Austriacy

czwartek, 27 marca 2014

Rozdział piąty

Heeej! :) Wiosna zawitała też i do mnie. Dlatego zarażam wszystkich dokoła swoim wiosennym optymizmem .
Piękny sezon, ale niestety, wszystko co dobre, zawsze się kończy. :(
Powodzenia w czytaniu miśki :*
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rano obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Ale po braku odpowiedzi, drzwi otworzyły się, a ja wychyliłam się, by zobaczyć kogo to niesie. Tak, to Morgi. Wiózł przed sobą wózek z jedzeniem. Szybko spojrzałam na zegarek stojący na stoliku nocnym.
- O cholera, zaspałam. - powiedziałam pod nosem.
- Nic się nie stało słońce! Byłaś zmęczona. Nico nie przyszła na śniadanie, więc śniadanie przyszło do Nico. Smacznego - powiedział mój brat i podał mi talerz
- Mmmm... Świetne to śniadanie, dziękuję! - przybliżyłam się do niego i musnęłam w policzek, brudząc go masłem - Hihi, sorki. - wzięłam serwetkę i wyczyściłam mu policzek
- Nico, dzisiaj wyjeżdżamy. Mamy samolot o 13, zbieramy się o 11. Jak wrażenia po pierwszych konkursach?
- Dobra, będę gotowa. Wspaniale tu jest! Jest taka miła atmosfera, wszyscy zachowują się jakby byli jedną wielką rodziną, zostałabym tu na zawsze.
- Jeszcze na pewno Ci się znudzi, przed nami długie 4 miesiące pracy. A teraz ubieraj się już, bo za niedługo się zbieramy. - powiedział i wstał
- Nie sądzę, żeby mi się to znudziło. Thomas. Dziękuję za śniadanie i Twoje towarzystwo.
Morgi uśmiechnął się, musnął mnie w czoło i kierował się w stronę drzwi.
- Dziękuję, że jesteś. - powiedziałam i mimo że nie widziałam, to czułam że przystanął i się uśmiechnął. Chwilę później wyszedł z pokoju.
Ja zaś położyłam się na łóżku. Spojrzałam na zegarek. Do wyjazdu jeszcze kupa czasu, można to jakoś wykorzystać. Od razu wyjęłam swojego laptopa i lustrzankę. Przerzuciłam zdjęcia i znalazłam te, na które czekałam. Długo się rozpływałam na jego widok, jego śliczny uśmiech, grzywka, całokształt. I te oczy. Przesiedziałam może z 10 minut gapiąc się na jedno zdjęcie. Później musiałam już się zmotywować, aby odejść od ekranu na rzecz pakowania się. Jeszcze tylko zmieniłam w telefonie tapetę na jego zdjęcie. Nie mogłam się powstrzymać, dotrzyma mi towarzystwa w podróży.
Wzięłam telefon, ręcznik i wskoczyłam pod prysznic. Z głośnika telefonu leciały ciche słowa miłej dla ucha piosenki. Po kilku minutach wyszłam z ciepłego strumienia wody, a w lustrze zobaczyłam całkiem inną dziewczynę. Roześmianą. Widać było, że coś miłego się stało. Wytarłam się nucąc pod nosem piosenkę lecącą z telefonu. Dzisiaj postawiłam na bardziej lekki makijaż. Leciutko wytuszowałam rzęsy i lekko musnęłam policzki różem. Zaś na siebie nałożyłam obcisłe dżinsy, T-shirt i bluzę sportową. Tak, w tym doskonale się czuję. Teraz czekało mnie pakowanie. Najgorsza rzecz w wyjazdach... Dobra, zaczęłam się pakować. Po 30 minutach byłam gotowa.
Wyszłam z pokoju i moje wielkie szczęście sprawiło, że od razu wpadłam na Gregora.
- Patrz gdzie chodzisz Nicole. - powiedział trochę milej niż zwykle
- Przepraszam, nie widziałam Cię - mimo jego humorków, mojego nastroju nic nie zepsuje
Zamknęłam drzwi, wzięłam swoje walizki i kierowałam się do windy. Zastałam w niej stojącego Gregora. Po chwili ciszy, zaczerwieniłam się, bez powodu chyba. Po chwili Gregor się odezwał :
- Posłuchaj, tak wczoraj myślałem i gadałem z Thomasem i myślę, że trochę za ostro Cię potraktowałem. Przepraszam. - powiedział ze wzrokiem skupionym na jednym punkcie, tylko nie na mojej twarzy.
- Wiem Gregor, że nie pałasz do mnie żadną sympatią ani niczym, ale jesteśmy razem w teamie. Bez zgody i porozumienia nie zajdziemy daleko.
- Tak wiem. - słyszałam jak wypuszcza powietrze, chyba z ulgi. - Przepraszam, naprawdę Nicole przepraszam.
Po tym, podszedł do mnie i dla mojego zdziwienia, przytulił mnie i pocałował w policzek.
W tym samym momencie, drzwi windy sie rozsunęły. Wyszliśmy we dwójkę do holu, czułam kilka spojrzeń na mnie i na Gregorze. Spojrzałam na wszystkich i podeszłam do Thomasa. Postawiłam swoje bagaże i usiadłam w fotelu. Chwilę później odezwał się do mnie telefon. Wyjęłam go z kieszeni, spojrzałam na wyświetlacz. Najpierw pojawił mi się przystojniaczek, uśmiechnęłam się pod nosem, później zobaczyłam, że dzwoni do mnie Alex.
- Tak? - odebrałam i spytałam
- Słuchaj Nicole, muszę jeszcze załatwić ważną sprawę, spóźnię się. - powiedział szybko, słychać było, że jest czymś mocno zajęty
- Jasne Alex. Mamy jeszcze trochę czasu, więc bez obaw. Zaraz powiadomię chłopaków. - na te słowa, wszyscy popatrzyli na mnie - tylko wiesz, lepiej się nie spóźnić na samolot
- Wiem, Nicole. Dzięki. Muszę kończyć. - powiedział i się rozłączył
Schowałam telefon do kieszeni i wstałam z fotela.
- Słuchajcie chłopcy. Trener ma do załatwienia bardzo ważną sprawę, musimy poczekać.
Usłyszałam wielki krzyk, każdy miał coś do powiedzenia. Zostawiłam to bez komentarza, ale widziałam, że każdy był zdenerwowany.
Postanowiłam przejść się do kawiarni, z której, zza lady przyglądał nam się kelner. Usiadłam przy wolnym stoliku. Usłyszałam, że hałas przycichł, ale to przez to pewnie, bo każdy wyjął już laptopy, telefony, tablety. Po chwili podszedł do mnie kelner. Zamówiłam sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Wyjęłam lustrzankę i zrobiłam kilka zdjęć chłopakom. Niech zobaczą jakie z nich aniołki, gdy zetknie się ich z nowinkami technicznymi.
Przeglądałam zdjęcia, gdy poczułam, że jestem obserwowana. Rozejrzałam się i wtedy zobaczyłam bruneta. Podszedł do mnie i zapytał grzecznie :
- Hej, mogę się dosiąść do uroczej pani?
Zachichotałam cicho i ucieszona odpowiedziałam :
- Jasne, siadaj, i tak czekamy na trenera.
- Co za zbieg okoliczności, my też czekamy i niedługo wylatujemy do Polski
- Nie przedstawiłam się, jestem Nicole Morgenstern. - wstałam i podałam mu rękę
Brunet zaczerwienił się lekko, co ciężko było zobaczyć na ciemnej karnacji. Wstał i również powiedział :
- Maciej Kot
Powiedział to tak czule, przy czym uśmiechnął się chyba najpiękniej jak umie. Spowodowało to, że totalnie się rozpłynęłam. Musiałam usiąść.
- Hmm... Widziałem, że wczoraj byłem przez Ciebie fotografowany. Miło być na obiektywie tak pięknej kobiety.
Policzki mi płonęły.
- Już nie przesadzaj "Macziek".. - Kot zaśmiał się, ale skarciłam go wzrokiem i przestał. - Nie znam polskiego. A co do zdjęć, to tak, mam Twoje zdjęcia. Miło się je oglądało i robiło - A co, jak on może zarywać, to ja też. :)
W tej chwili na wyświetlaczu telefonu pojawił się sms. A jak to już z moim szczęściem, telefon leżał na stoliku. Maciek spojrzał na niego i szybko złapał go do ręki, był szybszy niż ja. Popatrzył na wyświetlacz i parsknął sokiem, który pił.
- Ojej, przepraszam.! - wycierał telefon serwetką
Ja zaś siedziałam bez reakcji w fotelu. Cała płonęłam.
- Proszę, nic się nie stało z telefonem. Przeczytaj sms, to od trenera Waszego. - powiedział z ogromnym uśmiechem i podał mi telefon.
Wzięłam go i zobaczyłam, że Alex jest już gotowy, za 5 minut będzie na dole.
Wstałam (jakimś cudem) i rzuciłam :
- Muszę już iść, miło było Cię poznać. Mimo wielu niespodzianek.
- Masz mnie na telefonie? - powiedział z uśmiechem
- Tak wyszło, przepraszam. - powiedziałam zażenowana
- Nic się nie stało słońce.  - Słońce?
- Cześć Maciek, do zobaczenia. - podeszłam do niego i podałam mu rękę
- Cześć Nicole. - podał mi rękę, przekazując w niej coś i przytulił mnie
Odwróciłam się i poszłam w stronę teamu.
- Za chwilę będzie Alex. - w tej chwili otwierały się drzwi windy - O właśnie, o wilku mowa
- Przepraszam Was za spóźnienie. Możemy jechać - powiedział Alex
Wzięłam swoje rzeczy i jeszcze raz spojrzałam w to miejsce, gdzie przed chwilą siedzieliśmy.


W autobusie usiadłam z Michaelem. Rozmawialiśmy ogółem o konkursie, później jakoś temat się zakończył. Wyjęłam swoje słuchawki i karteczkę, którą dał mi Maciek. No tak, podał mi swój numer. Wyjęłam telefon i zapisałam nowy kontakt. Na moje nieszczęście, Michael zobaczył moją tapetę. Popatrzył na mnie i powiedział :
- To jest ten skoczek z Polski, z którym gadałaś przed wyjazdem?
- Michael, przestań. Nie chce kolejnych takich pytań, Przepraszam.
- Jasne. Jakby coś to masz moje i Thomasa błogosławieństwo słońce.
Kiwnęłam głową i ścisnęłam mu dłoń. Z powrotem włożyłam słuchawki do uszu i mogłam na spokojnie przemyśleć wszystko.

Po 30 minutach byliśmy na lotnisku, szybko przeszliśmy odprawę. W samolocie usiadłam jak najdalej okna. Pomimo wielu już lotów, nadal nie mogę się przyzwyczaić do lądowania i startowania. Obok mnie siedział Thomas, najbliżej okna siedział Gregor. Podeszła do nas stewardessa. Poprosiła o zapięcie pasów, gdyż zaraz startujemy. Szybko złapałam Thomasa za rękę i przytuliłam się do niego. Objął mnie, zaś na sobie czułam wzrok Gregora. Po chwili już było po wszystkim. Rozluźniłam się i rozmawiałam z Thomasem. Niedługo później dołączył się do naszej rozmowy Gregor. Rozmawialiśmy o wszystkim, śmieliśmy się, robiliśmy zdjęcia. I tak przez połowę lotu. Później Gregor oparł się o fotel i zasnął.
- Co Gregor taki rozmowny się zrobił? - spytałam cicho Thomasa
- Wyrwał się z toksycznego związku. Zerwał z Sandrą. - odpowiedział
Zdziwiłam się, bo chyba powinno mu być smutno. Ale w końcu całkiem inny typ człowieka.
- A mnie przeprosił za swoje zachowanie w stosunku do mnie. Teraz już wiem, czemu nie był ani w humorze, ani nie pałał jakąś szczególną sympatią do mnie.
- Przeprosił Cię? Nieźle, nieźle. Nie spodziewałem się tego po nim.
- Ja właśnie też nie, na dodatek, przytulił mnie i pocałował w policzek.
- Uuuu. Tu się chyba coś kroi! A co z Maćkiem, gadałaś z nim.
- Tak, zapoznaliśmy się. Ale wczoraj na konkursie robiłam mu dużo zdjęć. Między innymi to. - wyjęłam telefon z kieszeni i pokazałam mu. Zrozumiał mnie bez słów. Wiedział, że Maciek widział to zdjęcie. Tak doskonale się rozumiemy.
- Nasza Nicole się zakochała! Nareszcie! To miły, dobry chłopak Nico. Postarajcie się.
- Przestań Thomi! - powiedziałam i przytuliłam go. Kochałam go.
Jednak istniała jeszcze jedna rzecz. Ale ani ja ani Thomas o tym nie wiedzieliśmy. Gregor słyszał całą naszą rozmowę.

Ze snu wyrwał mnie jej cichy, miły głos. Pytała o coś Thomasa. Chyba o mnie, bo pojawiło się imię Gregor. Reszty nie słyszę. Tak, o mnie. Thomas odpowiedział jej, że zerwałem z Sandrą. Coś mówią o Maćku Kocie. To chyba ten z Polski. O kurwa! On jej się podoba! Siedzieli dziś razem! Nie! Nie! Nie! Ona jemu też pewnie, skoro ją przytulił na pożegnanie. Nie no! Zawsze! Specialnie dla niej zerwałem z Sandrą...! Jeszcze zobaczymy, Maciek, kogo wybierze NASZA Nicole. Zobaczymy...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jak miło, wyrobiłam się na wcześniej niż zamierzałam :)
Dziękuję za komentarze miśki!
Gabi! Dziękuję za polecenie mnie na swojej stronce na fb :* Dzięki Tobie nabiło mi wyświetleń ;)
Nie śpijcie, czytajcie! :)
Dobranoc :D

czwartek, 20 marca 2014

Rozdział czwarty

Nie wiem dokładnie, co działo się po tej wiadomości. Wiem, że dziś się obudziłam w swoim pokoju w ramionach Thomasa. Strasznie mnie bolało. Chyba wszystko, łącznie z sercem.
- Cześć, jak się spało? - powiedział, wyrywając się z drzemki, którą moje poruszenie zakończyło
- Oh, dzięki Bogu to Ty. - powiedziałam z uśmiechem. Jednak po chwili moje zadowolenie znikło. Cała wczorajsza sytuacja, powróciła.
- Powiesz mi, co się stało? Widziałem wczoraj jak stałaś przytulona do Wanka. Później raptem odszedł od Ciebie, Ty usiadłaś na ziemię. Dobrze, że przyglądałem się temu wszystkiemu, bo nie wiadomo co by Ci do łba strzeliło. Co ten facet Ci zrobił?
- Wiedziałeś o tym, że on jest gejem? - zapytałam, jakby w letargu
- Że co?! Haha, nie gadaj! Jak dowiedzą się o tym chłopcy to...
- Nie dowiedzą się. - powiedziałam to tak, że każdy, nawet Morgi się przestraszył
- Dobrze już, dobrze. Nie powiem. Przepraszam Nico! - powiedział przerażony i szybko schował mnie w swoich ramionach.
- Czy mógłbyś mi przenieść coś od głowy? - wyrwałam się i położyłam ponownie na poduszkę
- Jasne. Tylko nigdzie się nie ruszaj! - i wyszedł z pokoju
Przez czas nieobecności Morgiego, mogłam pobyć sama ze swoimi myślami. Położyłam się pod kołdrę i zamknęłam oczy, działało to na mnie relaksująco. Już po chwili miałam jedne myśli w głowie : Pierwszy raz zdarzyło mi się coś takiego. Nie wiem jakim cudem on mi się tak spodobał, że ta wiadomość zrobiła na mnie taki szok. Toż to niemożliwe. Ale widziałam przecież jak wczoraj dokładnie przyjrzał się memu ciału! On nie może być gejem! Nie! Nigdy! W tym momencie do pokoju wszedł mój brat. Postawił na stoliku aspirynę i położył się koło mnie. Pozwoliłam sobie położyć głowę na jego tors, zaś rękę swoją połączyłam z jego. Doskonale wiedział, że w tym momencie potrzebuję jego bliskości, ale też ciszy. Dlatego pozwolił mi leżeć wtulona w jego ciało, lecz myślami być niedostępną. Po upływie chyba 20 minut, odezwał się czule :
- Nicole, wiem, że to będzie ciężkie, ale musisz się zmierzyć z tym co będzie dziś, jutro, za kilka dni. Na świecie jest miliony chłopaków. Jeszcze nie jeden przekona się jaka z Ciebie super laska. - powiedział i mocniej ścisnął mi rękę
Nie odpowiedziałam mu nic. Jednak nadal leżałam w jego objęciach. Był dla mnie najważniejszym mężczyzną w całym moim życiu, bo tatę straciłam w 15 lat. Pamiętam, że to on pomógł mi wyjść z depresji, w którą wpadła też matka. Czułam się na tyle zagubiona, że próbowałam popełnić samobójstwo, jednak Thomi w porę mi pomógł. Później razem pomogliśmy mamie. Do Morgiego zadzwonił telefon. Po głosie, usłyszałam, że ktoś był mocno wkurzony. Morgi szybko się zerwał i rozłączył się.
- Wiem, że nie masz ochoty, ale za maksimum 15 minut mamy być na dole. Zaraz wyjeżdżamy na skocznię. - powiedział przestraszony - Jeśli nie masz ochoty i nie czujesz się dobrze, mogę powiedzieć dla trenera że przeziębiłaś się?
- Nie, jest dobrze. - zeszłam z łóżka i zaczęłam zbierać ręcznik, żeby pójść pod prysznic
Thomas podszedł i pocałował mnie w czoło. Przymróżyłam lekko powieki, czułam się bezpiecznie. Musnął mnie w nos, odwrócił się i poszedł do swojego pokoju.
Ja zaś poszłam pod prysznic. Ciepła woda oblewała delikatnie moje ciało, które było głodne pieszczot. Tak dawno nie czułam z nikim tej bliskości...
Spojrzałam w zaparowane lustro. To nie ten sam człowiek, nie cieszący się z drobnych rzeczy. Postanowiłam lekko doprawić swoją urodę. Rzęsy musnęłam tuszem, na policzki nałożyłam cienką warstwę różu. Zajrzałam do walizki i nałożyłam czarne rurki, koszulkę i gruby beżowy sweter.
Zapakowałam do torby lustrzankę a do ręki wzięłam okulary przeciwsłoneczne, gdyż słońce wyjątkowo mocno świeciło. Na dół zeszłam w dobrym momencie, gdyż wszyscy już byli.
Zapakowaliśmy się wszyscy do autobusu i czekaliśmy tylko na Alexa. Tym razem usiadłam z Michim. Wyciągnęłam swoje słuchawki, a on wyjął z plecaka książkę. Zerknęłam na tytuł - "Trzy metry nad niebem". Ze zdziwienia, wypadły mi słuchawki z uszu.
- Ty, Ty Michael czytasz takie romansidła?
- A czy coś w tym złego Nicole? - zapytał z niedowierzaniem
- Niee, nic. Płaczesz na końcówkach? - zapytałam z rozbawieniem
- Zdarza się czasami, a Ty, jakie książki czytasz, coo? Pewnie coś w stylu "50 twarzy Greya", co? Porno w literach - powiedział i uderzył mnie łokciem w ramię
Zaśmiałam się głośno i wtedy do akcji wpadł Gregor.
- Czy moglibyście przestać się drzeć?! Za chwilę konkurs, niektórzy próbują się skupić a Wy tu o jakichś książkach pieprzycie!
Przyjżałam mu się i chciałam już mu się jakoś odgryźć, ale Michael chyba zobaczył jakie mam zamiary, więc żeby nie popsuć atmosfery, wyprzedził mnie i powiedział :
- Dobrze Gregor. Nie musisz aż tak krzyczeć.
- Michael, ona Ci kompletnie zawirowała w głowie! Zawsze byłeś ambitny, przed konkursem nie dało się z Tobą ani słowem wymienić!
- Ty na pewno ze mną nie gadałeś. Więc na pewno nie wiesz jaki byłem przed konkursami. Po prostu zejdź z Nico, jesteście razem w kadrze.
- Jak dla mnie, ona nie jest ze mną w kadrze. Może Ty na nią lecisz, co?
- No nie! Teraz przesadziłeś! Jesteś najgorszym egoistą jakiego kiedykolwiek widziałem!
- Przecież widzę jak na nią patrzysz! Widzę jak chodzicie razem na spacerki, całuski i te sprawy! - w tym momencie, zaczerwieniłam się. Czy on nie może się przymknąć? Lecz Gregor nie skończył jeszcze - A może Wy jesteście razem tylko się kryjecie, co?
- Ty nas śledzisz?! Nie no, nie wierzę! Może ona Ci się podoba tylko udajesz że jej nie lubisz?!
Gregor osłupiał i zamilkł i w tym momencie nie wytrzymałam już i krzyknęłam :
- Zamknijcie się obaj nareszcie! Macie się skoncentrować na konkursie, nie na walce o mnie! - przekrzyczałam ich, zebrałam swoje rzeczy i przesiadłam się do Thomasa.
Dopiero wtedy zobaczyłam, że naszej kłótni przysłuchiwali się wszyscy. Nawet trener i reszta z sztabu trenerskiego odwróciła się w naszą stronę i przyglądała się nam. Cała czerwona położyłam się na kolana Morgiego a on głaskał mnie po włosach.
- Dopiero początek a tu takie problemy. Nie wiem czy dam radę z Wami. Austrijacy są bardzo wybuchowi jak zauważyłam.
- Strasznie mi głupio za nich, przepraszam.
- Przestań, Ty nie masz za co przepraszać!

Po 15 minutach po kłótni dojechaliśmy na skocznię. Chłopcy poszli się przebrać. Ja postanowiłam przejść się po mieście, zanim seria próbna się nie zacznie. Poszłam do parku, usiadłam na ławce. Zaczęłam myśleć o tej całej sprawie. Tym razem Michael przesadził. Choć Gregor też święty nie jest. Potrzebuję chwili odpoczynku, żeby przemyśleć wszystko. Ale jestem tu nowa, ciekawo czy mi Alex pozwoli... Siedząc na ławce ciągle miałam wrażenie, że ktoś mi się przygląda. Zaczełam się rozglądać. Zobaczyłam go. Stał w kapturze, za drzewem, nie widziałam jego twarzy. Nie zdążyłam się przyjżeć, gdyż szybko zniknął. Spojrzałam na telefon. Pięknie! Za minutę rozpoczyna się seria próbna! Zerwałam się z ławki i zaczęłam biec. Dobrze, że nie zaszłam daleko. Dotarcie na Vogtland Arenę zajęło mi dosłownie 5 minut. Znalazłam wejście dla kadr, pokazałam identyfikator.

Seria próbna to również była loteria. Ale pozwoliła mi chociaż na chwilowe oderwanie się od rzeczywistości.  Robiłam wszystkim zdjęcia, uwieczniałam niesamowitą atmosferę, wierność kibiców. Usłyszałam głos spikera, zapowiadającego skok Thomasa. Odłożyłam na chwilę lustrzankę od twarzy i spojrzałam na ekran przedemną. Miał doskonałe warunki i skoczył jak na razie najdalej. Zalała nas fala radości. Robiłam zdjęcia jemu i oszalałym kibicom. Przez długi czas utrzymywał się na pozycji lidera. Lepiej z naszej drużyny skoczyli tylko Michael i Gregor. Jednak w tej chwili Gregor był dla mnie obojętny, ale z sukcesu Michaela cieszyłam się bardzo mocno.

Skończyła się seria próbna, pobiegłam do chłopaków. Widziałam, że są zadowoleni ze swoich skoków, mimo że warunki nie dopisywały. Pocałowałam Thomasa w policzek i rozmawiałam z nim. Przyglądał nam się Michael. W końcu zdecydował sie podejść i poprosił mnie czy możemy porozmawiać. Uścisnęłam ramię brata i odeszliśmy na bok. Przez chwilę staliśmy milcząc. W końcu Michael się odezwał :
- Słuchaj Nico, nie wiem co mi się stało. Przepraszam.
- Po co Ty się z nim kłócisz?? Z Gregorem nie wygrasz. To taki typ człowieka, nigdy nie przyzna się do błędu, jest zawsze najlepszy, rozumiesz?
- Wiem przecież, znam go już dłużej niż Ty. Nie mogłem wytrzymać jak rzucał się do Ciebie. Jesteś ważniejsza od niego.
- W takich momentach lepiej to przemilczeć. Teraz cała kadra wie o naszych problemach.
- Niedługo wszyscy zapomną. Przepraszam Nicole. Już dobrze?
- Dobrze, dobrze. Nie umiem się na Ciebie gniewać Michael! Jesteś dla mnie zbyt ważny.
- Ty dla mnie też, Nicole. - przytulił mnie i uśmiechnął się uroczo.
- Gratuluję dobrego skoku - pocałowałam go w policzek i podeszliśmy do Thomasa
- Hej, Michael, musimy już się zbierać i przygotowywać na pierwszą serię. Patrz ile ludzi przybyło! - powiedział Morgi i pokazał na trybuny
- Idźcie i powodzenia tam! - powiedziałam i dałam im kopa na szczęście

Sama udałam się na trybuny i przeglądałam zdjęcia na aparacie. Wsród zdjęć moją uwagę przykuł przystojny brunet. Przybliżyłam se kilka razy na jego twarz i w środku coś się we mnie złamał, był taki przystojny. Miał śliczny, biały uśmiech. Szybko się ogarnęłam i zmieniłam zdjęcie na ekranie. Choć kilka razy jeszcze powracałam do tych fotek. Miał numer 32. Po chwili spiker przywrócił mnie do pionu. Stałam z lustrzanką w ręku, jednak bardziej patrzyłam na skoczków. Wyczekiwałam naszych i brunecika, chociaż nawet nie wiedziałam jak się nazywa, ani jakiej jest narodowości. Pierwszy z naszych skakał Kofler, niestety, wiatr mu nie pomógł i nie przekroczył nawet punktu K. Trudno się mówi. I w końcu on! Zobaczyłam go na dużym ekranie, był skupiony, zobaczyłam na kasku flagę Polski. Nie wiem nic o tym kraju, ale mam nadzieję, że za jego pomocą się dowiem. - pomyślałam i uśmiechnęłam się lekko. Skoczył bardzo dobrze. Robiłam mu mega dużo zdjęć, ale połowa z nich to były przybliżenia twarzy. Choć na kilku tylko widać było jego cudny uśmiech. Z naszego Teamu najlepiej skoczył Fettner. Thomi był 15. Nie najlepiej, ale wiatr nie pomagał zbytnio. Na dodatek, druga seria miała się nie odbyć. Pierwszą serię wygrał kolega mojego przystojniaka. Nie pamiętam jego imienia, ale był z Polski.

Po konkursie zeszłam do teamu. Widziałam lekki uśmiech na ich twarzach. Nie odezwałam się do nich, ale i dla Morgiego, i dla Michaela wysłałam lekki uśmiech. Wszyscy niecierpliwilismy się, bo nie wiedzieliśmy czy druga seria się odbędzie. Warunki jednym słowem były złe. Po chwili był kominikat, że jury odwołało serię finałową. Chłopcy zawiedli się, ruszyli, żeby się przebrać. Ja dogoniłam Morgiego i Michiego, przytuliłam ich.
- Brawo chłopcy, jestem z Was dumna!

Przez czas ich nieobecności zbliżyłam się do domku Polaków przed którym był wielki hałas. Wiedziałam że spowodowane jest to wygraną jednego ze skoczków. Podeszłam blisko, tak jak wielu innych dziennikarzy. Zaczęłam robić mu zdjęcia. Wtedy zjawił się on. Odeszłam od zgiełku i patrzyłam na niego. Rozmawiał z innym skoczkiem. Nie wiem czemu, ale zaczęłam robić mu zdjęcia. Nie przejmowałam się tym, że może mnie zobaczyć. Jedynym priorytetem było, żeby mieć jego zdjęcia. Nie krępowałam się, podeszłam bliżej. Wreszcie przykułam uwagę skoczka. Popatrzył się na mnie, prosto w obiektyw. Uśmiechnął się szczerze, widziałam, że patrzy się na mnie przez dłuższą chwilę. Byłam taka szczęśliwa, jednak nie zebrałam się w sobie, żeby do niego podejść. Niedługo zaraz, skoczek znowu oddał się rozmowie z kolegą. A ja stałam, jakby mnie w ziemię wmurowało.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział praktycznie o niczym. Sorki. Nie mam pomysłów praktycznie żadnych... :(
Jak tam humorki na koniec sezonu kotki? :*

poniedziałek, 17 marca 2014

Rozdział trzeci

Na lotnisku spotkaliśmy się 2 h przed wylotem. Zbliżając się do moich towarzyszy, słyszałam, że są w doskonałym humorze. Ucieszyłam się, bo to gwarantowało dobre skoki. Tylko Gregor, jak zwykle zresztą, nie był miły. Jego komentarze do każdego skruszyły coś we mnie i już nie wytrzymałam :
- Możesz się nareszcie zamknąć?! Nikogo nie obchodzą te Twoje zasrane fochy! Nie jesteś w tej drużynie sam! Świta coś, Panie Najważniejszy?! - Gregor tylko popatrzył. Otworzył usta ze zdziwienia, bo zapewne jestem pierwszą osobą, która tak go potraktowała. Jednak nie skometnował tego nawet. Za to ja ugryzłam się w język. Po co ja mu to mówię? Jednym uchem wejdzie, drugim wyjdzie. Jest za bardzo nadęty na skruchę. Ale jestem tu po to żeby motywować. Niepotrzebnie krzyczę, ale przepraszać nie mam zamiaru... 
Po chwili milczenia, wszyscy znowu zajęli się żartami. Nikogo nie obchodziło że ludzie robią im zdjęcia, na szczęście żadnych fanek na horyzoncie nie było. Po chwili poczułam zmęczenie, więc usiadłam koło Thomasa i Michaela. Od razu przypomniała mi się wczorajsza sytuacjaa. Ale wiadome, nie był trzeźwy. Chłopcy przywitali się ze mną, Morgi podał mi butelkę wody i Michael poprosił go czy zostawi nas samych.
- Posłuchaj, to co wczoraj się wydarzyło... Ja sam nie wiem co Ci nagadałem, ale raczej nie była to prawda. - zaczął się tłumaczyć.
- Dobrze Michael. Nic strasznego się nie stało, ale przyznam, byłam w lekkim szoku, jak powiedziałeś, że mnie kochasz i jestem całym Twoim życiem - powiedziałam z uśmiechem
- Nie wierzę, że ja takie coś powiedziałem!
- Dobrze, dobrze. Ale przykro mi, muszę Ci odmówić. Może "zostańmy przyjaciółmi"? - zażartowałam
- Z miłą chęcią - podał mi rękę, przytulił mnie i razem poszliśmy do reszty.

Cały lot do Klingenthal i drogę do hotelu przespałam na ramieniu Thomasa. Wychodząc z autobusu usłyszałam wielki, głośny pisk. To na widok Gregora, jak się okazało. Ale ten nadęty dupek nic sobie nie robił z tego, że dziewczyny stoją na mrozie, marzną, ale czekają. Mimo mych myśli nie powiedziałam nic do niego. Przechodząc tylko cicho mruknęłam dupek.
Przy recepcji stał już Alex z kluczami do pokoji, na szczęście dostałam jednoosobowy. Wjechałam na górę i poszłam do przypisanego mi pomieszczenia. Po długiej podróży, postanowiłam się odświeżyć pod prysznicem. Wychodząc z łazienki w samym ręczniku, do mojego pokoju wpadł jakiś facet. Spojrzałam na niego, był przystojny, mimo swej dość długiej szyi.
- Oh! Wybacz! Pomyliłem pokoje! - powiedział i dokładnie zlustrował moje półnagie ciało, gdyż ręcznik nie zakywał nóg od połowy uda.
- Jasne, moja wina, powinnam się zamykać. Chociaż, mamusia nie nauczyła, że wchodząc do czyjegoś pokoju, się puka?
- Przepraszam, myślałem, że jest to pokój mojego przyjaciela. Tak wogóle jestem Andreas. Wank. Reprezentuję drużynę niemiecką w skokach. - powiedział i podał mi rękę
- Ja jestem Nicole. Jestem fizjoterapeutką Austrijaków. - uśmiechnęłam się tak uroczo, jak tylko umiałam, bo prawdę mówić, spodobał mi się.
- Miło poznać, trochę w dziwnych warunkach, ale ważne, że było. Przepraszam, ale muszę już lecieć. Do zobaczenia na skokach - i wyszedł
Przez chwilę stałam w osłupieniu. Jeny, jaki on przystojny. Następnie zamknęłam się i przygotowałam do serii próbnej i konkursu.

Po godzinie byliśmy na skoczni. Nasz team reprezentowali : Loitzl, Kofler, Gregor i Thomi. Podczas przygotowań zwiedzałam cały teren skoczni. Jak dobrze, że wzięłam aparat ze sobą :) Pokręciłam się trochę po wiosce skoczków, robiłam dużo zdjęć. To było miłe uczucie. Z dala zobaczyłam duże poruszenie, podeszłam bliżej. Fajnie, gdyby byli to Niemcy. O Andreasie myślę od naszej wpadki :) Fajnie by było go podpatrzeć podczas rozgrzewki - przeszło mi przez głowę.
Im mniej metrów dzieliło mnie od miejsca poruszenia, tym bardziej byłam pewna, że stoi tam mój "towarzysz" z pokoju. Zaś reszta jego drużyny udzielała wszystkim wywiady. Chwyciłam za aparat i podeszłam tak blisko, że spokojnie mogłam odczytać emocje napisane na jego twarzy. Kurczę, żeby tylko mnie nie poznał. Nogi miałam jak z waty, ale zdjęcia pstrykałam nadal. Na pewno mnie nie pozna, jestem tak ubrana, że nawet nie ma takiej możliwości. Inaczej się wygląda w samym ręczniku, inaczej w kurtce, szaliku, czapce! - pomyśłałam i zaśmiałam się pod nosem. I właśnie w tej chwili on spojrzał na mnie i się uśmiechnął. Myślałam, że tam się spalę. Był to najpiękniejszy uśmiech, jaki iedykolwiek widziałam. Odeszłam szybko od tłumu i usłyszałam, że zaczyna się pierwsza seria. No super, ominęłam serię próbną, ciekawe co na to powiedzą moi chłopcy... Szybko pobiegłam na trybuny, by znaleźć jeszcze miejsce w pierwszym rzędzie. Lecz to co zobaczyłam, wryło mnie w ziemię. Było tam chyba z 10 tys. ludzi, w tym połowa wyglądała na moich rodaków. Zaczęłam robić zdjęcia - sobie, ludziom, skoczkom. Tak się w tym zatraciłam, że przegapiłam wszystkich skoki. Eh, to nie jest mój dzień. Dopiero głos spikera zapowiadający skok Morgiego sprawił, że spojrzałam na rozbieg. Thomi wyczekiwał na znak od trenera, a ja mooooocno zacisnęłam kciuki. Niestety, spóźnił wyjście z progu i skok nie był na tyle daleki, by zapewnić im zwycięstwo. Trudno, nie zawsze wszystko się udaje. Tylko weź wytłumacz to im. Szybko pobiegłam do skoczka, przywitał mnie niemrawym uśmiechem. Mocno go przytuliłam i musnęłam w czoło. Po chwili podeszli do mnie pozostali skoczkowie. Oprócz Gregora oczywiście. Siedział on sam, na ławce, widać że wkurzony na cały świat. Trudno. Ja go zapraszać nie umiem. Niestety, po skokach pozostałych, wyszło, że mamy 5 miejsce.
- Pięknie! Genialnie zaczyna się początek sezonu! Mogliście się postarać lepiej skakać! - krzyknął Gregor.
- Posłuchaj, wszyscy starali się jak mogli, to że nie są tak doskonali jak Ty, to nie ich wina. Kiedyś może Cie prześcigną w sukcesach. - podeszłam do niego - Jeszcze będzie jedna seria. Wszystko może się zmienić.
- Nie będzie żadnej drugiej serii! Taka z Ciebie fizjoterapeutka, że nie zauważyłaś, że wszystko to "loteria"? Warunki są tak zmienne, że chcieli przerwać pierwszą serię. - wypalił na jednym oddechu
- Nie zawsze musicie być liderami. Pozwólcie innym się nacieszyć pierwszym miejscem. Będzie dobrze Gregor - powiedziałam i położyłam rękę na jego ramię
- Idę się przebrać - powiedział skoczek i mocno zepchnął moją rękę
Jak się okazało, druga seria na prawdę się nie odbyła. Było mi głupio. Ale trudno. Podeszłam do Morgiego i Michaela, którzy przyglądali się naszej rozmowie. Przytuliłam ich i pocałowałam obu w policzek.
- Jak dla mnie byliście najlepsi - i odeszłam w drugą stronę

Po 20 minutach, poszłam pod nasz domek. Jak na złość naprzeciw mnie szedł Andreas. Z całą drużyną zajął 2 miejsce, widać było, że jest przeszczęśliwy. Gdy go zobaczyłam, policzki zaczęły mi palić. Ogarnęło mnie dziwne podniecenie. Zaczęłam mu gratulować.
- Świetny sk.. skok A.. Andi - No nie, nie, nie! Nie mogę zacząć się jąkać! Zdradzę się! - Gratuluję.
Moje uczucia były chyba wyciągnięte jak na dłoni, ale ucieszyłam się, jak podszedł podemnie i mnie przytulił. Poczułam elektryzowanie, mimo to czułam się bezpiecznie. Odrywając się odemnie, zbliżył się do mojego ucha
- Nicole, jesteś taka śliczna.
Gdy to usłyszałam, cała się rozpłynęłam. Już coś miałam powiedzieć, lecz on tylko przyłożył mi swój palec do ust, pokazując, żebym była cicho. Ponownie zbliżył się do mojego ucha
- Wybacz mi, ale jestem gejem.
Odsunął się odemnie i poszedł w stronę swoich kolegów.

-----------------------------------------------------------------------------------
Kolejny słaby rozdział, to chyba początek jakiejś tradycji. Nie wiem czy się nadaję :/
Ale pozdrawiam z tym zimowo-wiosennym dniem. :*

niedziela, 16 marca 2014

Rozdział drugi

Zacznę od tego, że dziękuję, za pozytywne komentarze pod moim pierwszym postem :) Myślę, że ten rozdział będzie dłuższy ;)
----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dzisiaj wstałam pełna sił. Zjadłam z rodzicami śniadanie. I już zaczęłam się szykować, gdy ogarnęłam się, że nie mam zbytnio w co się ubrać na rozmowę z trenerem. Wszystkie wyjściowe ciuchy zostały w mieszkaniu. Więc wyszło, że jadę zaraz na zakupy
W centrum upatrzyłam se cudowną czarną sukienkę z baskinką. Już szłam na dół, do samochodu, gdy zobaczyłam GO. Przecież to niemożliwe! Mówił mi, że leci do Niemiec w sprawach służbowych! Podeszłam bliżej... Tak, to on, Marcin, mój chłopak całujący się z atrakcyjną blondynką. A więc super się dzień zaczyna. Wycofałam się i pojechałam do domu. Po godzinie byłam w kawiarni, gdzie spotkałam się z trenerem.
- Witaj Nicole - wstał i podał mi rękę
- Dzień dobry panie Pointnerze - uśmiechnęłam się i zamówiłam sobie gorącą czekoladę z bitą śmietaną i cynamonem
- Mów mi Alex, w końcu razem pracujemy.
Po pokazaniu i omówieniu kart zawodników, pojechaliśmy razem do miejsca spotkań Austrijaków. Byli wszyscy, na czele z uśmiechniętym od ucha do ucha Thomim. Gdy weszłam do pokoju, wszystki rozmowy ustały, każde spojrzenie padło na mnie. Nie czułam się z tym komfortowo, ale Alex chyba to wyczuł, bo chrząknął i powiedział :
- To jest Nicole, Wasza nowa fizjoterapeutka
- Cześć. Miło mi.
- A jeszcze młodszej to się nie dało? - usłyszałam głos, dochodzący z tyłu
Odwróciłam się i zobaczyłam jego, wielką gwiazdę austrijackiej kadry. Gregor. Przyglądał mi się z ciekawością, ale w jego oczach widziałam, że nie bardzo mnie lubi.
- Gregor, nie bądź niemiły - zbaształ go Alex
- Nic nie szkodzi, przecież nie każdy może mnie lubić. - powiedziałam i w tym samym momencie podszedł do mnie Morgi. Przytulił mnie i objął w pasie ramieniem. Czułam się bezpieczna.
Za nim, podeszli wszyscy obecni tj: Thomas D., Manuel F., Michael H., Martin K., Andreas K., Stefan K., Wolfgang L. i Manuel P. Z każdym się zapoznałam i po chwili usiadłam wsród nich i opowiadałam im o sobie. Tylko Gregor się nie udzielał, zamiast tego stale czułam jego wzrok na mnie, chociaż że siedziałam odwrócona do niego plecami. Było to fajne popołudnie, jednak myślami, ciągle byłam w centrum, przy Marcinie. Co za dupek... Po dłuższym czasie, Morgi nie wytrzymał i wyciągnął mnie na spacer. Jeszcze tylko pożegnałam się z większością i umówiłam się na jutro na trening. Później stałam w ramionach Morgiego.
- Hej, co się dzieje? Nie cieszysz się z sukcesu? - zapytał mnie z czułością
- Cieszę się, ale wiesz... Widziałam Marcina z jakąś dziewczyną, nie wyglądała na jego siostrę, lub znajomą, chyba że mężczyźni z każdą kobietą całują się tak namiętnie.
- Co?! Zabiję go! Od samego początku mi się nie podobał! - krzyknął - Nie sądzisz że Wasz czas już przeminął? Tyle już było kłótni, kłamstw. Zaczęłaś nowy rozdział w sprawach służbowych to może też zacznij w sprawach prywatnych? - powiedział już spokojniejszym tonem
- Na pewno masz rację, nasze uczucie już znikło gdzieś.
- Pamiętaj o mnie słonko, w każdej sytuacji mogę Ci pomóc - rzekł i schował mnie w ciepłych ramionach.
- Muszę już iść, chcę przejrzeć jeszcze Wasze karty. A o 12 trening. Dobranoc! - musnęłam go lekko w policzek i poszłam do domu.
- Śpij dobrze Nico. Do jutra
Po prysznicu usiadłam nad papierami, po chwili usłyszałam dzwonek mojego telefonu. O, dobrze się składa, to Marcin - pomyślałam i odebrałam. Umówiłam się z nim po treningu, chociaż to chyba on bardziej naciskał na to spotkanie. Gdy się rozłączyłam, przyszło do mnie kolejne połączenie. To Michael, zdziwiona byłam. Chciał się przejść, by się bliżej poznać. Szczerze, to z niechęcią się zgodziłam, ale trzeba się z nimi zaaklimatyzować. Z małymi trudnościami wyczołgałam się z łóżka i poszłam w umówione miejsce. Okazało się, że moje pierwsze wrażenie o nim był bardzo błędne. Nie jest ponurakiem, jakim wydawał się być na pierwszym spotkaniu. Na koniec spaceru, pod moim domem, pocałował mnie w czoło, zdziwiłam się, ale może takie są zwyczaje u skoczków?

* * *
Rano wstałam z wielkim bólem głowy. No pięknie się moja kariera zaczyna, nie ma co... Na dodatek spalam w ubraniu, wśród tych wszystkich papierów. Nie zważając na wszystko, pobiegłam pod prysznic. Włożyłam swoje legginsy, nike i grubą bluzę i postanowiłam, że zrobię sobie rozgrzewkę przed treningiem, dlatego na siłownię pobiegłam. Jednak wychodząc, zatrzymała mnie mama, Dbała o mnie, dlatego też przekazała mi drugie śniadanie i mocnego kopa w tyłek na szczęście.
- Dziękuję, na pewno mi się przyda. Trzymaj się :) - krzyknęłam wybiegając z bramy
Po krótkiej przebieżce po Innsbrucku, dobiegłam na miejsce. Przed wejściem czekał na mnie Thomas.
- Cześć, dzisiaj umówiłam się z Marcinem. Czas to skończyć. - powiedziałam na jednym, ciężkim oddechu
- Dobry wybór. Dasz sobie radę sama?
- Tak. W końcu to mój chłopak, nie Twój - objęłam go ramieniem i razem weszliśmy do budynku
Na sali byli już wszyscy. Na mój widok każdy się podniósł, oprócz najwyższego. I może mi się to wydawało, ale wszyscy się uśmiechnęli i odetchneli z ulgą, bo byłam spóźniona już 10 minut. Każdy, tyllko nie on. Chyba nie przypadłam chłopakowi do gustu. Mimo to, humoru mi nie zepsuł.
- No nareszcie jesteś! Dłużej to się już nie dało, co?! Mówiłem, żeby zatrudnić profesjonalistę, starszego...! - zapytał rozgniewany
Ale zignorowałam go i przeszliśmy do treningu. Gregor więcej już się nie odzywał.

***
Na spotkanie z Marcinem nie spieszyłam się za bardzo. Samo spotkanie też długo nie trwało. Sam mi się przyznał, że mnie zdradził, odetchnęłam z ulgą, bo odwalił za mnie całą czarną robotę. A więc nowy rozdział w mym życiu! Wracając, spacerem, spotkałam Michaela. Siedział sam w parku, ostrożnie się do niego dosiadłam. Po chwili rozmwialiśmy jak starzy, dobrzy znajomi. Do domu wróciłam dopiero po 22. Wzięłam prysznic i już miałam pójść do łóżka, bo już jutro wyjazd do Klingenthal na drużynówkę. Ale za oknem usłyszałam ciche nawoływanie.
- Nicole! Nicole! - był to znany głos, więc otworzyłam okno.
Na dworze stał Michael. Był chyba troszkę podpity, bo dość niewyraźnie mówił. Pozwoliłam mu wejść do pokoju.
- Nicole. Ja mam Ci coś bardzo ważnego do powiedzenia. - wypalił
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
No i drużynówkę w lotach odwołali :/ Mam nadzieję że was nie zanudziłam. Trzymajcie się w ten wietrzny (przynajmniej u mnie) dzień. Pozdrawiam :*

sobota, 15 marca 2014

1. Pierwszy mały sukces

Witam :) Jest to mój pierwszy blog z opowiadaniem o skoczkach :) Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu moja amatorszczyzna. Czekam na komentarze :)

---------------------------------------------------------------------------
Z ulgą wyszłam z sali po rozmowie z Alexem. Byłam strasznie zmęczona, jednak to uczucie połączone było z gorszym, niewiedzą. Z moich obserwacji wyszło, że kadra mnie chyba polubiła, ale gdy wyszłam zobaczyłam, że na korytarzu czekałam nie tylko ja. Przed rozmową byłam za bardzo skupiona na tym, co powiedzieć, żeby zauważyć że nie jestem sama. Wyczułam, że wiele innych dziewczyn mi się przygląda. W mojej głowie pojawiło się od niechcenia : jesteś za słaba na tą rolę, popatrz na te wszystkie dziewczyny, mają wszystko. Od pewności siebie do odwagi. Ty jesteś gorsza. Ale szybko odsunęłam od siebie tę myśl, poszło mi w miarę dobrze, dałam z siebie wszystko. Zgodnie z obietnicą, po wyjściu, zadzwoniłam do Thomasa. Po krótkiej rozmowie umówiliśmy się na kawę. W trakcie drogi do kawiarni, nadal byłam bardzo zdenerwowana. Przez to, zarobiłam sobie kolejny mandat, za niezapięcie pasów. No super. Po prostu tylko tego mi brakowało... - pomyślałam. Po 20 minutach byłam pod moją i Morgiego ulubioną kawiarnią. Na widok mojego kochanego braciszka od razu się rozluźniłam. Od dzieciństwa mieliśmy ze sobą doskonałe relacje. Nawet nasi rodzice dziwili się, że chłopak z dziewczyną mogą być w takich relacjach. Bywały momenty, że namawiali nas nawet do ślubu.
- Hej kochana! Jak rozmowa z naszym Alexem? - spytał niebieskooki blondyn, całując mnie w policzek
- Witaj! Nie wiem sama, mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a ja w następnym zimowym sezonie, będę z Wami w kadrze - odpowiedziałam ze spokojem, co było u mnie dosyć nietypowy, gdyż znana byłam z niezwykłego entuzjazmu, którym zarażałam nawet największego pochmurniaka
- To świetnie! Więc co jest, Nicole, co Ty taka smutna? - od razu wyczuł to Thomas
- Niepokoją mnie moje rywalki. Na pierwszy rzut oka widać, że są pewne siebie, że są świetnym fizjoterapeutkami. A ja, taka cicha, nieśmiała myszka...
- Słońce, wszystko będzie dobrze! Nie martw się! Uwierz mi, jesteś najlepsza! - pocieszał mnie Morgi
- No nie wiem, dowiemy się w swoim czasie.
Jeszcze długo rozmawiałam z bratem. Jak zawsze mogliśmy sobie powiedzieć o wszystkim. Opowiedziałam mu o mandacie, rozmowie z trenerem Austrijaków i wielu innych sytuacjach. Zasziedzieliśmy się tak długo, że nawet nie spostrzegłam, że na dworze już się ściemniło.
- Tak się zagadaliśmy, że nawet nie widzieliśmy kiedy się ściemniło. - powiedziałam i spojrzałam na telefon. - Już dwudziesta. I z tego całego zamieszania nie włączyłam dźwięku w telefonie. Zobacz, jakich kochanych mam rodziców. Muszę się już zbierać, bo 15 nieodebranych połączeń od mamy nie wróży nic dobrego.
- Racja, ja też już będę się zbierał. Pozdrów mamę odemnie.
- Oczywiście, trzymaj się
- Zadzwoń, jak będziesz coś wiedziała - Thomas przytulił mnie na pożegnanie i poszłam do samochodu.
W domu, po rozmowie z rodzicami, poszłam do swojego pokoju. Wzięłam relaksującą kapiel i próbowałam zasnąć. Jednak po kilku minutach obudził mnie dźwięk mojego telefonu. Był to nieznany numer, więc z pewnymi przeczuciami szybko odebrałam.
- Dobry wieczór, przepraszam że przeszkadzam, ale to pilne. Razem z całą moją ekipą, wybraliśmy panią na naszą fizjoterapeutkę. Zadzwoniłbym rano, gdyby nie to, że potrzebuję pilnego spotkania z panią, najlepiej jutro rano. Co pani na to? - usłyszałam głos w słuchawce
- No jasne, dziękuję bardzo. Jutro rano, oczywiście, tylko gdzie?
- To może w "Czterolistnej koniczynie"? O 11?
- Jasne, będę czekać. - ucieszyłam się, bo była to kawiarnia, do której chodzę zawsze z Thomim. Zawsze przynosi mi szczęście
- Świetnie. To jeszcze raz przepraszam, do zobaczenia jutro. Dobranoc pani Nicole.
- Dobranoc - i szybko się rozłączyłam, gdyż nie mogłam opanować tego szczęścia
Roześmiałam się głośno i zaczęłam skakać po łóżku jak małe dziecko :) Napisałam sms do Morgiego : Udało się, do zobaczenia na treningach :) Byłam tak zmęczona tym całym dniem, że od razu po napisaniu, zasnęłam. Nie doczekałam się nawet wiadomości od brata : Widzisz? Mówiłem, jesteś boska. Trzymaj się.
Jutro czekał mnie mój wielki dzień.

Mam nadzieję, że Was nie zanudziłam :/ A za godzinkę loty :) Mam nadzieję że się odbędą :*