Austriacy

środa, 24 września 2014

Rozdział czternasty, a właściwie ostatni

Rozmawiamy sobie właśnie o wszystkim, chociaż temat wydarzeń poprzedniego dnia, zdolnie omijamy. Maciek nie zareagował na wiadomość o pocałunku moim i Gregora w taki sposób, jak myślałam, że zareaguje. Przyjął to na spokojnie, może to dlatego, bo tak samo jak ja, był w szoku po tym, co zrobiliśmy. Widziałam wprawdzie w jego oczach jakąś złość, może nawet i ból, ale nie pokazał niczego.

Więc teraz siedziałam u niego na kolanach i kreśliłam na ręce, którą mnie obejmował, różne, nieokreślone wzory. On zaś bawił się moimi włosami, a w jego ruchach czułam, że myślami jest daleko. Albo myślał o nas, albo koncentrował się przed swoim skokiem, albo myślał o jego jakże ważnej jemu rodzinie. Siedzieliśmy w domku Polaków, sami. Gdyby nie to, że chłopcy ubzdurali sobie, że będzie się coś działo, to siedziałabym tu z wszystkimi z teamu. Na dworze szalał wielki wiatr, więc każdy by się schronił tutaj. Ale nasi, jak to nasi, chcieli być bohaterami i poświęcili się, a my nie mieliśmy już sił, żeby tłumaczyć im, że nie muszą wcale nas zostawiać.

Serię treningową odwołano. Pomyślałam, że pierwszej serii też nie będzie, ale wiadomo jak to jest z tym szefem. Więc wszyscy czekali na serię, która prawdopodobnie się nie odbędzie. Tak w sumie to na miejscu kibiców, sama bym nie chciała wydać tylu pieniędzy w błoto, żeby tylko tu przyjechać, pomarznąć na wietrze i wrócić bez niczego. Tak więc, jury robiło kibicom nadzieje. W pomieszczeniu nie było żadnego telewizora ani ekranu, na którym można by było zobaczyć decyzję. Ale byłam pewna, że wszyscy tu wparują, jak tylko usłyszą cokolwiek, bo wiadome było, że stoją przy telebimie, ale też wiadome było, że chcieliby zobaczyć, co tu robimy.

I właśnie w tym momencie, gdy Maciek sięgnął do moich ust i pocałował mnie długo, a swoją rękę położył mi na plecach, wtedy właśnie wszedł Piotrek ze swoim znanym śmiechem na ustach. A tuż za nim aniołek, a dalej Kamil. Każdy miał coś do powiedzenia, więc w sumie nie usłyszeliśmy nic. Po chwili zamilkli i zgodnie spojrzeli na mnie. Zaczerwieniłam się cała, gdy zdałam sobie sprawę z tego, że Maciek trzyma swoją dłoń, którą zdążył już przemieścić w okolicach moich piersi. On też to zobaczył, więc szybko to cofnął.

- Maciek! Co Ty jeszcze siedzisz? Zaraz zaczynamy! - odezwał się Dawid

No ci organizatorzy to chyba powariowali... Chcą, żeby Ci skoczkowie się tu pozabijali?

Maciek przeprosił mnie, wstałam, a on zaraz za mną. Złapał mnie za rękę i poprowadził do drzwi. Jeszcze tylko odwróciłam się i pomachałam do chłopaków, ale chyba żaden tego nie zobaczył, bo każdy powoli rozbierał się.

Wyszliśmy na dwór i usłyszeliśmy tylko jeszcze krzyki : 

- Pojebało Cię do reszty??!!

Maciek roześmiał się, a ja z nim, choć nawet nie wiem czemu to zrobiłam, jak nie wiedziałam co oni powiedzieli.

Pobiegliśmy szybko w stronę austriackiego domku, a wiatr dodawał nam skrzydeł. Stanęliśmy przed drzwiami, rozejrzałam się, nikogo nie było. Pożegnałam się z Maćkiem, życzyłam szczęścia i pocałowałam długo, namiętnie. Przypomniałam sobie, co się działo wczoraj i uśmiechnęłam się, a Maciek za mną, więc miałam pewność, że on też o tym w tym momencie sobie przypomniał. Polak cały rozpromieniony odwrócił się i poszedł spowrotem. Ja zaś weszłam za drzwi, gdzie również przebierali się moi rodacy. Razem z moim wejściem, do pomieszczenia wwiał wiatr. Każdy nagle się odwrócił w moją stronę, widziałam, że niektórzy chcieli coś powiedzieć, niewątpliwie coś chamskiego. Jednak większość zrezygnowała. Po chwili wrócili do swoich czynności. A przy tym mocno krytykowali organizatorów, że są jacyś walnięci (w ostrzejszym tego słowa znaczeniu), że jak im się coś stanie, to nie wypłacą się w odszkodowaniu.

Uśmiechnęłam się, ale wolałam nie patrzeć jak każdy po kolei się rozbiera, więc naciągnęłam czapkę niemalże na oczy, zacisnęłam mocniej szalik, zapięłam kurtkę pod samą brodę i wyszłam na dwór. W krótkofalówce odezwał się medyk, więc poszłam w miejsce, gdzie stał on. Nie chciałam być sama, tymbardziej, że w grupie cieplej.

Jakieś 30 minut później zaczęli pierwszą serię. Nikt jeszcze nie natrafił na dobre warunki, wiatr wiał praktycznie z każdej strony, ale o odwołaniu nie było mowy. Jak mi w tym momencie było zimno, to co mieli czuć te biedaczki, które w samej odzieży termicznej i cieniutkim kombinezonie latali. Jeszcze w powietrzu, a jest szansa, że wiatr poderwie tych chudzielców i wylądują gdzieś w Polsce.

Na samym początku nie było ani żadnych Polaków, ani Austriaków. Dlatego rozmawiałam z kolegą, a gdy usłyszałam, że skacze Dawid, umilkłam. Kibice polscy, którzy dotrą nawet tu, znacznie się ożywili. Ściskałam kciuki, jak tylko mogłam najmocniej, chociaż rękawiczki mocno mi to utrudniały. Blondyn skoczył daleko, a w locie tylko raz lekko się zachwiał. Już miałam nadzieję na dobre miejsce, ale wiatr. Okazało się, że miał dobry. Więc odjęli mu duuużo punktów, przez co nie zakwalifikował się nawet do serii drugiej.

Spuścił głowę i ze złością zdjął narty. Gdy przechodził obok mnie, pomachałam mu. Podszedł i cisnął narty na barierkę obok. Był nieźle wkurzony, ale gdy spojrzałam na niego, rozluźnił się nieco. Podeszłam do niego i przytuliłam się. Mięsnie raptem odpuściły, a on się roześmiał. Położył rękę na mojej głowie, przez co czapka zsunęła się mi na oczy. Zaśmiałam się, poprawiłam a następnie pognałam go do domku, żeby się przebrał, bo się jeszcze przeziębi.

Po jakimś czasie na belce usiadł Thomas. W moich oczach pojawiły się łzy, bo zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo go kocham. Poitner pomachał mu chorągiewką, a on puścił się w dół. Skoczył dobrze, ale nie chciałam za bardzo wymyślać miejsce, które mu by pasowało, bo jak wiadomo, wiatr mógł wszystko zepsuć. Na szczęście zajął w tym momencie 1 miejsce. Pomachał do kamery i uśmiechnął się, a następnie przybiegł do mnie i pocałował mnie w czoło, policzek i schował w swoich ramionach. Czułam łzy, które były już w obrzeżach oczu. Rozmawialiśmy chwilę razem, a następnie pobiegł do domku skoczków.

Stanęłam obok medyka, a on objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się, a on przejechał ręką w górę i w dół po mojej ręce.

- Ty to masz szczęście do tych facetów.

Gdybym nie wiedziała, że ma żonę, to pomyślałabym od razu, że mi zazdrości, bo sam jest gejem. W zamian tego uśmiechnęłam się i czekałam na skok Maćka.

Wreszcie i on pojawił się na belce, Na ekranie pojawiła się jego twarz, a kibice rozwrzeszczeli się. Najgłośniej słyszałam pisk dziewczyn, ale zignorowałam to, bo był tylko mój i tylko mnie kocha. Po chwili Kruczek puścił go, a on zjechał w dół i odbił się. We właściwym momencie. Trzymałam kciuki, nawet zdjęłam rękawiczki, żeby było jeszcze lepiej. Chuchałam mu pod narty. Jednak w jednym momencie wiatr mocniej zawiał. Maciek ustabilizował lot, na co odetchnęłam mocno. Jednak chwilkę później znowu, a tym razem mu się nie udało. Wstrzymałam powietrze, zamknęłam w moment oczy. Kibice ucichli, rozległ się hałas oznaczający jedno, następnie krzyk kibiców i medyków, lekarzy.

Pobiegłam za nimi, w końcu ukończyłam medycynę. Miałam mroczki przed oczami, a chwilę później pojawiły się łzy. Już nie czułam wiatru. Szybko zbliżałam się do Kota, ale patrzyłam wszędzie, byle nie na niego. Jednak musiałam to zrobić. Zobaczyłam straszny widok. Kask leżał z 3 metry od niego, jedna narta złamana, a druga jeszcze cała, a on leżał strasznie nienaturalnie. Gdy tylko podbiegłam, lekarze pochylali się już nad nim. Usłyszałam głosy, nie wiedziałam do kogo one należały, ale nie czułam, że je słyszę, nie docierały do mnie jakby. Dopiero inny, stanowczy ;

- Nie oddycha, podłączcie defibrylator.

Wstałam gwałtownie, krzyknęłam głośno KOCHAM CIĘ MACIEK!!, odwróciłam się i poszłam tam, skąd przyszłam. Szybko przyspieszyłam, łzy leciały mi i już nie miałam ochoty ich ani ukrywać, ani ocierać. Po drodze wpadałam na każdego, nie przejmowałam się tym. Ktoś mnie złapał, przytulił mocno, a następnie coś mi mówił, długo, a może nie długo. W każdym razie, nie słyszałam nic, nie wiedziałam kto to. Pokiwałam tylko głową, żeby się odczepić. Wyrwałam się, a żeby mnie nie złapał, zaczęłam biec. Nie wiedziałam gdzie, nie wiedziałam w którą stronę. On umarł.

Szybko wybiegłam na ulicę, uważałam żeby nie wyjść na pas ruchu, gdzie jeździły już samochody. Spojrzałam nad siebie, zakręciło mi się w głowie, ale pobiegłam dalej. Rozejrzałam się, wyszukałam wzrokiem wysoki budynek i tam też się udałam. On już nie żyje.

O tej porze i w taki dzień nie było już tu nikogo. To był jakiś stary dom, przy samej ulicy. Wszystkie okna, drzwi były powybijane. Nie wiem jakim cudem ja się wdrapałam tam na samą górę, ale to właśnie zrobiłam. Nic mnie nie obchodziło. Podeszłam do samej krawędzi, było widać stąd skocznię i to, co się tam akurat dzieje. Na samym środku, tam gdzie wcześniej, nadal trwała akcja. To wszystko bez sensu, on i tak już nie powstanie i nie skoczy dalej.

- Maciek, przepraszam Cię, tak bardzo Cię przepraszam. Przepraszam, że Cię nie zatrzymałam, żebyś zrezygnował z dzisiejszego skakania, przepraszam, że Cię zdradziłam, przepraszam, że nie pokochałam Cię wcześniej. Czemu nie pożegnałam się dziś z Tobą dłużej? Czemu nie pocałowałam Cię mocniej? Czemu zrobiliśmy to tylko raz? Tyle życia było przed Tobą, przed nami. Chciałam razem z Tobą je przeżywać, mieć dzieci, wspólny dom, psa. Czemu nie zaprotestowałam dla Hofera, i nie kazałam mu przerwać skoków? Ty już nie żyjesz. Straciłeś oddech, pracę serca, na skoczni, Twoim najważniejszym i najukochańszym miejscu. Musisz wiedzieć, że Cię bardzo kocham i nie wyobrażam sobie teraz ułożenia życia bez Ciebie. Kocham Cię, dlatego dziś kończę prawie w taki sposób, jak Ty skończyłeś. Powiedzmy, że razem skoczyliśmy z wysokości. KOCHAM CIĘ!!!

I skoczyłam.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Tej historii koniec. Niedługo zacznę nową, może wyślę w poście jakiegoś linka.
Płakałam jak to pisałam, ale to pewnie dlatego, bo ja się najmocniej zżyłam z tym opowiadaniem.
Jestem też zawiedziona, bo całkiem inaczej go sobie wyobrażałam, miał być bardziej tragiczny.
Wg mnie, Was to nie ruszy, mnie ruszyło, ale Was nie. 
Kocham Was, proszę o opinie. 
Pod tamtym rozdziałem nie było żadnych komentarzy, statystyki też były do dupy. Już dawno myślałam, że napisać ostatni rozdział, ale po trzynastym byłam już pewna. Pechowa trzynastka.
Kocham, kocham, kocham. Do zobaczenia w innym świecie, mam nadzieję :*

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Rozdział trzynasty

Czułam, jak promienie słoneczne oświetlają moją twarz. Czułam także pod głową twardy tors. Chwila.. do kogo on należy? Ah tak, Maciek. Co ja z nim robię w jednym łóżku?... Powoli przypominałam sobie pewne fakty z wczoraj i z przeszłości.

Wreszcie, w pełni uświadomiona, otworzyłam oczy. Klatka piersiowa skoczka unosiła się dół-góra. Oddychał spokojnie, co znaczyło, że jeszcze śpi. Zmusiłam się do pozostania w bezruchu, żeby nie obudzić go, gdyż musiał być w pełni sił przed treningiem na skoczni. Kusiło mnie, żeby przekręcić się i również móc zaobserwować go we śnie. Zobaczyć jego niewinną, spokojną twarz.

Przypominałam sobie szczegółowo wczorajsze wydarzenia przy miarowym biciu maćkowego serca. Jakiś czas później usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Ktoś, kto tam stał, musiał się  bardzo bać. Poczułam, jak mały dreszcz przeszedł przez ciało Polaka. Podniosłam głowę i poczułam na sobie rękę skoczka. Odwróciłam się w jego stronę, a on pokręcił tylko głową.

- Ja pójdę. - pocałował mnie w czoło i wstał

Skierowałam swój wzrok na jego ciało od pasa w dół. Miał na sobie tylko bokserki. Za to bardzo męskie, bo różowe z słodkim kotkiem. Ledwo się powstrzymałam, żeby nie roześmiać się. Ale Maciek wyraźnie się nie krępował, bo spodni żadnych na siebie nie nałożył.

Skierował się w stronę drzwi, a ja usłyszałam, że niewyraźne pukanie ustało. Po chwili na korytarzu rozległ się głos Pitera.

- A widzisz?? Mówiłem, że tego Kotka, to ze snu wybudzić się nie da.

- Tak? A może się da, tylko puknąć mocniej trzeba, a Ty boisz się!

Tego głosu nie poznałam. Dlatego schowałam się pod kołdrę z nadzieją, że nikt nie zajrzy głębiej do pokoju.

Kolega Piotrka miał w planach zapukać do pokoju po raz kolejny, ale w tym samym czasie Maciej otworzył drzwi.

- Czego Wy chcecie.?

W jego głosie usłyszałam... obojętność? Złość, a nawet wściekłość? A może i wszystko naraz.

Przez chwilę nastała cisza, gdy przerwał ją Żyłka.

- O, i jak mówiłem Stefek, Kota nie można denerwować, bo Kot niebezpieczny jest! Nawet bokserki ma drapieżne.

Zaśmiałam się pod kołdrą, później odkryłam ją. Czekałam na Maćka i przysłuchiwałam się ich rozmowie.

Usłyszałam ciche pacnięcie i domyśliłam się, że właśnie teraz Piotrek dostał w ramię, jak to wszyscy skoczkowie mieli w zwyczaju na swoją obronę. Na to Żyła nie zrobił nic innego, jak tylko się zaśmiał. Oczywiście w swój piotrkowy sposób.

- Maciuuuuś... - w jego głosie usłyszałam błaganie, chciał się mu podlizać. - Bo wiesz... Ja chciałbym do pokoju wejść i wziąć coś na ubranie się. Bo widzisz sam pewnie, że ja tak samo jak ty, bardzo skąpo ubrany. Obiecuję! Ja tam na Wasze łóżko patrzeć nie będę! Tylko do swojej szafki chcę.

Maciek zastanowił się chwilę i później wycofał się trochę i spojrzał na mnie. A ja właśnie w tej chwili wygrzebywałam się z ciepłego łóżka, żeby schować się w łazience. Gdy tylko moje nogi wyprostowały się i zmierzałam do drzwi, poczułam na sobie ciężkie spojrzenie Maćka.

Popatrzyłam w dół. No tak, miałam na sobie tylko minimalnie za luźną koszulkę Maćka. A pod nią jedynie figi. Zaczerwieniłam się lekko i poszłam szybko do toalety.

Usłyszałam jak Piotrek śmieje się i podbiega do swojej szafki. Chwilę później rozległo się trzaśnięcie drzwi.

Wyszłam z pomieszczenia i skierowałam się do Maćka. Założyłam ręce na jego ramiona i pocałowałam czule. Skoczek szybko wykorzystał okazję i wepchnął swój język do moich ust. Poczułam, że pchnie mnie do tyłu i później przywarłam do ściany.

Założyłam nogę za jego kończyny, a on przejeżdzał ręką po moim udzie w górę i w dół. Całowaliśmy się zachłannie, jakbyśmy nigdy więcej mieli się nie zobaczyć. Wreszcie Maciek oderwał się od moich warg, a z jego ust usłyszałam syknięcie. Złapał się za rękę i masował ją sobie. Zrzuciłam nogę i spojrzałam na przedmiot bólu.

- To przez mnie ten ból ręki, bo całą noc przespałam na niej. Dlatego po śniadaniu obiecuję Ci zrobić miły masaż. Nie tylko ręki. Ale musisz wytrzymać do tego czasu.

Popatrzyłam na niego dobitnie i uśmiechnęłam się. Przylgnęłam jeszcze tylko do jego ust, by po kilku sekundach się oderwać. Maciek nie zdążył nawet oddać.

Obciągnęłam podniesioną koszulkę i zaczęłam zbierać porozrzucane ubrania. Celowo mocniej się wypinałam, bo byłam pewna, że Kot obserwuje mnie.


Oczami Maćka

Tak dobrze mi się spało. Z wiedzą, że ona jest tuż obok, że przed snem wydarzyło się tak wiele. Chciałem, żeby czuła się przy mnie bezpieczna, dlatego przed snem zamknąłem ją w silnym uścisku i nie zdążyłem puścić. Byłem tak tym wszystkim zmęczony, że nie miałem czasu na ekscytację, a tymbardziej, żeby ją puścić.

Dlatego dziś boli mnie ręka, ale dzięki temu czeka mnie miły masaż od niej. Więc nawet dobrze, że ta ręka mnie boli. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie Piotrek ze Stefciem, którzy nas obudzili. Jakby ten Żyła nie mógł wczoraj przewidzieć, że będziemy niewyspani i wziąć ubrań na kolejny dzień!

Kocham go jako przyjaciela i kumpla, ale co on ma w tym móżdżku to ja nie wiem. Przecież to wiadome, że wieczorem nie będziemy myśleć o spaniu. A było cudownie! Nie myślałem, że zajdziemy dalej, a nawet to pożądanie co w nas było, przerosło moje myśli i oczekiwania. Szczerze, myślałem, że znowu będziemy cały wieczór rozmawiać.

To znaczy, kocham jej głos, kocham jej historie, kocham ją. Ale cały czas rozmawiać się nie da. Trzeba czasem tych czułości. Jak dla mnie, to moglibyśmy się cały czas przytulać i całować. Mi to tam nie przeszkadza. O! Całować i w przerwach rozmawiać! Byłoby idealnie.

To wszystko działo się tak szybko, że sam nie pamiętam, do czego doszło, a do czego nie doszło.

A wybierając dla niej T-shirt, szukałem mojego ulubionego. Chciałem mieć jej zapach na dłużej, pod sercem. Gdy dziś ją zobaczyłem w tej koszulce, niemal nie oszalałem tam. Jej idealna figura, idealne proporcje ciała. Nicole jest cała idealna, ale ten widok...

Nie mogłem się doczekać, kiedy wreszcie wyjdzie z tej łazienki. Chciałem ją obsypać pocałunkami wszędzie. To znaczy, prawie wszędzie, nie to że budził się we mnie jakiś pociąg...

Gdy założyła na mnie swoją gładką nogę, a ja przesuwałem po niej ręką, cały świat jakby przestał istnieć. Każdy pocałunek był wtedy coraz bardziej pożądany. Czułem jej zapach, mój ulubiony zapach. Była bardzo blisko mnie. Czułem, jak "owija" mnie swoją nogą, czułem jej chudziutkie ręce, wyczuwałem nawet jej piersi.

A gdy poczułem narastający ból w ręce, ze smutkiem musiałem przerwać naszą dobrą passę. Z wiedzą, że czeka mnie profesjonalny masaż w bardzo miłym towarzystwie, mogłem zaczynać dobry dzień. Dobry dzień na skakanie. Czułem, że ten weekend skoków będzie udany.

Spojrzałem na nią, moja koszulka podciągnęła się, ujawniając skrawek fig. Uśmiechnąłem się wtedy, a ona pokierowana moim wzrokiem, obciągnęła koszulkę i odwróciła się.

A gdy zaczęła zbierać nasze ciuchy? O Boże Jedyny! Ona tak zawsze, czy specialnie przy mnie? Jeśli zawsze, to ja obiecuję, że zabiorę ją od tych Austriaków! Przez chwilę miałem wielką ochotę, żeby do niej szybko podejść i klepnąć w ten wypięty tyłek ( hmm... bez żadnych złych myśli o mnie! ) Jednak wolałem zostać w miejscu i przyglądać się jej.

Gdybym tylko mógł, spędziłbym z nią każdy dzień tygodnia, miesiąca i roku. Każdą godzinę. Nie wkurzała mnie często, można powiedzieć, że nigdy. Jeśli coś zepsuję, będzie po mnie. Jeśli nie sam się zabiję, to powiem, żeby zrobił to Piter.

Cieszę się, że zgodziła się na wyjazd do moich rodziców. W Austrii to chyba święta są w innym terminie, więc zabiorę ją na święta do nas. Albo na tydzień przed skokami w Zakopcu! Myślę, że do tego czasu, nic się nam nie sknoci.

Nicole zdążyła zebrać już wszystki porozrzucane ciuchy i znowu się od mnie odwróciła. Jeszcze tylko kazała mi zamknąć oczy i nie podglądać, a później zdjęła koszulkę. Ale ja, jak to ja, oczywiście otworzyłem jedno oko. Nic tam się nie wypatrzyłem, bo plecy zasłaniały jej wszystko. Nałożyła stanik, koszulkę i odwróciła się. Momentalnie zamknąłem drugie oko, a ona zaśmiała się.

- Nie martw się, widziałam w lustrze, że podglądasz.

Ale ja głupi! Wyszło, że ja zboczeniec jakiś. Ale nie, ja tylko ciekawy byłem. Przecież i tak wiem, że mnie kocha. Ledwo powstrzymałem się od zaczerwienienia się po same uszy.

Podszedłem do niej i otworzyłem ramiona. Szybko przylgnęła do mojego ciała. Równie szybko ułożyła głowę w zagłebieniu mojej szyi i przysięgam, że mógłbym tak stać przez cały dzień i całą noc.

Jakiś czas później poprosiła mnie jeszcze o jakieś sportowe szorty i była gotowa, żeby przejść do swojego pokoju. Pożegnaliśmy się, mimo, że niedługo mieliśmy się zobaczyć i zostałem w pokoju sam.


Oczami Nicole

Wracając do pokoju minęłam wielu znanych skoczków. Widziałam także tych, z którymi znam się osobiście. Prawdopodobnie, mówili coś do mnie, jednak ja, nie słyszałam nic. Byłam zagłuszona szczęściem i miłością. Szłam przez całą drogę z wielkim uśmiechem na ustach.

Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i poszłam na łóżko. Przez chwilę nadal siedziałam z wyszczerzonymi zębami, a później położyłam się i zatopiłam się w wspomnieniach.

Tak fajnie mi się leżało, że całkowicie zapomniałam o śniadaniu. Zorientowałam się dopiero, gdy usłyszałam pukanie do drzwi. Szybko je otworzyłam, a stał tam Thomas. Na jego widok uśmiechnęłam się jeszcze bardziej. W tym momencie chciałam mu wskoczyć w ramiona, schować się w nich i wykrzyczeć prosto w twarz, o tym, jaka jestem szczęśliwa. Nie mogłam jednak tego zrobić, bo po korytarzu kręcili się przedstawiciele różnych krajów, a na czele sam Gregor Schlierenzauer.

- Nico, wiem, że może i nie jesteś w stanie, ale śniadanie czeka.

Chwilę później pokazał mi swój nietypowy uśmieszek, którego uwielbiam. Pokiwałam głową, następnie wtuliłam się w niego i złożyłam buziaka na policzku. Thomas mocno mnie ścisnął i następnie odwrócił się i poszedł do stołówki.

Z trudem przeszłam do łazienki, żeby się ogarnąć. Umyłam twarz, nałożyłam odrobinę podkładu i pudru na twarz. Następnie z żalem zdjęłam koszulkę i szorty Maćka i zmieniłam na swoje ubrania.

Byłam gotowa i wyszłam z pokoju. Naprzeciw mojego pokoju otworzyły się właśnie drzwi od windy. Najpierw skierowałam się lekko do nich, żeby zdążyć. Jednak w ostatnim momencie poczułam, że wolę przejść po schodach. Ludzie szczęśliwi mają to do siebie, że ta radość ich unosi, pomaga w poruszaniu się. Nie chcą przebywać w zamkniętych pomieszczeniach, wolą pokazać wszystkim, że są szczęśliwi, że mają dobry czas w życiu.

Przeszłam przez drzwi i ogarnęłam wzrokiem po całej sali. Było dziwnie pusto. Siedzieli tylko moi rodacy, a przy ich stolikach było naprawdę cicho. Zdezorientowana podeszłam do Thomasa i usiadłam naprzeciwko Gregora, który siedział razem z Thomim.

- Witam ponownie słońce. - powiedział Thomas i przytulił mnie do siebie

Uśmiechnęłam się szeroko, uwielbiałam jak odzywał się do mnie tak czule.

Następnie spojrzałam na Gregora. Zachowywał się, jakby niczego nie zauważył, nie usłyszał, jakby w ogóle nie spostrzegł, że podeszłam do ich stolika. Chrząknęłam cicho, ale na tyle głośno, żeby usłyszał. Podniósł łaskawie głowę i popatrzył na mnie. W głowie na pewno miał krzątaninę myśli. Po chwili usłyszałam przeciągłe "Czeeeeeść." I nic więcej. Żadnych emocji na twarzy, ani w głosie.

Tak na prawdę, chciałam palnąć mu w ten łeb, ale jakoś się powstrzymałam. Doprowadzał mnie do furii. Mimo tego, że wkurzał mnie ciągle, w nim coś jest. Coś co przyciąga. I na zdjęciach wychodzi lepiej niż jakiś bóg sexu. Sama nie wiem, co do niego czuję. Czasami na prawdę nie mogę z nim wytrzymać, a czasami coś w środku nakłania mnie, żebym pogodziła się z nim i żeby było jak dawniej. Ale wiedziałam, że nie mogę wystawić Maćka. To na nim powinnam się teraz skupić, bo i on mnie kocha, i ja kocham go. I nie chcę niczego psuć. Ale nic by się złego nie stało, jakbym się z nim pogodziła. Chyba by się nie stało.

Popatrzyłam na niego i w moment wybrałam opcję, że pogodzę się z nim. Najlepiej dziś. Nadal wpatrywał się we mnie swoim przenikliwym wzrokiem. Przegrałam naszą toczoną wojnę na wzrok i spojrzałam na jego włosy. Jak zwykle, każdy w inną stronę, a ja miałam wielką ochotę, żeby przejechać po nich dłonią.

Zamiast tego, odpowiedziałam mu miłym tonem i uśmiechnęłam się przyjaźnie. Wzięłam swój talerz i podeszłam do "szwedzkiego stołu". Byłam głodna, gdyż wczoraj wieczór zużyłam dużo energii. Napakowałam sobie jedzenia i wróciłam na swoje miejsce. W tym samym momencie przyszedł do mnie sms. Spojrzałam na telefon i odblokowałam go. Tak jak przypuszczałam...

To może przyjdź do mnie około 10-11? Maciek.

Odpisałam mu, że się zgadzam i uśmiechnęłam się do telefonu, co chyba nie uszło thomasowej uwadze.

Przy naszym stoliku toczyła się normalna, przyjacielska rozmowa. Jedliśmy w miłej atmosferze, a ja czasami myślami byłam już w pokoju Maćka, robiąc mu masaż. Gdy wszyscy zjedliśmy i powoli odchodziliśmy od stolika, na stołówce pojawili się niektórzy Polacy, w nich Maciek. Zauważył mnie, uśmiechnął się szeroko i wysłał buziaczka. Chwilę później ze mnie, skierował spojrzenie na moich towarzyszy. Błyskawicznie uśmiech zszedł mu z twarzy. Zjechał wzrokiem po Gregorze, a on zrobił to samo. Widać, że się nie lubią. A tym powodem jestem między innymi ja.

Szybko wyszliśmy z sali i poszliśmy do windy. Gdy wjechaliśmy na nasze piętro i wyszłam z pomieszczenia, Thomas szybko się ulotnił. Chciałam zrobić to też i ja, ale Gregor szybko mnie zatrzymał, przyciskając do ściany. Skrzywiłam się z bólu, choć tak na prawdę, nie bolało mnie to. Skoczek szybko mnie puścił, w jego oczach był strach.

- Porozmawiamy?

- Przecież już to robimy.

- Nicole, wiem, źle zrobiłem. To dlatego, bo Ty podobałaś mi się. Nie ukrywam, nadal podobasz. Wiem, że nie mam żadnych szans w walce z Maćkiem. Ale jak Was razem zobaczyłem, złość mnie rozrywała. Nie chciałem dać mu tej satysfakcji, musiałem jakoś to skomentować. Naprawdę się wtedy wkurzyłem, ale to tylko dlatego, bo Ty mi się podobasz. Odpuszczę sobie, bo za bardzo mi na Tobie zależy. Chcę się z Tobą przyjaźnić, mieć dobre kontakty. Nie mam szans z Maćkiem, więc się przyznaję do wszystkiego i odpuszczam. Przepraszam.

Powiedział to tak szybko, niektórych słów nawet nie usłyszałam. Ale wiedziałam, że mówił to prosto z serca. Uśmiechnęłam się i pokazałam ręką, żeby szedł za mną. Zaprowadziłam go do swojego pokoju, a on zdziwiony usiadł na moim łóżku, a ja obok jego.

- Nie chciałam rozmawiać na korytarzu. To wszystko co mówisz, wiem że jest prawdą. Gregor, nie umiem się z Tobą kłócić. I nie chcę. Z Tobą nie da się nie rozmawiać.

- Kocham Cię.

Pocałowałam go w policzek. Chwilę później on znalazł się stanowczo za blisko moich ust. Zanim się ogarnęłam, dotknął moich ust. Nie zdążyłam go odepchnąć, trwał on mniej niż kilkanaście sekund. W sumie, nawet gdybym zdążyła, czy mam pewność, że zrobiłabym to? Nie mam. Za mocno na mnie działał.

- Oczywiście Cię kocham jako przyjaciółkę. Nie miało to żadnych podtekstów.

Przytuliłam się do niego mocno, a on dzielnie zniósł moje łzy.

A czemu ja płakałam? Tego nikt raczej nie wie, nawet ja sama.

Może dlatego, bo nie wiem, czemu ja ranię Maćka? Czemu całuję Gregora? Czemu pozwalam mu na takie zachowanie? Czemu oni dwaj mnie kochają, a ja nie umiem wybrać tego jednego, jedynego?

Ani się nie spojrzałam, zegar pokazał 11. Nie miałam sił, żeby wstać, oderwać się od Gregora, ale musiałam. Wyprosiłam wysokiego bruneta, podziękowałam za jego pomoc i zaczęłam zbierać potrzebne rzeczy. Cały czas myślałam, czy sumienie pozwoli mi całować się teraz z Maćkiem? Jeszcze tylko spojrzałam w lustro, wytarłam nos w chusteczkę i przypudrowałam się trochę. Z zadowoleniem spojrzałam na mój strój - czarne rurki i top. Mimo, że schludnie, podobało mi się to.

Pobiegłąm do jego pokoju i przeprosiłam za spóźnienie. Przez chwilę siedział obrażony na mnie, ale zaraz później wybuchł śmiechem. A ja razem z nim. Tak słodko wyglądał jak się na mnie złościł.

Wyciągnęłam swoje żele, kremy i umyłam ręce. Szybko przeszliśmy do rzeczy, która była celem spotkania. Zaczęłam masaż, a chwilę później patrzyłam mu głęboko w oczy. Czy umiałabym się przyznać do tego, co działo się chwilę temu? Nie. Nie mogę mu tego powiedzieć, to by zniszczyło wszystko.

Milczeliśmy. Ja przykładałam się do mojej pracy i pasji, a on przyglądał się mi. Czułam jak jego wzrok po kolei pada na różne części mojego ciała - twarz, ręce, plecy i oczywiście piersi. Uśmiechnęłam się pod nosem i spojrzałam na niego. Szybko odwrócił wzrok, a jego policzki stały się czerwonawe. Pierwszy raz widziałam, jak się zawstydził. Pokręciłam głową z niedowierzaniem i pocałowałam go w usta. Następnie dalej robiłam, co do mnei należy. Widziałam na jego twarzy wzrastającą ulgę i czułam jak jego mięśnie stają się mniej napięte.

Gdy tylko skończyłam pocałował mnie, czule i namiętnie. Chciałam przejść do masażu pleców, ale powstrzymał mnie.

- Szkoda rąk. - usłyszałam

Pocałował mnie ponownie, co miało być podziękowaniem za ulgę w bólu. Oderwał się jednak ja nie pozwoliłam mu, żeby trwało to zbyt długo. Powróciłam do jego warg, głodna jego smaku, zapachu. Całowałam go mocno, a on odwzajemniał mi to. Gdyby nie było takiej sytuacji, z pewnością stwierdziłabym, że sprawia mi ból. Jednak miłość zawarta w tych pocałunkach była moim znieczuleniem. Oddaliśmy się chwili i szybko pozbyliśmy się zbędnych ubrań. Weszłam pod koc, a on za mną.

Może uznacie mnie za okrutną i pustą, ale poczułam się dobrze teraz. Teraz, gdy zatopiłam swoje sumienie. Teraz, gdy nie pozwoliłam mu się więcej odezwać. Teraz, gdy właśnie to zrobiliśmy.

Czułam się znakomicie. Przeczucie, że masz go pod sobą, swoją drugą połówkę, było ekstra. Chwilo trwaj! Nie chciałam, żeby cokolwiek się kończyło, kocham Maćka.

Po jakimś czasie, położyłam się na plecach i odetchnęłam. Leżałam z uśmiechem na ustach, a obok mnie Maciek. Także uśmiechnięty. Trzymaliśmy się za ręce, a do Maćka po raz piąty zadzwonił telefon.

Wkurzony spojrzał na ekran i niemal krzyknął ze zdziwienia. Za godzinę mieli trening, więc mnie kadra też pewnie szuka. Ale ja nie mogłam już dłużej tego wytrzymać. Musiałam mu powiedzieć. Zabijecie mnie, że właśnie w tym momencie, gdy zaczęło się nam układać.

Maciek podniósł się z łóżka, ale ja zatrzymałam go. Zebrałam się w sobie, chciałam być z nim szczera.

- Maciek. Gregor znowu mnie pocałował. - odpaliłam na jednym oddechu.

-------------------------------------------------------------------------------------------------

Hej, hej! :)
Dziś się pojawiam z nowym rozdziałem. Krótszym, jak pewnie zauważyliście.
Ostatnio doszłam do wniosku, że długo czekacie na rozdział, który jest baardzo długi. Dlatego ten skróciłam, mam nadzieję, że dzięki temu będziecie na kolejny czekać mniej. Ale piszę też krócej, bo czeka mnie teraz 3 gimnazjum.
Jak wiecie pewnie, egzaminy, wybór szkoły, pożegnanie z klasą. Trzeba się wziąć za siebie i pomyśleć o przyszłości. 
Dobra, nie zanudzam.
Pisać w komentarzach, co sądzicie o rozdziale, czy wolicie jak są takiej długości, czy jak były przedtem i ogółem opinie, wyszukiwać błędy. Proszę Was, zależy mi na komentarzach. 
Iiii, umiem ukraiński, angielski i rosyjski, więc w tym języku też możecie coś napisać, odpowiem ;))
A Wam życzę wytrwałości w nowym roku szkolnym. Do zobaczenia. :*

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział dwunasty

Byłam w połowie na jawie, w połowie jeszcze we śnie. Wreszcie postanowiłam otworzyć oczy i zmierzyć się z wymaganiami kolejnego dnia. Dokładnie przed moimi oczami spotkałam brązowe oczy Maćka. Błyszczały lekko i mogłam zobaczyć w nich swoje odbicie. Głowę miał na równi z moją.

Maciek przypatrywał mi się uważnie. Nie wiem przez jak długi czas. Oddychał swobodnie i spokojnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

- Dzień dobry skarbie. - usłyszałam 

Pocałował mnie czule w czoło i ponownie przypatrywał mi się. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, poczułam się na prawdę bezpiecznie. I szczęśliwie.

- Jak się spało? - zapytałam

- Trochę krótko. Nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku i nie mogłem uwierzyć, że obok mnie leży taka niewinna kobieta, mój cały świat. Chciałem czerpać z tej sytuacji jak najwięcej.

Nie spał całą noc. Przyglądał mi się, mogłam wyglądać jak idiotka, mogłam robić dziwne miny. Ale on nie spał całą noc, bo "koło niego leżał cały jego świat".

- Aw, to co mówisz jest takie słodkie. - wdrapałam się wyżej i pocałowałam go w policzek.

Następnie wygrzebałam się z pościeli i poszłam do łazienki.

Chyba mu na prawdę na mnie zależy. Coś czuję, że ja też powoli zakochuję się w nim coraz bardziej. Mam nadzieję, że teraz będzie się nam już tylko układać, że nie będziemy się kłócić. Gdyby był Austrijakiem, byłoby od razu o wiele łatwiej, ale postaramy się pokonać każdą przeszkodę. Przecież związek bez wyrzeczeń, przeszkód, nie wygląda jak prawdziwy związek. Postaramy się nawet pokonać zazdrosnego Gregora. Chcę być szczęśliwa z Maćkiem.

Wyjrzałam przez drzwi, Polak stał przy komodzie, na której stały moje zdjęcia. Przyglądał się uważnie każdemu, nie zauważył, że patrzyłam na niego.

- Maciek. - przestraszył się i odwrócił się w moją stronę

Uśmiechnęłam się i podniosłam rękę na znak, że nic się nie stało. 

- Ja wezmę prysznic, rób co chcesz, tylko nie grzeb mi się za bardzo po rzeczach. - powiedziałam i wysłałam mu buziaczka


Oczami Maćka

Nicole poszła do łazienki, a ja podeszłem do szafki, gdzie wcześniej zobaczyłem ramki z jej zdjęciami. Były tam upamiętnione niektóre ważniejsze wydarzenia z jej życia. Jedno zdjęcie z chrzcin, drugie z pierwszymi ząbkami. Już od narodzin była piękna. A ma to pewnie po mamie. Tak samo piękna i świeża jak Nicole. 

Usłyszałem jej głos, wypowiadający moje imię. Przestraszyłem się i ledwo nie wypuściłem ramki z rąk. Odwróciłem się, wystawiła głowę przez szparę w drzwiach. Mimo małego "obrazu" zobaczyłem, że była już bez piżamy, tylko w bieliźnie.

Powiedziała., że idzie wziąć prysznic i żebym nie grzebał jej się za bardzo. Pokiwałem głową na znak, że rozumiem i usiadłem na łóżku.

Naszła mnie wielka ochota, żeby pójść do łazienki za Nicole. Chciałem naprowadzić nas na jeszcze lepszy tor, chciałem pomóc nam w tworzeniu tego, czego początek już mamy. Nie przesadzaj Maciek, nie rozpędzaj się aż tak. - skarciłem siebie.

Z powrotem wstałem i odstawiłem trzymane, przez mnie, zdjęcie na swoje miejsce. Na kolejnej fotografii zobaczyłem ją w wieku dorastania. Wyglądała na około 16 lat. Siedziała na plaży pełnej słońca w stroju kąpielowym. Już wtedy miała idealną sylwetkę i jak na swój wiek, wyglądała poważnie i jeszcze bardziej pięknie niż teraz. Koło niej siedział Thomas Morgenstern. Obejmował ją w pasie i oboje się uśmiechali do obiektywu. Są nawet podobni do siebie.

Powróciłem na łóżko i położyłem się na nim, ręce skrzyżowałem za głową. Wpatrywałem się tępo w sufit, a w głowię kłębiło mi się milion myśli. Nie mogłem się przy niej skupić. Działała na mnie, jak nikt inny nigdy wcześniej.

Gdy śpi jest taka bezbronna, spokojna. Gdybym tylko mógł codziennie z nią zasypiać i się budzić. W nocy przytulać, całować do snu. Rano patrzeć jak się budzi, witać razem z nią każdy nowy dzień. Chcę ją obronić przed wszystkim. Przed złem naszego bezlitosnego świata. Jest taka niewinna, nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. Chociaż ja sam, skrzywdziłem już ją kilka razy. To nie może się nigdy więcej powtórzyć. Nie mogę jej nigdy więcej zranić. Przyrzekam to sobie. Naprawdę. Ja ją kocham. Uspokaja mnie za każdym razem. Mimo, że jest denerwująca, ciągnie mnie do niej. Sam się sobie dziwię, że wczoraj na kolacji, to co mówiłem, było takie prawdziwe, naturalne. Mówiłem to od serca. Nie stresowałem się tym, nigdy wcześniej tego sobie nie układałem, ale mimo to, wiedziałem co mam mówić. Mógłbym z nią przeżyć moje życie. Całe życie. Jeśli nam się ułoży, zrobię wszystko, żeby było jeszcze lepiej. A ułoży się nam na pewno. Postaram się o to z całego serca. A z Gregorem jakoś sobie poradzimy. Nie pozwolę, żeby nam w czymkolwiek przeszkodził.

Chwilę później wróciła Nicole. Wyszła w samym ręczniku, a zza drzwi łazienki wyleciały kłęby pary. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła do szafki. Szybko wzięła potrzebne ubrania i z powrotem schowała się w łazience.


Oczami Nicole

Było mi strasznie gorąco. Każde jego słowo powodowało u mnie małe dreszcze na ciele i czułam się przyjemnie. Ale teraz było mi gorąco, po tym wszystkim. Ciepła woda jeszcze bardziej rozgrzewała moje ciało.

Nie mogłam myśleć o naszym wieczorze i nocy, bo wtedy bym się rozproszyła i mój prysznic skończyłby się laniem wody ciągle w to samo miejsce. Próbowałam myśleć o wszystkim innym, byle nie o tym, ani o nim. Mogłam na przykład przemyśleć, jak wyjść z domu razem z Maćkiem, żeby rodzice jego nie zauważyli. Mimo, że jestem dorosłą dziewczynką, zdziwiliby się. "Pierwszy raz od dawna sama w domu w nocy i już sprowadza jakiegoś chłopaka na noc. Nie wiadomo co oni tam robili. Ale mogli wszystko" Już wyobrażałam sobie komentarze moich rodziców.

Nie wiedziałam, jak Maciek ma wyjść niezauważalnie na dwór. W sumie nie słyszałam jeszcze, żeby ktokolwiek się po dole krzątał. Może zdążymy wyjść, zanim się obudzą. 

Wreszcie skończyłam szybki prysznic i wyszłam spod strumienia wody. Przetarłam zaparowane lustro i zobaczyłam swoje odbicie. Całkowicie inne od tego, które widziałam przez kilka ostatnich dni.

Przed sobą widziałam w 100% inną Nicole. Była szczęśliwa, uśmiech od ucha do ucha i spokojny wyraz twarzy. Ostatnio, ten widok nie był za częsty.

Po raz kolejny dziś, uśmiechnęłam się sama do siebie i otuliłam się ręcznikiem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie wzięłam ubrań na zmianę. Nie mogłam nałożyć z powrotem piżamy, a wyjść w samej bieliźnie też nie wypadało.

Owinęłam się więc ręcznikiem i wyszłam do pokoju. Spojrzałam na łóżko, na którym leżał Maciek. Był bardzo zamyślony, ledwo mnie zauważył. Szybko wzięłam potrzebne ciuchy i weszłam z powrotem do łazienki. Uśmiechnęłam się tylko jeszcze do niego, ale nie jestem pewna, czy zauważył to.

Zsunęłam ręcznik z ramion i nałożyłam bieliznę. Specjalnie wybrałam tę najseksowniejszą. Czułam się w niej wygodnie, ale też bardziej pewna siebie. A na wszelki wypadek, wybrałam ją też, jakby szykowało się coś większego. O czym ja myślę....

Ubrałam się do końca, nałożyłam podkład oraz puder i wyszłam z łazienki. Maciek siedział na skraju łóżka i sprawdzał coś w telefonie. Gdy tylko mnie usłyszał, podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd idealnie białych zębów. Jak on to robi, że są tak olśniewająco białe??

- Łazienka już wolna.

Pokiwał głową, a następnie wstał. Podszedł do mnie, schylił się, pocałował w policzek i schował się za drzwiami łazienki.

Usiadłam na łóżku i sama nie wiedziałam co mam myśleć, ani robić. Postanowiłam, że ogarnę pokój i łóżko, żeby się nie nudzić zbytnio.

Po 20 minutach Maciek wyszedł. Jego tors był nagi, a na biodrach zwisał luźno ręcznik, którym wycierałam się też ja.

Po chwili zorientowałam się, że wgapiam się w niego. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego twarz. Stał usmiechnięty od ucha do ucha. Pewnie zauważył, że rozbierałam go wzrokiem i teraz śmieje się ze mnie.

- Zamiast tak stać i się gapić na mnie - w moment zrobiłam się czerwona - to lepiej powiedz mi, co ja mogę nałożyć na siebie.

Ledwo docierały do mnie jego słowa. Wreszcie doszły do mojego mózgu i postanowiłam odpowiedzieć.

- Brata starszego nie mam, ale może gdzieś są tu ciuchy Thomiego.

Uśmiechnęłam się, nadal czerwona, przeszłam koło niego i wyszłam na korytarz. Usłyszałam jakiś głos w kuchni. No nie, już się obudzili... Weszłam do pokoju, gdzie czasami śpi Thomas. Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam koszulkę i spodnie, które mogły dla niego pasować.

Wróciłam do niego i rzuciłam mu ubrania.

- Będziemy mieli problem. Rodzice już wstali, będziesz musiał koło nich przejść. - powiedziałam z lekkim zakłopotaniem

Zobaczyłam jak kąciki ust Maćka się podnoszą, żeby wkrótce ujrzeć jego pełne uzębienie.

- To super! Poznam ich wreszcie! Już dawno o tym myślałem, ale jakoś okazji nie było. To muszą być dobrzy ludzie, jak stworzyli coś tak doskonałego jak Ty!

Powiedział z podnieceniem i przytulił mnie. Nigdy nie widziałam mężczyzny aż tak podekscytowanego tym, że pozna rodziców swojej "kobiety". Błyskawicznie nałożył przygotowane przez mnie ubrania, pasowały na niego jak ulał. I od razu ciągnął mnie za ramię, żebyśmy szli już na dół.

- Ale słuchaj! Oni się łatwo denerwują, musisz wiedzieć, o czym z nimi rozmawiać.

- Spokojnie. Ja zawsze umiem znaleźć temat do rozmów. Zaufaj mi. - powiedział i pocałował mnie w usta

Po takiej namowie, nie mogłam mu odmówić. Złapałam go za dłoń i zeszliśmy spokojnie po schodach. Chwilę przed kuchnią puściliśmy się i uśmiechnęłam się do rodziców.

Podnieśli wzrok i spojrzeli najpierw na mnie, później na skoczka. Widziałam, jak bardzo byli zdziwieni. Zanim mama otworzyła usta i spróbowała cokolwiek powiedzieć, wyprzedziłam ją.

- Mamo, tato. To jest Maciek, skoczek z Polski. Jest moim przyjacielem - spojrzałam jemu w oczy - i przyjechał do Austrii, a nie miał gdzie przenocować. Więc zaproponowałam mu pokój Thomasa, także spędził u nas noc.

Maciej podszedł do nich i zapoznali się. Następnie usiedliśmy przy stole. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale mama w porę zapytała jego coś o jego pasjach.

Opowiadał oczywiście o skokach, o jego sukcesach, kolegach z kadry. Na koniec jednak wspomniał też o rajdach samochodowych. Sama wcześniej nie wiedziałam, że jest pasjonatem szybkich samochodów. W sumie, to nie takie dziwne. Adrenalina jest, emocje są. Austrijacy też ganiają się za samochodami. Przez nich znam już wszystkie modele i marki szybkich, sportowych samochodów.  I właśnie wtedy do rozmowy włączył się mój tata. Kochał wyścigi samochodowe. Po chwili wymieniali się informacjami, wrażeniami, doświadczeniami.

Przez jakieś 10 minut słuchałam jeszcze, o czym mówili. Ale później zrezygnowałam i tak samo moja mama. Odeszłyśmy znudzone od stołu i przeszłyśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a, zadziwiająco blisko, moja mama.

- Nie gadaj, że to jest tylko Twój przyjaciel.

- Mamo!

- Przecież widać, że coś pomiędzy Wami jest. Mnie nie oszukasz. Chyba wiem, jak wygląda miłość, a przynajmniej zainteresowanie lub zauroczenie. Przed Twoim tatą miałam z dziesięciu chłopaków! A Maciek jest dobrym facetem, przystojnym. Tu nie ma się czego wstydzić. Sam fakt, że nie bał się z nami zapoznać, dzięki temu, plusuje u mnie.

- Mamo! Na prawdę, między nami jeszcze niczego nie ma. To tylko mój przyjaciel. Miałam za mało czasu, żeby było między nami coś więcej.

- Właśnie, JESZCZE nie ma. Ale dobrze, dobrze. Niech tak będzie. I pamiętaj, że trzymam za Was kciuki. A tata - spojrzała w ich stronę - też pewnie będzie trzymał.

Zaśmiałam się, następnie rozmawiałyśmy o innych rzeczach, póki chłopcy nie skończyli swojej rozmowy. Wspomniałam też o własnym mieszkaniu, a mama powiedziała, że przegada to z tatą i obiecała, że namówi go, bo to dobry pomysł.

Wreszcie Maciek wstał od stołu, podszedł do nas i usiadł koło mnie. Popatrzyłam na niego, on się uśmiechnął i puścił do mnie oczko. Chwilę później położył rękę na moim udzie i poklepał lekko.

- Za 3 godziny mam lot, może się jeszcze gdzieś przejdziemy?

Pokiwałam głową, spojrzałam na mamę. Uśmiechnęła się i pokazała głową, żebyśmy szli. Wstałam i pociągnęłam za sobą Maćka. Poszliśmy na korytarz, puściłam Maćka rękę i sama pobiegłam jeszcze do pokoju po lustrzankę.

Ubraliśmy się w ciepłe kurtki i wyszliśmy na dwór. Poszliśmy w odwrotny kierunek, niż dom Gregora. Nie chciałam kolejnej takiej akcji, jaka była wczoraj.

Mieliśmy zamiar przejść się do parku, ale panujący mróz nie pozwolił nam na to. Poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy gorące czekolady z miętą. Ciepły płyn rozgrzewał nasz organizm, ale nasze rozmowy także to sprawiały.

Ufałam mu, czułam, że mogę powiedzieć mu wszystko. Czułam się, jakbym znała go od początku mojego życia. Powiedziałam mu większość moich marzeń, sekretów. Dowiedział się właśnie prawie wszystkiego, co powiedziałam też dla Thomasa. Nie ufałam nikomu bardziej, niż dla mojego brata, więc Maciek powinien czuć się wyróżniony. Przesiedzieliśmy razem 2 godziny. Zamówiliśmy 3 gorące napoje, zrobiliśmy sobie kilkanaście wspólnych zdjęć, a tematów do rozmów nadal nie brakowało.

Wreszcie skoczek się poderwał i przypomniał mi o wylocie swojego samolotu. Polak zapłacił i wybiegliśmy z lokalu. Szybko złapałam taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Maciej poszedł do odprawy, a ja razem z nim czekałam w kolejce. Chcieliśmy wykorzystać cały wspólny czas, który nam jeszcze został, jak najlepiej.

Do ostatniej chwili rozmawialiśmy jeszcze, zanim nie musiał już iść do samolotu. Przytuliłam się do niego mocno i pocałowałam czule w usta. Chciał równie mocno odwzajemnić mój pocałunek, ale musiał się spieszyć.

- Kocham Cię, naprawdę. Będę tęsknić. - usłyszałam

Uśmiechnęłam się i pomachałam mu na pożegnanie. Odmachał mi i odwrócił się.


Wracając z lotniska, zaszłam do Michaela. Grał na Playstation, oczywiście w skoki narciarskie. Widać, że brak tej dyscypliny na codzień bardzo mu doskwierał. Był tak mocno zajęty, że aż nie zauważył, ani nie usłyszał, że weszłam do jego domu. Drzwi były otwarte, a w mieszkaniu pusto, jakby nikogo nie było. Podeszłam do niego na palcach i zawiesiłam się mu na szyi. Podskoczył lekko, a później odwrócił się do tyłu, żeby zobaczyć, kto go nachodzi.

- A kogo się spodziewałeś, coo? Bo widzę, że na pewno nie mnie.. - uśmiechnęłam się i przeskoczyłam przez oparcie kanapy, klepiąc go lekko w ramię. Bałam się, że po wypadku wszystko go jeszcze boli, więc nie chciałam go skrzywdzić.

- Kogo jak kogo, ale raczej, niestety, nie Ciebie. - pocałował mnie czule w policzek, spojrzał na ekran telewizora i zatrzymał grę.

- A coo? Umówiłeś się z tą dziewczyną? Jak tam jej, ... Loren?

- Dzisiaj nie, ale chyba jutro się spotkamy - powiedział z dumą

- To powiesz mi może, kim ona jest?

- Jest najbardziej seksowną kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Przebija nawet Ciebie, o dziwo. Ma śliczne wnętrze i nie chodzi mi tu tylko o charakter.

- Mitchi!! Fu! Jak możesz?? - wytrzeszczyłam czy i klepnęłam go w ramię, tylko tym razem mocniej, bez żadnych przeszkód

Michael się tylko zaśmiał i cmoknął mnie w czoło.

- Przecież tylko żartuję, bez obaw.

- Jak się poznaliście? - zapytałam

- Pielęgniarka w szpitalu. Muszę podziękować dla Gregora, że sprawił, że do szpitala pojechałem. Świetnie się dogadujemy.

- Aj weź przestań pieprzyć.

Tak zakończyliśmy ten temat. Michael podłączył drugą konsolę i chwilę później graliśmy we dwójkę. Na początku ogrywał mnie, ale później zaczęło mi wychodzić i wygrywałam ze skoczkiem w grę o skokach narciarskich.

Granie przeciągnęło się nam i przesiedziałam u skoczka aż do samego wieczoru. Rozmawialiśmy przy tym o Loren, Maćku, skokach, zdrowiu Austrijaka. Michael zrobił mi także swój specjał, czyli gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Miałam ochotę na drugi kubek tego przysmaku, ale przypomniałam sobie, że wypiłam już dużo z Maćkiem.

Wreszcie, zmęczona już, wstałam z kanapy i zaczęłam się ubierać. Wyszłam od Michaela i przeprosiłam za tak nagłe najście na dom. Powiedział, że odprowadzi mnie kawałek, żebym nie czuła się za bardzo samotna. Ciągle się ruszał, nie wyglądał na takiego, którego niedawno postrzelono. Martwiłam się o niego, ale jeśli nie sprawia mu to aż takiego bólu, to dobrze, że się rusza.

Wyszliśmy na dwór, a tam owiał nas wielki mróz. Ledwo dało się oddychać. Namawiałam jeszcze skoczka, żeby wrócił do domu, ale on uparł się i postawił i tak na swoim.

Musieliśmy iść szybko, żeby było choć trochę cieplej. Na dodatek objęliśmy się w pasie i ja włożyłam rękę w tylną kieszeń jeansów przyjaciela. Po chwili on również zrobił to samo.

10 minut później usłyszałam ciche sapanie Mitchiego. Zrozumiałam, że nasze tempo, jak na jego jeszcze słaby organizm, było za szybkie. Zwolniłam, ale skoczek chwilę później zatrzymał się.

- Myślę, że zawrócę już. Trochę zmęczony jestem. Trzymaj się kocie. - powiedział i pocałował mnie w policzek

Chwilę później odwrócił się i poszedł w stronę, skąd przyszliśmy. Zostało mi mniej niż połowa drogi, dlatego też nie spieszyłam się. O dziwo, nie było mi też tak bardzo zimno.

Mogłam przemyśleć cały dzisiejszy dzień, pomyśleć o przyszłości, pomarzyć. Chciałabym, żeby moja znajomość z Maćkiem nie skończyła się na takim poziomie. Ciągnie mnie do niego, a on dziś i wczoraj pokazał, że jestem dla niego ważna. Mam nadzieję, że wszystko się nam ułoży. Dopiero początek, a ja czuję, że mi coraz bardziej zależy. Jest kochany, taki romantyczny, zabawny. Czasami zachowuje się dziwnie, ale to właśnie mnie w nim intryguje. Chcę go uspokajać w czasie złości, chcę, żeby patrząc na mnie, uspokajał się. 

Doszłam do domu, cały był ciemny, rodzice już spali. Wyjęłam swoje klucze, otworzyłam drzwi. Cicho zdjęłam kurtkę i buty i weszłam na górę. Podłączyłam aparat do laptopa i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam prysznic.

Para wydostawała się z każdej powierzchni. Wychodząc spojrzałam na lustro. Zobaczyłam tam zarysy jakichś napisów. Podeszłam bliżej i odczytałam : KOCHAM CIĘ NICOLE. MACIEK, a obok narysował serduszko.

Uśmiechnęłam się do siebie i w myślach pomyślałam : Ja Ciebie też Maciek. Ubrałam się w piżamę i wyszłam do pokoju.

Pościeliłam łóżko, wzięłam laptopa i kliknęłam na pierwsze zdjęcie. Selfie - ja i Maciek. Kolejne - Maciek całuje mnie w policzek. Następne, na którym trzymamy się za ręce. Zdjęć było dużo, choć czasu stanowczo za mało.

Po jakimś czasie poczułam znużenie. Czułam się niewyspana i zmęczona po tym tak bardzo długim i wyczerpującym  dniu. Odstawiłam laptopa na stolik nocny, zamknęłam oczy i zasnęłam momentalnie z uśmiechem na twarzy.


Minęły dwa dni. Wstałam wcześnie rano, żeby zdążyć się jeszcze dopakować. Dzisiaj mieliśmy wylot na kolejny konkurs. Cel? Norwegia - Lillehammer. Miał się odbyć konkurs drużynowy mieszany i jak zawsze, indywidualny.

Austrijaccy skoczkowie lubią konkursy drużynowe. Indywidualnie często mieszają na podium i każdy z nich prawie zawsze jest w pierwszej dziesiątce. Dlatego wszyscy razem wzięci mogą zdobyć wszystko. 

Cały sztab i kadra mamy tę świadomość, ale nigdy nikt głośno nie mówi, że jest pewien wygranej. Po cichu liczymy na dobre miejsca, wiemy na co stać  naszych skoczków i nigdy nie chcemy zapeszać. 

Gregor nie jest w doskonałej formie. Jego duma, jego przeświadczenie o swojej idealności go gubią. Prawda, Gregor przewodzi w naszym teamie. Mimo młodego wieku, zdobył dużo więcej niż niektórzy bardziej doświadczeni i starsi skoczkowie. Każdy wie, że jest najlepszy. Jednak jego spory z Alexem nie wróżą niczego dobrego. Przez to, że myśli, że jest najlepszy, może nie wyjść tak, jak każdy by chciał, żeby wyszło. Dlatego ma dużo więcej spotkań z psychologiem, niż reszta grupy.

A jeśli przez długi czas Gregorowi coś nie wychodzi, zatraca się. Wystarczy kilka "porażek", które według skoczka oznaczają brak miejsc na podium kilka razy pod rząd. I wtedy cała, może trochę zawyżona, samoocena, znika. Pojawia się u niego myśl, że jest beznadziejny. Że nie umie już skakać. Były nawet sytuacje, że chciał przerwać sezon i musiałam wtedy z sztabowym psychologiem i Alexem jakoś interweniować. Mimo tego, ile ma fanów a tym bardziej fanek, chciał się wycofać i zakończyć to, co budował przez tyle lat.

Myśląc o takich dość miłych rzeczach, spędziłam całe pakowanie się. Szybko mi poszło i resztę wolnego czasu mogłam spędzić na relaksie razem z rodzicami. Szukaliśmy właśnie nowego, przytulnego mieszkania. Z dala od rodzinnego domu, żeby nie przychodzić codziennie na obiadki.

Chciałam jeszcze przejść się do Michaela. Okazało się jednak, że zabrakło mi czasu. Jadąc taksówką, zadzwoniłam do niego. Zapytałam, jak się czuje, po naszym ostatnim spacerze. Poprosił, żebym przekazała pozdrowienia dla chłopaków i życzyła im szczęścia.

Cieszyłam się z kolejnego wyjazdu. Lubiłam tę pracę, sprawiała mi radość. Codzienny widok moich najlepszych znajomych, dlatego też czułam się jakby byli już moim braćmi. Dzięki temu mogłam się często widywać z Thomim i cieszyć się razem z nim z jego triumfów. Poza tym, poznałam wiele wyjątkowych ludzi innych narodowości. W tym Maćka. Gdyby nie skoki, nie spotkalibyśmy się pewnie nigdy.

Cieszyłam się, że do niego jadę. Spotkamy się. Może to dziwne, ale stęskniłam się za nim, mimo, że minęły dopiero dwa dni. Chciałam z nim spędzić jakoś trochę więcej czasu. Nie było to takie pewne, przecież jest konkurs. A Maciek jest strasznie ambitny. Będę kibicować mu z całego serca. I mam nadzieję, że on też się stęsknił i znajdzie czas, żeby spędzić go ze mną.

Spotkaliśmy się wszyscy na lotnisku, tam gdzie zawsze. Lot był za godzinę. Usiadłam koło Thomasa i dołączyłam się do rozmowy z Manuelem i Alexem. Rozmawialiśmy o formie skoczków innych krajów.

Szybko minął nam czas na rozmowie. Kilka metrów dalej stał Gregor. Mimo to, nie podszedł do nas, tylko kilka razy spojrzał na mnie. Ja nie miałam zamiaru do niego pochodzić, ani nic zagadywać.

Wreszcie technik podszedł do nas i powiedział, że musimy iść do odprawy. Podniosłam się z krzesełka, wzięłam ze sobą moją walizkę i walizkę z kombinezonami.

Podeszłam już prawie do bramki, gdy usłyszałam za sobą szybsze kroki. Odwróciłam się i właśnie w tym momencie ktoś wyrwał mi tę cięższą walizkę z ręki. Oczywiście, Gregor. Nie chciałam się z nim "bić" o głupią walizkę i robić jakieś sceny. Dlatego więc wykrzywiłam usta na kształt uśmiechu i poszłam dalej przed siebie.

Został w tyle, lecz po chwili usłyszałam, że dogonił mnie. Spojrzałam na niego i widziałam, że myślał nad tym, w jaki sposób może zacząć jakąkolwiek rozmowę.

- Nie musisz się trudzić. I tak nie mamy o czym rozmawiać. - machnęłam do niego ręką i poszłam jeszcze szybciej, by dogonić Thomasa

- Nie, czekaj! - usłyszałam

Oprócz mnie usłyszała to też kadra. Oprócz kadry inni pasażerowie. Właśnie wtedy zobaczyły go też jego wierne i zagorzałe fanki. Głównie nastolatki, jak zawsze. Gregor zakrył momentalnie usta ręką i próbował się jeszcze przecisnąć szybciej do odprawy. Wszystko na nic, bo kibicki go dogoniły i okrążyły w celu nabycia autografów lub zdjęć.

Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Ja na to zrobiłam tylko niewinną minę. Gregor pokazał ruchem ust, że ta rozmowa nas nie ominie. Pokiwałam głową i odwróciłam się.

Po chwili Alex poprosił mnie, żebym poszła po Shlieriego. Ledwo dopchałam się do niego, żadna nie chciała mnie przepuścić. Mimo tego, ile autografów już rozdał, ich nie ubywało.

Gdy stałam już przy samej "gwieździe", spojrzał na mnie. Momentalnie uśmiech pojawił mu się na ustach i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Stanęłam na samych palcach, żeby dosięgnąć mu do ucha. Powiedziałam, że musi już iść i wtedy poczułam, że fotografowie nie odpuścili sobie takiej okazji. Flesze aparatów oślepiły mnie, więc szybko wycofałam się.

Gregor poszedł za mną, trzymając mnie za rękę, ale fani nie chcieli go przepuścić. Po chwili wytłumaczył im się, że jedzie na kolejny konkurs i że niedługo spóźni się na samolot. Wszyscy musieli to zrozumieć, bo momentalnie się rozluźniło, zostali jeszcze tylko fotoreporterzy. Skoczek dalej trzymał mnie za rękę, a gdy zbliżył się do mnie. schylił się nad mną. Wyczułam, że nie ma czystych zamiarów, dlatego odsunęłam się szybko.

Usłyszałam, że westchnął lekko, ale poszedł za mną. Podniósł swoją walizkę i tę, którą zabrał od mnie i poszliśmy już do samolotu.

Jak zwykle, usiadłam obok Thomasa. I jak zwykle, jak najdalej od okna. Obok nas było wolne miejsce. Ze strachem popatrzyłam na około siebie. Na szczęście Gregor usiadł daleko od nas. Po chwili przyszła do nas starsza pani.

Wystartowaliśmy. Nie patrzyłam przez okienko, ale też nie chowałam się w ramieniu Thomasa. Powoli przyzwyczajałam się do tego uczucia.

Po chwili staruszka zaciekawiona taką dużą ilością ludzi, ubranych na ten sam kolor, zapytała nas :

- A Wy to jacyś sportowcy czy co???

Popatrzyliśmy na siebie i kiwnęłam głową.

- Skoczkowie narciarscy.

- Jesteście z cyrku, tak?

Thomas przybliżył się do niej i tym razem on powiedział, jak zawód wykonuje.

Babcia pokiwała głową i zaczęła szperać w torebce. Wyjmowała dużo rzeczy po kolei, ale jak to kobieta, nie mogła znaleźć tego, czego szukała. Wreszcie wyjęła. Aparat słuchowy. Nałożyła go i uśmiechnęła się do nas.

- No, teraz to będę Was słyszeć. Jak Wam życie idzie, złotka?

- Nie najgorzej. Tylko czasu mało na wszystko... - Thomas rozpoczął rozmowę

- A Wy to bardzo do siebie pasujecie. Jesteście może ze sobą?

- Nie, jesteśmy rodzeństwem ciotecznym. - wtrąciłam się i uśmiechnęłam.

- Tylko korzystajcie z życia. Każdy ma je tylko jedno. Bawcie się, cieszcie, sprawiajcie innym radość. Życie to nie czas na smutki, przemyślenia. Czasem nas dopada takie przygnębienie. Jednak nie warto się niczym za długo martwić, bo to powoduje jeszcze większy smutek. Ja wiem coś o tym. Łapcie każdą chwilę i korzystajcie z niej. Nic nigdy więcej się nie powtórzy. " W życiu piękne są tylko chwile ". Uczcie się nie tylko na swoich błędach, ale też na błędach innych ludzi. Mogę Wam powiedzieć, że kiedyś nie byłam zbytnio lubianą dziewczyną. Nikt ze mną nie rozmawia, ale ja także do nikogo nigdy się nie odezwałam. Zakochałam się w chłopaku, popularnym i niesamowicie przystojnym. Wiele moich znajomych się za nim uganiało. Coraz częściej jego widziałam, wstydziłam się jednak, żeby na jego spojrzeć. On także nigdy nic nie powiedział. Zakochałam się w nim obłędnie. Raz gdy szłam ulicą, zobaczyłam jego na jego własnym motorze. Typowy ścigacz, gdy jechał, oglądały się za nim wszystkie dziewczyny. Zobaczył też mnie, długo się za mną oglądał. Za długo. Skręcił kierownicą za mocno, zmienił pas. Tam potrącił go samochód. Zginął na miejscu. Mimo tego, ile lat minęło, nadal nie jestem w stanie opowiedzieć tego, co przeżyłam wtedy. Po prostu brak słów. Nigdy więcej się nie zakochałam, jest miłością mojego życia. Czerpcie z życia co najlepsze. I to jak najszybciej.

Uśmiechnęła się, w oczach miała łzy. Odwróciła się szybko w stronę okienka, żebyśmy nie zobaczyli. Popatrzyłam na Thomasa, miał pusty wzrok. Pocałowałam go w policzek i ułożyłam się do małej drzemki. Musiałam sama, na spokojnie, przemyśleć słowa starszej pani.

Nie odezwała się do nas już więcej. Była we własnym świecie. A ja pomyślałam, że nie ma na co czekać. Układa nam się z Maćkiem, trzeba z tego korzystać. Robić większe kroki, próbować wszystkiego. A gdyby coś mu się stało, a ja byłabym tego świadkiem, nie wytrzymałabym. Skończyłabym ze sobą chyba.

 - Powoli obniżamy lot. Niedługo lądowanie. Prosimy zapiąć pasy. - stewardessa poinformowała mnie, Thomasa i starszą panią.

Posłuchałam się jej, a następnie schyliłam się do Thomasa.

- A jak tam z Twoją stewardessą?

Thomas zaczerwienił się.

- Dała mi kosza.

Udał, że robi smutną minkę i przyciągnął mnie ramieniem do siebie. Zamknęłam oczy i nie otworzyłam ich, dopóki nie poczułam, że jesteśmy już na lądzie.

Zrobiło się niewielkie zamieszanie, jednak stewardessa poradziła sobie z tym szybko. Po chwili każdy, po kolei, wychodził z samolotu.

Po wszystkich załatwionych, potrzebnych sprawach, opuściliśmy lotnisko. Szłam koło Thomasa i rozmawialiśmy o tym, co przekazała nam nasza towarzyszka w podróży. Za nami szedł Gregor, więc uważaliśmy, żeby nie usłyszał niczego, o czym rozmawiamy. A nie chcieliśmy, żeby usłyszał, bo opowiadałam Thomiemu,  jakie mam plany w stosunku do Maćka.

Wreszcie zapakowaliśmy się wszyscy do dwóch busów i pojechaliśmy do hotelu. Skoczkowie i skoczkinie usiedli w całym jednym busie, dlatego ja usiadłam z Alexem. Zapytał mnie o formę chłopaków, dlatego przez całą drogę opowiadałam mu o formie nie tylko fizycznej, ale też psychicznej. Chłopcy byli dobrze dotrenowani, więc liczyliśmy na dobrą pozycję w konkursie mieszanym. Dziewczyny miały innego trenera, ale jako, że moim zadaniem było dowiedzieć się także o formie dziewczyn, dlatego opowiadałam mu również o nich.

Wychodząc z autobusu, poczułam, że jest tu o wiele, wiele zimniej niż u nas, w Austrii. Jak dobrze, że wzięłam dużo więcej ciepłych ubrań. Jednak mamusia dobrze mi poradziła. 

Powoli zabraliśmy wszystkie walizki i przeszliśmy do recepcji. Widziałam wiele znanych twarzy i mogłam się już pochwalić, że wiedziałam mniej więcej, kto jest z jakiego państwa. Widziałam Szwajcarów i Simona w roli głównej. Pierwszy raz zobaczyłam go w okularach, dlatego też przyglądałam mu się dłużej. Spostrzegł to i również się na mnie popatrzył, uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na kolejnych skoczków.

Byli też już Niemcy, Słoweńcy i Czesi. Wszyscy także czekali na klucze. Rozglądałam się wokoło siebie, mimo wszystko, Polaków nie spostrzegłam. Był jakiś przestój w recepcji, bo długo czekaliśmy na swoją kolej.

Jak zwykle, każdy miał pokój z tą samą osobą. A ja jak zawsze sama. Poszłam do przydzielonego pokoju, za ścianą miałam Thomasa i Gregora, a za drugą ścianą Alexa. Po rozpakowaniu się w pokoju, położyłam się na łóżku. Długa podróż dała się we znaki. Włączyłam telewizor i poszukałam jakiegoś angielskiego kanału. Obejrzałam przez kilka minut lecący film, następni e znudzona, wyłączyłam tv.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią wstałam i otworzyłam. Stał tam nie nikt inny, tylko Gregor. Zrobiłam znudzoną minę i pokazałam mimiką twarzy, żeby gadał, po co przychodzi.

- Razem z Thomasem chcemy zrobić wieczorek z karaoke i trochę poznać nasze towarzyszki w konkursie drużynowym. Chcesz w nim uczestniczyć?

Uśmiechnęłam się na samą myśl, że może być dobra zabawa. Zgodziłam się i dodałam, że muszę się jeszcze tylko trochę ogarnąć i za chwilę przyjdę.

Gdy tylko zamknęły się za Gregorem drzwi, pobiegłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się. Nałożyłam dżinsy i koszulkę. Jako, że lubiłam ciepło, wzięłam także ze sobą kadrową bluzę. Zapewne zdejmę ją, będąc u chłopaków w pokoju. Wyszłam już za drzwi, ale jeszcze wróciłam się. Szybko złapałam ze stołu moją lustrzankę i już byłam gotowa do wyjścia.

Zapukałam do chłopaków i usłyszałam hałas. Po chwili otworzono mi drzwi. A za nimi stał Gregor i Thomas. Wyścigowali się, kto pierwszy podbiegnie do drzwi. Uśmiechali się szeroko, a ich uśmiechy są na prawdę piękne. Wiele osób mówi, że to Gregor jest idealny z wyglądu, że jego uśmiech rozbraja. Jednak ja mam większą słabość do skromniutkiego uśmiechu Thomasa.

Weszłam do pokoju, Gregor zamknął za mną drzwi. Na łózkach, na krzesłach i na podłodze siedzieli już chyba wszyscy. Patrzyli się w moją stronę. Były trzy dziewczyny z żeńskiej kadry, Thomas, Gregor, Simon i dwóch Polaków. Nie wiem jak się nazywa, bo Maciek nie miał jeszcze okazji, żeby przedstawić mnie swoim kolegom. Nie wiedziałam, gdzie mogę usiąść i koło kogo. Podszedł do mnie Thomas i pokazał mi, gdzie sam siedzi. Ledwo się przecisnęłam, żeby dojść tam, gdzie mi pokazał.

Po drodze podeszłam do wszystkich i przedstawiłam się. Jedna dziewczyna, brunetka z niebieskimi oczami nazywała się Jacqueline. Druga, blondynka, to Daniela, a trzecia, z rudymi włosami to Maren. Wszystkie skaczą w każdym konkursie indywidualnym żeńskim i skaczą w Austrijackim teamie. Przedstawiłam się też Simonowi, a on poznał mnie, że to ja przyglądałam mu się w holu. Na koniec podeszłam do dwóch Polaków.

- Jestem Nicole Morgenstern. - podałam rękę temu pierwszemu

Trochę głupio mi było, że nie znałam skoczków z innych narodowości, bo przecież pracuje w głównej kadrze skoczków. Jednak, nie interesowałam się nigdy innymi krajami, tylko zawsze myślałam o naszym. Było to dla mnie małe wytłumaczenie, ale mimo wszystko, było mi trochę głupio.

- Ja jestem Żyłka. Piotrek. - No tak, jak mogłam nie rozpoznać. Thomas mi nie raz pokazywał na niego, mówiąc, że jest najzabawniejszym skoczkiem. Teraz jednak, utrzymywał powagę. 

 Podeszłam do kolejnego, który był zajęty rozmową z Gregorem. Gdy tylko zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, przerwał i wstał.

- Jestem Kamil Stoch. Miło mi. - powiedział i uśmiechnął się. Pięknie. Chyba wszyscy Polacy pięknie się uśmiechają.

Ja także przedstawiłam się i porozmawialiśmy chwilkę. Potem podeszłam do Gregora i odeszliśmy trochę na bok, gdyż hałas w pokoju był dosyć duży. Dziewczyny rozmawiały między sobą po niemiecku, Polacy po polsku a Thomas z Simonem po angielsku. Wszystko to zlewało się w niezrozumiały potok słów.

- Halo, Nicole! - usłyszałam głos Gregora - Chcesz coś od mnie?

- A, tak. Kiedyś mi mówiłeś, że nie lubisz Polaków. Dlaczego więc zaprosiłeś Kamila i Piotrka?

- Mają niezłe fazy. Poza tym, powiedziałem Ci, że nie przepadam za Polakami. A teraz Ci dopowiem, że najbardziej nie lubię Maćka. I od razu odpowiem na Twoje kolejne pytanie, skarbie. Nie zaprosiłem go tu specjalnie. Zresztą, Ty też byś chyba nie chciała żadnych zbędnych akcji?

Popatrzyłam się na niego tylko, by po chwili odejść bez słowa. Usiadłam koło Thomasa i próbowałam dołączyć się do jego rozmowy. Po chwili wszyscy rozmawialiśmy już w jednym języku opowiadając różne rzeczy.

Po jakimś czasie, Piter zaproponował, że jedno piwo nikomu nic nie sprawi. Thomas popatrzył na mnie, wyczekując mojej zgody.

- Niby przed zawodami nie możecie pić. Ale co Wam zrobi jedno piwo... - zgodziłam się

- Tylko obiecaj, że nie powiesz dla Alexa - powiedział Thomas nieufnie

- Przyrzekam - uśmiechnęłam się

- To ja biegnę do jakiegoś sklepu. Wszyscy chcą?

Nikt mu nie odmówił, dlatego ubrał się szybko gotowy do drogi.

- Okej, 9 piw. To Wy rozłóżcie projektor i podłączcie laptopa.

Jak Gregor tylko wybiegł z drzwi, wstałam, żeby przygotować sprzęt do karaoke. Gdy wrócił, każdy ochoczo otworzył swoje piwo i wypił kilka łyków. Było zimne od panującego chłodu na dworze.

Po chwili włączyliśmy piosenki i każdy miał swoją kolej na śpiewanie. Mimo, że nie wszystkich obdarzył talent piosenkarski, nie przejmowaliśmy się tym. Byliśmy w swoim gronie, każdy trochę podpity. Wszyscy śpiewaliśmy angielskie piosenki. Gdy przyszła kolej na Piotrka, wybrał polską.

Głośno śpiewał Bałkanicę i dołączył się do niego Kamil. Żyłka po każdym wersie prezentował swój sławny śmiech, co rozbawiało wszystkich jeszcze bardziej, niż jego śpiew. Po czasie, to nawet i ja śpiewałam to, co rozczytałam na tekście karaoke.

Było dużo śmiechu i zabawy, ale piwo się skończyło. Gregor był gotów, żeby biec po drugie, ale wszyscy odmówili, tłumacząc się konkursem. Wszyscy w nadal dobrym humorze posprzątaliśmy w pokoju Gregora i Thomasa i dokładnie ukryliśmy puszki po piwie w koszu. Akurat zdążyliśmy posprzątać, jak do drzwi zapukał Alex.

- A co Was tu tak dużo? - był wyraźnie zdziwiony

- Nie, nic, mamy tylko wieczorek towarzyski. - odpowiedziałam mu, a on się uspokoił

- Ale właśnie kończymy. - dopowiedział Thomas

- Mam nadzieję, że alkoholu nie było.

- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam. - Przypilnowałam ich jakoś.

Spojrzałam na zegarek i wstałam z krzesła. Była dwudziesta pierwsza, więc powiadomiłam wszystkich, że ja idę już do swojego pokoju.

Pożegnałam się z wszystkimi, podziękowałam i wyszłam. Razem ze mną wyszedł Kamil i Piter. Idąc, Żyła śpiewał jeszcze pod nosem i śmiesznie ruszał się na boki.

- A Ty do Maćka nie idziesz? - zapytał po chwili

- Jeśli mi powiesz, jaki numer pokoju, to chętnie.

Zdziwiłam się, że Piotrek wiedział, że łączy mnie coś z Maćkiem. Jednak postanowiłam, że skorzystam z dobrej okazji.

- To wpadaj pod 506. To ja się wyniosę może do innego pokoju na tę noc. Hehe.

- Może to nie będzie takie konieczne. Dzięki. - odpowiedziałam i zaczęłam szukać karty, bo zbliżaliśmy się do mojego pokoju.

- No nie wiem, nie wiem. Na wszelki wypadek, będę dziś spał u Kamila.

Znaleźliśmy się już przy moim pokoju, dlatego przytuliłam się do chłopaków i życzyłam im dobrej nocy.

Weszłam do pokoju i szybko wskoczyłam pod prysznic. Pomalowałam się i przebrałam w czarną sukienkę trochę przylegającą do ciała. Jak dobrze, że dopakowałam jeszcze tę sukienkę. Nigdy nie wiesz, jaka może się nadarzyć okazja. 

Wyszłam z pokoju i weszłam do windy. Na szczęście była pusta, więc szybko zjechałam o piętro niżej. Zaczęłam szukać numeru, który podał mi skoczek. Szybko go znalazłam i zapukałam.

Otworzył mi Maciek, nie zdziwiony moją obecnością. Wyglądał, jak zwykle, olśniewająco. Miał na sobie wąskie spodnie i koszulkę. Był boso, co najbardziej lubię. Uśmiechnęłam się szeroko i patrzyłam, jak zjeżdża z moich oczu, na dół, powoli lustrując każdy szczegół mojej sylwetki. Weszłam do środka i od razu ogarnął mnie zapach jego perfum.

Młody skoczek nic nie mówił, tylko nadal mi się przyglądał. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Podszedł do mnie szybko i schylił się. Odgarnął moje włosy i założył je za ucho. Następnie dotknął lekko moich warg, czekając na moje pozwolenie. Odwzajemniłam pocałunek, próbując wdać to wszystkie moje emocje, jakie do niego odczuwałam. Nie mogłam się oprzeć jego malinowym ustom, nie mogłam się oderwać. On także nie chciał przestać. Nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny.

Rzuciłam torebkę na podłogę i zdjęłam buty. Przerwaliśmy na chwilę pocałunek, by spojrzeć sobie w oczy. Oparł swoje czoło na moim, dyszeliśmy głośno.

- Stęskniłem się.

- Też Cię kocham.

Pocałował mnie znowu. I znowu tak samo intensywnie, jak wcześniej. Przesuwaliśmy się powoli w stronę łóżka. Nie chciałam, żeby zaszło to za daleko, ale kontrolowaliśmy sytuację. Podniosłam rąbek koszulki Maćka, a on podniósł ramiona. Na chwilę zaprzestaliśmy pocałunku, bym mogła zciągnąć z niego koszulkę. Rzuciłam ją wgłąb pokoju i przywarłam do Maćka. Przytulaliśmy się opiekuńczo. Czułam, jak ręce Maćka z pleców, powoli wędrują niżej, i niżej.

Złapał mnie, przez sukienkę, za pośladki. Podskoczyłam i oplotłam swoje nogi na jego biodrach. Skoczek całował mnie w czoło, policzki i wszędzie po twarzy. Omijając usta. Na koniec skradł tylko niewinny pocałunek i usiadł na łóżko.

Przyglądał mi się, jego oczy błyszczały.

- Nie mogę się oprzeć Twojej urodzie. Całowałbym Cię do znudzenia. Kocham Cię.

- Tęskniłam Maciek, to nie fair, że mieszkamy w innych krajach. Też Cię kocham.

- Cieszmy się z tego, co mamy. Jak na razie, musi nam to pasować. Niedługo pomyślimy bardziej, co możemy z tym zrobić.

Przyglądałam mu się. On także był przystojny, idealny. Gęsta, czarna czupryna, ciemne oczy, ciemna karnacja i małe, malinowe usteczka. Nie mogłam się im oprzeć, kusiły mnie nadal. Po chwili poczułam, że oblizuję wargi, dlatego nie czekałam dłużej i ponownie go pocałowałam.


Leżeliśmy wtuleni w siebie, nie mówiąc nic. Mimo, że między nami nie mieściło się już nawet powietrze, przybliżałam się ciągle do niego, żeby być z nim jak najbliżej. Obejmował mnie mocno, czułam jak bije jego serce. Moje bicie serca dostosowało się już do jego.

Po dłuższym czasie, odsunęłam się. Złożyłam na jego nagim torsie słodki pocałunek i ułożyłam się inaczej. Chciałam z nim porozmawiać, rozmowa między nami była zawsze najpiękniejsza. Położyłam się na plecach, Maciek włożył swoją rękę pod moje ramiona, a ja przybliżyłam się do niego. Kręciłam na jego skórze na torsie różne wzory, kółeczka, serduszka.

Opowiedziałam mu, o opowieści naszej sąsiadki z autobusu, o karaoke, o Michaelu. Rozmawialiśmy o wszystkim. Snułam przeróżne marzenia, oczywiście z nim i mną w roli głównej. Opowiadałam, o naszej dwójce dzieci, domku, ogródku, przyszłości.

Jakiś czas później wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam, Maciek szukał w szafie swojej koszulki, która pasowałaby na mnie. Wyjął ją i podszedł do mnie. Stanął za moimi plecami i odgarnął włosy na bok. Powoli rozpiął sukienkę i ściągnął ją ze mnie. Później usiadłam na łóżko, a on zdjął rajstopy. Siedziałam przed nim w samej bieliźnie, a on nie wykorzystał tego. Podniósł się, pocałował mnie w ramię i pomgł mi wstać. Chwilę później nałożył mi swoją koszulkę przez głowę.

Poszłam jeszcze tylko do łazienki, by zdjąć stanik. Wtuliłam się w materiał koszulki i wdychałam jego nieziemski zapach. Nawet po praniu, wszystko nadal pachnie nim. Jego ciałem i osobowością. Wyszłam szybko z łazienki. Było mi zimno, chociaż czułam się cała rozgrzana. Maciek siedział na łóżku w samych bokserkach i próbował przykryć się kołdrą.

- Widzisz, bez Ciebie mi to nie wychodzi.

Uśmiechnęłam się i wskoczyłam do łózka. Maciek przyciągnął mnie do siebie i nakrył nas kołdrą. Mimo tego, że mieliśmy do dyspozycji jednoosobowe łóżko, to zmieściliśmy się na nim we dwójkę. A leżeliśmy tak blisko siebie, że zmieściłaby się tu jeszcze jedna osoba.

- Wiesz, skoro ja poznałem już Twoich rodziców, to chcę, żebyś Ty też poznała moją rodzinkę. Zapraszam Cię do Zakopanego, do Polski. - usłyszałam, a po chwili Maciek pocałował mnie w czoło.

Podsunęłam się na ramieniu, by być na poziomie jego głowy i pocałowałam go w usta. Mocno, a mój język wkradł się do jego ust. Po chwili nasze języki toczyły ze sobą walkę, a Maciek objął moje nogi, swoją jedną.

Po tym, obsunęłam się niżej, do naszej wcześniejszej pozycji. Uśmiechnęłam się na myśl, że poznam jego kraj, jego mieszkanie i najważniejsze, jego rodzinę. Zgodziłam się i dalej opowiadałam mu, co się działo przez te dwa dni, gdy się nie widzieliśmy.

___________________________________________________________________________________

Wreszcie jestem z nowym rozdziałem! :) Przepraszam, że tak długo.
Sami wiecie, wakacje... Podekscytowana minionym LGP, szybko napisałam większą połowę rozdziału.
Jeden rozdział na miesiąc, to i tak nie jest źle. Mimo wszystko, przepraszam :)

Liczę na dobre wrażenia. I teraz zostawiam Was z długim rozdziałem.
Czytasz = Zostaw po sobie komentarz :)

See You Later Miśki :*