u niego przemiana nastąpiła. Jest miły, przytula mnie często, całuje. Na szczęście w policzek tylko.. Mam nadzieję, że się nie zakochał, biedny Gregorek. Bo niestety, ale musiałabym go zawieść. Ciekawe, jaki jest Maciek. Jaki ma charakter. Wyraźnie się mi podoba, gdyby tak nie było, nie zachowywałabym się tak. Ale ta wpadka z tapetą.. Jego mina, bezcenna. Zaśmiałam się cicho. Nie mogłam już myśleć. Wstałam, podeszłam do okna. Czegoś mi się chciało. Zeszłam na dół, zajrzałam do lodówki. Na półce leżało czerwone wino. Tak, tego potrzebuję. Wzięłam z szafki lampkę i otworzyłam trunek. Nalałam sobie do pełna, chciałam odstawić do lodówki. Albo nie, spróbuję na bogato. Wzięłam całą butelkę i weszłam na górę. Usiadłam na łóżku i wypiłam zaraz jeden kieliszek. Tego mi wyraźnie brakowało. 
Po dwudziestu minutach odstawiłam na podłogę kieliszek i prawie pustą butelkę. Byłam już tak bardzo pod wpływem alkoholu, że od razu poszłam spać.

W tym samym momencie, kilkaset metrów dalej od Nicole, w domu Gregora.
Położył się na posłane łóżko. Nie miał zamiaru spać, bo był jeszcze w jeansach. Przypomniał se sytuację sprzed ostatniej chwili. Jej piękny zapach włosów. Piękna twarz. Mała, zagubiona Nicole. Bardzo zakompleksiona, a przecież taka piękna. Niska, delikatna. Idealna. Nie myślał już o Sandrze. To była przeszłość. Jego przyszłością jest Nicole. Zawalczę o nią. I Maciek mi w tym nie przeszkodzi. A jak będzie trzeba, to zobaczy gniew Austrijaka.
Chwilę później zasnął.

Szłam sama. Wokół było bardzo ciemno, żadna latarnia się nie świeciła. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Przyspieszyłam, bo od dziecka panicznie bałam się ciemności. Wyczułam, że ten ktoś biegnie. Usłyszałam ciężki oddech i w tym samym momencie zatrzymałam się. Odwróciłam się w stronę dźwięku, ale nie widziałam nic. Miałam urywany oddech, serce niemal wyrywało się z klatki piersiowej. Bałam się, ale patrzyłam na wysokość, gdzie przypuszczałam, że może być twarz. Wydawało mi się, że trwa to całe wieki. W myślach rozważałam, czy lepiej uciec, czy stać i czekać na jakiś ruch. W dokładnie tym samym momencie osoba schyliła się. Zobaczyłam jej oczy. Był to mężczyzna. Zaraz, skądś znam ten wzrok. Jednak w tym momencie nie byłam w stanie, żeby sobie przypomnieć. Ba, żeby w ogóle o tym myśleć. Skupiłam się tylko na zamiarach tego kogoś. Chwilę później stałam w ramionach mężczyzny. Silnych ramionach. Nie miałam sił, żeby się wyrwać. Usłyszałam przerywany świst mężczyzny, gdy się ze mną siłował. Był wiele wyższy. Po chwili dostał mi się do ust. Dotknął swoimi miękkimi wargami moich, wystraszonych. Przez chwilę opierałam się, ale później poczułam, że tego chcę. Całowaliśmy się po całej twarzy. Przez chwilę pomyślałam sobie, że jestem puszczalska, że całuję się z nieznajomym. Ale w głębi siebie czułam, że go znam. Czułam, że jest mi to potrzebne. Byłam cała czerwona, zgrzana. On też. Mieliśmy urywane oddechy.
- Zostań. Przy. Mnie. Na. Zawsze. - powiedział wyraźnie między pocałunkami
Spięłam się, był to głos Gregora. Chciałam się wyrwać, nie wiem sama czemu. Po chwili on sam odsunął się od mnie.
- Co się stało? - zapytał
- Nic. 
- Przecież mnie kochasz
Gdy to usłyszałam, nie wytrzymałam. Pobiegłam przed siebie, a w oczach miałam łzy. Nie słyszałam, żeby za mną gonił. Stanęłam.

Obudziłam się. Było już całkiem jasno. Ale nie w mojej głowie. Bolała mnie bardzo. Zeszłam na dół. Było pusto. Wypiłam szklankę wody. Poczułam się trochę lepiej, ale brakowało mi ruchu. Wbiegłam na górę, po dwa schodki i przebrałam się. Nałożyłam czarne legginsy, top i bluzę i już byłam gotowa do biegu. Rozgrzałam się przed domem i wybiegłam z podwórka. Oczywiście, a jakże inaczej, biegł za mną Gregor. Wywróciłam oczami, jakos nie chciałam z nim spędzić najbliższej godziny. Podbiegłam szybciej z nadzieją, że nie zobaczył mnie, ale poza moim oddechem usłyszałam jego krzyk:
- Niiiiicooo! Czekaaaaaaj!
Musiałam zwolnić. Nie chciałam wyjść na idiotkę.
- Gdzie tak pędzisz? - mówiąc to, widziałam jak pożerał moje ciało wzrokiem
- Lubię biegać, nie obiecuję, że będziesz za mną nadążał - odpowiedziałam i zaczęłam biec
Skoczek podbiegł do mnie i biegliśmy na równym tępie. Trochę rozmawialiśmy. Ale nie była to normalna rozmowa. Nie czułam się z nim dobrze, ale coś mnie do niego ciągnęło jednak.
Po godzinie przybiegłam zziajana do domu. Na szczęście obeszło sie bez żadnych czułości na pożegnanie. I dobrze, bo cała się kleję... 
Wbiegłam do przedpokoju, przeszłam szybko koło kuchni mówiąc tylko ciche "cześć" do rodziców. Wbiegłam na górę i poszłam pod prysznic. Leciała ciepła woda, a ja sie delektowałam tą przyjemną chwilą. Nie byłam nawet zmęczona biegiem, czułam się przeszczęśliwa.
Wyszłam z brodzika. Otuliłam się ciepłym ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Na ekranie pojawiło się zdjęcie i podpis: Thomas. Ucieszyłam się i odebrałam
- No cześć braciszku... Nie, nic nie mam zaplanowanego na wieczór... A wy możecie?... Oczywiście bez żadnego alkoholu?... To ja się oczywiście piszę, dawno nie byłam na żadnej dyskotece... Przed 20 koło mnie? Dobra... Do zobaczenia Thomas...
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon. Cieszyłam się bardzo tą niespodziewaną imprezą. Jak ja dawno się nie bawiłam! Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam czarną ołówkową spódnicę i przyłożyłam do siebie. Do tego dołączyłam jedwabną koszulę.
- Niee, za poważnie. Jak szaleć, to szaleć. - powiedziałam do siebie i schowałam ubrania
Teraz wyjęłam krótką obcisłą sukienkę. Była czarna, bez ramiączek. Do tego wzięłam lekki sweterek. Odłożyłam ubrania i zeszłam na dół.
- Idę na dyskotekę dziś - powiedziałam rodzicom i wlałam sobie wody do szklanki
Mimo biegania kac jeszcze nie minął.. A myślałam, że kac jest tylko dla facetów. Żałosne, samej się tak napić, żeby następnego dnia zdychać. - pomyślałam i obiecałam sobie, że już nigdy się tak nie upiję
Rodzice cieszyli się, że wreszcie się wyrwę. Spojrzałam na zegarek. Dopiero piętnasta. Jeszcze dużo czasu.
Poszłam na górę, wzięłam laptopa. Zalogowałam się na Skype, miałam cichą nadzieję, że Maciek będzie. Ale nie było go.
Otworzyłam więc folder ze zdjęciami z skoków. Obrobiłam kilka i wydrukowałam lepsze. Powiesiłam je od razu. Koło łóżka. To doskonałe miejsce, zawsze będę ich widzieć. Oczywiście były to zdjęcia Polaka, ale też moje z kolegami z teamu i samojebki z samolotu. Tak minęło mi dwie godziny.
Zaszłam do łazienki, musiałam umyć włosy. Wysuszyłam je i lekko potraktowałam prostownicą. Podeszłam bliżej do lustra. Nałożyłam warstwę podkładu. Powiększyłam oko, rysując kreske na górnej powiece i maznęłam dwa razy rzęsy. Na policzki nałożyłam trochę różu.
Teraz ubieranie, przeszłam do pokoju. Nałożyłam czarną bieliznę, komplet. Miała leciutką koronkę, ale dobrze sie w niej czułam. Nałożyłam rajstopy beżowe i przyszykowane ubranie. Na koniec wyjęłam z szafy śliczne szpilki. Były już lekko znoszone, ale żeby przeżyć całą noc, musiały być wygodne.
Przeraziłam się, bo spędziłam na tym ponad dwie godziny. Zeszłam na dół i włożyłam kurtkę. Pomachałam rodzicom na pożegnanie, ale jeszcze podeszłam do lustra. Pomalowałam usta czerwoną szminką. Wyszłam na dwór. Na szczęście nie musiałam marznąć bo przed domem byli już wszyscy. Poczułam, że każdy mi się przygląda, poczerwieniałam cała. Pierwszy odezwał się Thomas, a wszyscy chyba osłupieli z wrażenia:
- Fiu, fiuu. Nicoo. Ale żeś się odpieprzyła.
Popatrzyłam na niego i uderzyłam go w ramię. Momentalnie zamilkł.Podeszłam do Michaela i przywitałam się z nim:
- Hej, Michael, jak dawno się nie widzieliśmy - powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Cześć Nicole, przepraszam, ale miałem małe kłopoty. Ale już wszystko okej. - powiedział, szczególnie szybko to drugie zdanie, wyprzedzając moje pytanie.
Uśmiechnął się do mnie i przyciągnął do siebie. Przez chwilę szliśmy objęci, a czułam że jesteśmy obserwowani.
Gdy już mnie puścił, odwróciłam się. Za nami szedł Gregor. W ręku trzymał aparat. Wywróciłam oczami, ale powstrzymałam się i nic nie powiedziałam. Chwilę później biegaliśmy, krzyczeliśmy, ganialiśmy się. Jednym słowem, zachowywalismy się wszyscy jak dzieci. W pewnej chwili poczułam, że ktoś mnie łapie i podnosi. Robi to z łatwością i zawiesza mnie sobie na ramieniu. Czuję mocne ramiona i męskie perfumy. Raptem na moich pośladkach czuję rękę. Słyszę głos, to Michael. Wiem, że mam krótką sukienkę, ale i tak kopię go lekko, żeby mnie puścił. Przed sobą widzę zaś Gregora. I oczywiście robi zdjęcia. Robi nam zdjęcia. Na jego twarzy widać skupienie ale i rozbawienie całą tą sytuacją. Wreszcie Miachael mnie puszcza. Jesteśmy już przy klubie.
Wchodzimy do niego niemal niezauważeni. Nikt nie rozpoznaje skoczków, na szczęście. Podchodzimy od razu do baru. Każdy zamówił sobie napój, ale o alkoholu nie było mowy w trakcie sezonu. Chłopcy szybko się rozkręcili, po chwili wyrywali mnie na parkiet. Pierwszy taniec był z Thomasem. Doskonale znałam jego styl, jego poczucie rytmu. Przecież nie pierwszy już raz tańczymy ze sobą. Piosenka była szybka, ale Thomi jeszcze bardziej nakręcał tempo. Po ostatnich nutach byłam wykończona, od razu wypiłam całą swoją wodę. Kilka następnych piosenek przesiedziałam. Chłopcy gdzies wyparowali, został tylko Michael. Siedziliśmy więc przy barze i rozmawialiśmy. Rozśmieszał mnie. Po kilku przegadanych piosenkach, zaprosił mnie do tańca. Poszliśmy na parkiet przygotowani na szybko kawałek. Ale DJ postawił na wolną piosenkę. Nie było odwrotu, stałam wtulona w Michaela. Poruszalismy się lekko, Mitchi też doskonale czuł się w tańcu. I prawdę mówiąc, czułam się dobrze w jego ramionach. Szeptał mi coś do ucha. Na koniec, chyba za bardzo wczuł się w swoją rolę. Pochylił się i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, ale zdecydowanie posunął się za daleko. Usiadłam przy barze, tym razem dalej od Michaela. Zobaczyłam, że przygląda mi się Gregor. Usmiechnęłam się do niego, ale on odwrócił szybko wzrok. Teraz patrzył na Michaela. Jego twarz nic nie okazywała. Do nastepnego tańca wziął mnie znou Thomas. Był to spokojny kawałek. Tańczyliśmy, ale Thomas patrzył na mnie smutno. Ja byłam nieobecna. Czemu on mnie pocałował? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przynajmniej według mnie. Myślałam o tym cały czas. Thomas grzecznie mi podziękował i poszliśmy na swoje miejsce. Zobaczyłam, że nie ma tam Gregora i Michaela. Pewnie gdzies poszli. - pomyślałam. Rozmawiałam trochę z Morgim, ale ciągle myślałam o tym, gdzie oni są. W końcu poszliśmy ich poszukać. Przeszliśmy cały klub. Nie było ich nigdzie. Nagle poczułam, że jest mi gorąco. Wyszliśmy na dwór. Odetchnęłam zimnym powietrzem i później usłyszałam głos Gregora. Mówił coś o tańcu.
Pobiegliśmy szybko w miejsce, skąd dochodził głos. W parku stał Gregor i Michael. Słyszeliśmy, że Gregor coś krzyczy, więc schowaliśmy się za krzak. Serce biło mi mocno, ale usłyszałam co Gregor krzyczy do Michaela:
- Tak Ci się ona kurwa nie podoba, tak?! - krzyknął i uderzył Michela w twarz.
Krzyknęłam cicho, byłam przerażona.
- Mówiłeś, że jesteście przyjaciółmi! Mówiłeś, że nic do niej nie czujesz! - krzyknął i popchnął go na drzewo.
- Mówiłem i tak jest!
- To czemu ją całujesz?!
- Bo mogę! Co? Zazdrościsz mi tylko?
- Niczego Ci nie zazdroszczę! Jestem sto razy lepszy od Ciebie. Uświadom to sobie!
- Nie masz niczego lepszego od mnie. Nie zasługujesz na nią, tyle. - powiedział Michael spokojnie
- Zasługuje na nią bardziej niż Ty. Jeszcze pożałujesz tego "przyjacielu"! - powiedział i pchnął go mocno na ziemię.
Uderzył kilka razy w twarz, aż z nosa polała się krew. Kopnął kilka razy w nogi i brzuch. Następnie rozejrzał się czy nikt tego nie widział. Chwilę później, odszedł szybko.
Thomas objął mnie ramieniem. Nie wiedziałam co robić. Byłam przerażona. Już wstałam, żeby podejść do Michaela, pomóc mu, ale Morgi powstrzymał mnie. Słyszałam jego jęki i krzyki ale słyszałam też zbliżające się głosy. Męskie głosy. Szli tutaj. Usłyszałam fragmenty ich rozmów.
- Nie oddał mi długu...
- Na dodatek podstawia się do niezłej laski. Ale jest ona dziewczyną Gregora.
Zamarłam słuchając tego. Bałam się. Tak bardzo się bałam.
Zbliżyli się powoli do leżącego Michaela.
- Oh, a kogo my tu mamy? - zapytał jeden z nich
Michael poznał ich, ale nie odzywał się.
- Kopę lat kolego! A gdzie moje pieniądze? - zapytał się i kopnął w nogę
- Czemu się nie odzywasz? Minęła odwaga, którą miałeś jak nie leżałeś na ziemi? - odezwał się kolejny koleś
- Mówiliśmy Ci, że nie warto z nami zaczynać.
- Dobra, sprawa jest prosta. Masz te pieniądze czy nie? - zapytał znowu ten pierwszy
Michael nie odzywał się.
- No masz czy nie?!
Leżący zaprzeczył lekko głową. On też się bał, bardziej niż ja.
Zobaczyłam, że najgrubszy z nich wyjął coś z kieszeni. Modliłam się, żeby nie było to, to co myślę. Podał to dla tego, co pytał Michaela o kasę. Usłyszałam krzyk Michela z prośbą, żeby poczekał. Ale było za późno. Chwilę później usłyszałam huk. Następnie cisza. Nie mówiłam nic. Ale wiedziałam jedno. Oni go zabili.

niedziela, 6 kwietnia 2014

Rozdział szósty

Obudził mnie głos stewardessy. Informowała wszystkich o zapięciu pasów. Ciężko oderwałam się od Thomasa, było mi za wygodnie. Posłusznie zapięłam pasy i popatrzyłam na moich towarzyszy. Thomas śledził moje ruchy, gdy spotkaliśmy się wzrokiem, uśmiechnął się. Po chwili wzrok przeniosłam na Gregora. Przyglądał mi się już od kilku minut chyba, bo gdy spojrzałam na niego, szybko zmienił punkt patrzenia. Uśmiechnęłam się lekko do chłopaków i mocno wcisnęłam się w fotel. Zamknęłam szczelnie powieki, wiedziałam, że zaraz lądujemy. Ręce trzymałam na udach a paznokcie wbijałam w skórę. Próbowałam nie skupiać się na moim panicznym strachu, ale widocznie nie udawało mi się to. Siedziałam spięta, było mi gorąco, a zarazem zimno. Po chwili poczułam na swojej ręce ciepły dotyk. Wiedziałam, że to Thomas. Poczułam się trochę lepiej, ale oczy nadal miałam zamknięte. Na szczęście, po jakimś czasie moje tortury się skończyły. Otworzyłam oczy i rozpięłam pasy. Wiedziałam, że jestem strasznie czerwona, mimo to spojrzałam na Gregora, który uśmiechnął się do mnie pokrzepiająco. Po chwili wszyscy wychodziliśmy z samolotu. Po odprawie bagażowej mieliśmy zamiar wyjść z terenu lotniska. Ale się przeliczyliśmy. Napadli na nas dziennikarze, tv, media.
- No pięknie. - powiedziałam do Morgiego, na co ten uśmiechnął się i poszedł do przodu
Nie zdziwiłam się. Od dawna wiedziałam, że uwielbia kontakt z fanami, kibicami, dziennikarzami. Był po prostu medialny. Ja zaś, byłam totalnym jego przeciwieństwem. Może to dlatego, że jeszcze się nie przyzwyczaiłam? Przecież to był dopiero pierwszy konkurs w tej kadrze, pewnie w przyszłości też będę udzielać wywiadów. Uśmiechnęłam się krzywo na tę myśl. Ja na prawdę nie jestem fotogeniczna, na prawdę. Ludzie porzygają się przed ekranami... Poczułam na swoim ramieniu czyjś dotyk. Odwróciłam się. To Michael.
- Widzę, że Ty też nie lubisz fanów. - powiedziałam i uśmiechnęłam się
- Jakoś nie przepadam, wiesz. Za mocno wpieprzają mi się w życie. - odpowiedział i odszedł ze mną trochę do tyłu. - Nicole, Ty z Maćkiem, to wiesz, tak na poważnie? - spytał mnie, ja zaś rozejrzałam się, czy nikt nie słyszy
- Haha, Michael! Ty też? Gadałam z nim tylko trochę, to nic więcej. - powiedziałam. - Chyba... - dopowiedziałam, ale pod nosem, żeby nie usłyszał.
Po godzinie przedarliśmy się przez tłum dzikich fanek, które piszczały niemiłosiernie. Na widok Gregora oczywiście. Widziałam, że był już strasznie zmęczony nimi, ale miał swój obowiązek. Wszyscy jednak odetchnęliśmy jak tłum znacznie się przerzedził.
- Wy macie tak po każdym konkursie? - spytałam Morgiego
- Niestety tak, wiesz, Gregor taki przystojny i te sprawy. - powiedział z uśmiechem. Chociaż widziałam, że nie był to szczery uśmiech, bo na pewno sam chciał, żeby to za nim latały te fanki.
- To na prawdę współczuję... Chociaż pewnie i mnie to niedługo czeka. - powiedziałam i wszyscy wyszliśmy przed budynek lotniska.
Po chwili Alex pożegnał się z nami wszystkimi i zapowiedział, że jutro trening.
Zamówiłam taksówkę i pojechałam do domu. Wszystkie emocje z tych kilku dni okazały się za pomocą wielkiego zmęczenia, które ogarnęło mnie już w taksówce. Ale jakoś dotrwałam do domu.
Wchodząc, rodzice zasypali mnie pytaniami jak mi poszło. Oraz opieprzyli mnie za to, że nie dawałam znaku życia, o czym na prawdę kompletnie zapomniałam z braku czasu. Wywinęłam się, mówiąc że jestem bardzo zmęczona.
Szybko pobiegłam do pokoju i położyłam się w swoim łóżku. Nareszcie. Moje kochane łóżeczko. Przez jakiś czas gapiłam się tępo w sufit. Wiedziałam, że zaraz zasnę. Dobra, jutro się wykąpię. Poszłam tylko umyć zęby i wskoczyłam do łóżka. Zasypiając usłyszałam dźwięk przychodzącego smsa, jednak nie miałam siły by się podnieść i sprawdzić, czy to dzieje się na prawdę, czy to tylko sen. Zasnęłam.

Podszedł do mnie. Był na tyle blisko, że mogłam poczuć jego piękny zapach. Wykrzyczał mi coś do ucha, ale nie usłyszałam, bo wokół nas było bardzo głośno. Po chwili naszego milczenia, wziął mnie za rękę i wyprowadził z klubu. Czułam wielkie ciepło rozprowadzające się od mojej ręki po całym ciele. Szedł szybko, prawie biegł, jednak podążałam za nim posłusznie. Szczerze, podniecało mnie to. Przez całą drogę milczeliśmy, słyszałam tylko nasze oddechy oraz pulsujące żyły w całym moim ciele. Doszliśmy do jego mieszkania, otworzył drzwi. Usiadłam na kanapie, gdy on zapalał lampkę i zdejmował buty. Usiadł blisko mnie i położył rękę na udzie. Kolejny raz od jego ręki ciepło rozprowadzało się po całym ciele. Drugą ręką dotknął mojego podbródka i skierował głowę w swoją stronę. Przez cały czas nic nie mówił, po chwili pocałował mnie lekko w policzek i nos. Wydałam z siebie cichy pomruk. Wyszczerzył swoje białe, równe zęby w najpiękniejszym uśmiechu jaki widziałam. Po chwili całował mnie łapczywie po twarzy, ramionach, szyi. Ja zaś jedną rękę trzymałam w jego włosach. Po chwili usiadł na mnie okrakiem i...

Obudziłam się, byłam cała mokra, czułam, że pali mnie na udach i na twarzy. Tak, to był tylko sen. Podniecający, muszę przyznać. Spojrzałam za okno, było jeszcze ciemno. Położyłam się z powrotem i myślałam o śnie. Tak, pragnę go. Uświadomiłam to sobie, ale chciałam jeszcze zasnąć. Kręciłam się z boku na bok, ale nie mogłam zasnąć. Poszłam się napić i próbowałam znowu zasnąć, ale wszystko na nic. Za bardzo przejęłam się tym snem. Zapaliłam lampkę, wzięłam do rąk telefon. Przywitał mnie miły widok. Jednak moją uwagę zwrócił sms. Był od... Tak, było od Maćka.
Cześć Nico. Mam nadzieję, że bezpiecznie dotarłaś do domu. Ja już w Polsce. Zaskoczyłaś mnie z tą tapetą, ale miło było :) Do zobaczenia w piątek na konkursie, już nie mogę się doczekać. Maciek
Uśmiechnęłam się od ucha do ucha patrząc na smsa. Teraz to już tym bardziej nie mogłam zasnąć. Jeszcze tyle czasu do konkursu, trzeba się czymś zająć żeby szybko minęło te kilka dni. 
Usiadłam na łóżku i odpisałam do Polaka
Jestem już dawno w domu, smacznie spałam. Jednak przyznam, Twój sms postawił mnie na nogi. Nie mogę teraz zasnąć! Dobranoc dla Ciebie Maćku. Nicole
Wstałam z łóżka i wyciągnęłam z torby laptopa i lustrzankę. Usiadłam przy stoliku i przejrzałam wszystkie zdjęcia z konkursu. Śmiałam się pod nosem z zdjęć nowoczesnych skoczków. Po chwili pojawiły mi się zdjęcia polskiego skoczka. Przyjrzałam się jego twarzy, naprawdę była wyjątkowa. Policzki od razu zaczerwieniły mi się na myśl snu.
Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Po chwili do pokoju weszła mama z dwoma kubkami. Zamknęłam laptopa ale mina mamy pokazywała że jednak widziała ekran. Podeszła do mnie i podała mi kubek
- Nicole, Nicole. Wyjechałaś w świat i już tu jakiegoś kawalera wyrywasz? Naciesz się młodością. - powiedziała i uśmiechnęła się
- Aj mamo, przecież wiesz, że to nie takie łatwe, sama miałaś tak samo jak ja. - powiedziałam i wzięłam łyk kakao
- Nico, ciesz się życiem. Przyjechałaś i nawet nie miałyśmy czasu żeby normalnie pogadać. Jak wrażenia? - spytała mnie, ja zaś położyłam się dla niej na kolana. Przypomniało mi się dzieciństwo ale też czasy gimnazjum, gdy moją jedyną przyjaciółką była moja mama. W szkole byłam samotna, zapewne przez to jak wyglądałam.
- Było cudownie. Miła atmosfera, mili ludzie. Zrobiłam dużo zdjęć. Przez ten weekend czułam się wspaniale. - powiedziałam wyraźnie podekscytowana i na samą myśl tych kilku dni, uśmiechnęłam się od ucha do ucha.
Przez długi czas rozmawiałam z mamą. Chciałyśmy nadrobić stracony czas. Była moją wielką przyjaciółką. Bardzo dobrze się z nią dogadywałam, tak samo jak z Thomasem. Jednak w końcu poczułam że jestem zmęczona. W moment zasnęłam na kolanach matki. Czułam jeszcze tylko jak przesunęła mnie na poduszkę i nakryła kołdrą. Zamknęła laptopa, zgasiła światło i wyszła z pokoju. Jednak przystanęła i powiedziała
- Moja maleńka Nicole. Dobranoc.
Obudziłam się po 13. Jak wspaniale było się wyspać. Wzięłam gorącą kąpiel, zrelaksowałam się. Po godzinie wyszłam z łazienki. W kuchni czekali na mnie Thomas i mama.
- Hej Nico. Jak samopoczucie? - zapytał szczęśliwy
- Hej kochany. Wszystko dobrze, trochę nie przespana noc ale dobrze spędzona. - powiedziałam i zaśmiałam się
Thomas też się zaśmiał.
- Wyciągam Cię na spacer. Dobrze Ci zrobi. - powiedział do mnie i uśmiechnął się
- Oki, tylko 'skoczę' się przebrać. - odpowiedziałam i pobiegłam na górę.
Ubrałam się chyba najszybciej jak umiem. Zatęskniłam za długimi spacerami i rozmowami z bratem. Jeszcze tylko wzięłam telefon i czekał na mnie sms. Oczywiście od Maćka :
Czego to ja się dowiaduję. Spać przeze mnie nie możesz? Mrrr... Skarbie, miło mi :*
Skarbie? SKARBIE? S k a r b i e ? Siedziałam na łóżku bez ruchu i przetrawiałam co on do mnie napisał. To na pewno nie był on, na pewno. Jeszcze ten buziaczek? Nie wierzę...
- Nicoo! Ile mam czekać? Żyjesz? - to Morgi krzyczał, ogarnął mnie
- Już schodzę! - krzyknęłam
Podniosłam się z łóżka i włożyłam telefon do kieszeni. Spojrzałam w lustro, całe policzki były czerwone. Niesamowite, jak on na mnie działa, chociaż że się nie znamy.. Wzięłam łyk wody i zeszłam do rodziny.
Thomas objął mnie i pożegnał się z mamą. Nałożyłam buty i wyszliśmy na dwór. Od razu poczułam, że jest mróz, a byłam ciepłolubna. Chciałam się cofnąć z powrotem do domu, ale Thomas uścisnął mi ramię, pokazując mi tym samym, że na prawdę chce, żebym poszła. Więc poszliśmy.
- Nicole, co się stało? Jesteś jakaś zagubiona. - zapytał gdy tylko oddaliliśmy się trochę od domu
- Nie prawda Thomi, nic mi nie jest. Jestem tylko zmęczona, dzisiaj w środku nocy miałam rozmowę z mamą o przed wczesnych związkach. Przecież ja jestem już dorosła. - odpowiedziałam bratowi
- No dobrze, niech Ci będzie. A tak na prawdę, to między Tobą a Maćkiem Kotem to coś jest?
- Hmmm... - zamyśliłam się - W sumie sama nie wiem. Dzisiaj trochę pisaliśmy ze sobą. Ale tak szczerze to nie mogę się doczekać następnego konkursu.
- Wiedziałem! Wiedziałem, że Ci się podoba! - krzyknął, a ludzi chodzący dookoła nas, przyglądali się nam - Thomas! Ciszej! Ludzie tu są! - uspokajałam go
- Nicole się zakochałaaa! Ludzie! Słuchajcie! Nicole się zakochała! - krzyczał i szturchał mnie w ramię
- Uważaaj Thomas, uważaj.
Lecz on nic sobie z tego nie robił. Raptem wyrwałam i zaczęłam go gonić. Niestety, po dość długiej przerwie w bieganiu, nie miałam szans z wysportowanym skoczkiem. Biegłam, próbowałam go gonić, ale już nawet go nie widziałam. Wbiegł do parku, gdzie w godzinach szczytu nie było praktycznie gdzie się ruszyć. Zwolniłam trochę, patrzyłam pod nogi. Nagle poczułam gwałtowne odrzucenie w tył. Wbiegłam na kogoś. Przeprosiłam, ale nawet nie podniosłam wzroku. Ominęłam faceta i chciałam biec dalej. Lecz niestety, ten ktoś złapał mnie za ramię. Musiałam się odwrócić, był silniejszy niż ja. Zatrzymałam się, podniosłam głowę. Przed mną stał uśmiechnięty od ucha do ucha Gregor. Przez kilka sekund gapiłam się na niego jak jakaś głupia. Wreszcie się ogarnęłam i uśmiechnęłam się i powiedziałam prawdziwe przepraszam. W tym samym czasie Gregor wziął mnie pod boki i podniósł lekko do góry. Odruchowo podkuliłam nogi i zapiszczałam, żeby postawił mnie na ziemię, co po chwili zrobił. Następnie powiedział :
- Miło Cię widzieć, Co u Ciebie Nicole? 
- Wszystko dobrze, dziękuję. Właśnie goniłam Thomasa ale mi gdzieś zniknął z widoku. - powiedziałam i wtedy usłyszałam jego wesoły głos, gdy z daleka witał się z Gregorem.
Po dziesięciu minutach pożegnaliśmy się z nim i poszliśmy we dwójkę do kawiarni na gorącą czekoladę.
Siedząc w pomieszczeniu, cieszyłam się z ciepła z kominka. Przez te 10 minut bez ruchu porządnie zmarzłam. Nagle w kieszeni poczułam wibrowanie. Wyjęłam telefon i czekał na mnie sms.
Przestraszyłem Cię, czy co? Przez Ciebie nie mogę się skupić na treningu. Moi koledzy Cię pozdrawiają. Maciek.
Uśmiechnęłam się i Thomas odezwał się:
- Twój Romeo? - powiedział z głupim uśmieszkiem
Nie odpowiedziałam nic, tylko zgromiłam go wzrokiem, przez co zajął się swoim napojem. Postanowiłam mu odpisać:
Nie przestraszyłeś, tylko nie znamy się praktycznie. Trenuj, trenuj! Żebyś mógł mi na konkursie się wykazać i zaimponować mi SKARBIE. 
Schowałam telefon i skierowałam wzrok na Thomasa. Cały czas przyglądał mi się, a teraz uśmiechał się znacząco. Po minucie przyszła odpowiedź:
Postaram się jak będę mógł. Zadzwoń do mnie na Skype, później Ci podam w sms nazwę moją.
Czułam, że czerwienię się bardzo szybko. Schowałam telefon, nic nie odpisując. A Morgi siedział i widać było, że ledwie powstrzymuje dziki wybuch śmiechu. Po chwili jednak rozmawialiśmy już normalnie. Powiedział mi o swoim kryzysie w związku, tak się zagadaliśmy, że zapomnieliśmy o treningu. Dopiero godzinę przed początkiem spojrzałam na telefon i powiedziałam dla Thomasa, że już musimy się zbierać. Szybko zapłaciliśmy dla kelnera, który brał jeszcze autograf od Thomasa i wyszliśmy z kawiarni. Znowu owiał mnie chłód, ale za bardzo się spieszyłam, żeby się tym przejąć. 
Pożegnaliśmy się i pobiegłam do domu. Szybko wzięłam prysznic i przebrałam się w czarne legginsy, wygodny T-shirt i bluzę z Red Bull'a, których miałam w szafie mnóstwo. Na nogi włożyłam nowe Nike i postanowiłam jechać na trening rowerem, bo pieszo już bym nie zdążyła.
Po 10 minutach byłam na miejscu, wszyscy już czekali. Wchodząc, zobaczyłam, że Gregor odetchnął z ulgą i uśmiechnął się promieniście do mnie. Po chwili zaczęliśmy trening. Wiedziałam, że nie mogę ich za mocno docisnąć, więc były lekkie ćwiczenia. Większość czasu spędziliśmy rozmawiając i wymieniając się wrażeniami po pierwszym wspólnym konkursie.
Po treningu Alex powiedział, że idziemy wszyscy na basen. 
- Więc ja muszę już was opuścić, nie mam stroju..
- Jak dla nas, to możesz kąpać się w bieliźnie, lub co lepsza nago.  - powiedział Stefan. 
Wszyscy popatrzyli na mnie znacząco i wybuchli śmiechem. Popatrzyłam na nich i zrobiłam dziubek.
- Chcielibyście.! - powiedziałam
- Heej, Nicolee. Wszystko mam pod kontrolą. Kupiliśmy dla Ciebie odpowiedni strój. - powiedział Alex i wyjął z szafki torebkę
- To ja się boję = powiedziałam i wzięłam od niego torebkę. - Dzięki.
Po chwili wszyscy się zebraliśmy i poszliśmy razem na basen.
Weszłam do przebieralni i nałożyłam strój. Hmm... No muszę przyznać, że moi skoczkowie mają dobry gust. Strój w sam raz pasował na mnie i był w moim guście. Może w niektórych miejscach był za skąpy, ale nie aż tyle, żeby go nie nałożyć.
Gdy wyszłam, wszyscy siedzieli już w wodzie. Wchodząc do wody, czułam, że wszyscy się na mnie patrzą. Podpłynął do mnie Gregor i zanurzył mnie całą w wodzie. Gdy już się wynurzyłam powiedział:
- Hej, Nico, ale Ty masz nogi.. 
- Nic nie mów, nie cierpię ich.
- Jesteś zajebista Nico! Każda laska by chciała takie mieć! Nie gadaj tak.
- Taa, jasne, jasne. Dobra, koniec tematu.
Zanurzyłam się i podpłynęłam do reszty. Po chwili poszliśmy wszyscy na zjeżdżalnię. Przez cały czas poczułam się jak małe dziecko. Żyję z wariatami, co oni mają w głowiee! Po umówionym czasie wyszliśmy z wody i poszliśmy się przebrać. Wzięłam spodnie i wyjęłam telefon. Zobaczyłam sms'a od Maćka, w którym podał mi swoją nazwę na Skype. To szykuje się miły wieczór. Uśmiechnęłam się i śpiewając poszłam się przebrać.

Przed budynkiem basenu rozmawialiśmy jeszcze. Później pożegnałam się z wszystkimi i odwróciłam się, żeby iść do domu. Słyszałam, że wszyscy też już się rozeszli. Nagle usłyszałam za mną kroki, przyspieszyłam.
- Nicole! Czekaj! - to był głos Gregora
Zatrzymałam się i zaczekałam na niego. Szedł z lustrzanką. Doszedł do mnie i szliśmy razem. Okazało się, że mieszka blisko mnie. Przez cały czas rozmawialiśmy, w pewnym momencie Gregor podbiegł do przodu i przyłożył lustrzankę do twarzy. Zrobił mi całą serię zdjęć. Zanim się zorientowałam i zasłoniłam rękoma, byłam już "w aparacie" Schlieriego. Zrobiłam nadąsaną minę, co również wykorzystał i zrobił kolejne zdjęcia. Przyspieszyłam i ucieszyłam się, bo zbliżaliśmy się już do mojego domu. Po chwili dobiegł do mnie i wyrównał kroku. Stanęliśmy przy moim mieszkaniu. 
- Hmm.. To cześć Gregor. - powiedziałam i odwróciłam się
- Czekaj. - powiedział i złapał mnie za warkocza. Odwrócił mnie.
Po chwili byłam już w jego ramionach. Czułam się jak jakiś karzeł w jego rękach. Po chwili puścił mnie i pocałował w policzek. Odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Ja za to stałam w miejscu i myślałam nad tym co się stało przed chwilą.