Austriacy

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Rozdział dziesiąty

Obudziłam się wcześnie rano, co u mnie było nowością, w mniej więcej wolny dzień. Powoli otwierałam oczy i tak samo powoli docierało do mnie, że jest jeszcze dość wcześnie. Przeciągnęłam się szeroko i ziewnęłam długo. Dopiero wtedy zobaczyłam, że słońce dopiero niedawno wzeszło. Położyłam się gwałtownie z powrotem na łóżko, ale o ponownym zaśnięciu nie mogłam nawet pomarzyć. Spojrzałam na zegarek, była jeszcze cisza nocna. Nie myślałam jeszcze za bardzo, ale postanowiłam, że zrobię teraz krótką gimnastykę poranną. Zabrałam się za ćwiczenia i powoli, nie szarpiąc, rozciągałam całe ciało. Pościeliłam łóźko, wzięłam ręcznik i wbiegłam pod prysznic. Ustawiłam przyjemną temperaturę wody i korzystałam z chwili spokoju przed długim dniem. Od razu do głowy przyszły mi wspomnienia z wczorajszego wieczoru. Na karku poczułam, jak przebiegł mnie miły dreszcz, a policzki powoli stały się czerwieńsze. Po chwili opanowałam się, a dalsza część prysznicu, była już spokojna.
Wyszłam z łazienki, ubrałam się w ciuchy do biegania i wyszłam z pokoju, bo cisza nocna już się skończyła. Mimo to, wydawało mi się, że jestem w hotelu jako jedyna na nogach. Zbiegłam schodami na sam dół i opuściłam hol. Momentalnie poczułam chłód, wiał zimny wiatr. Zrobiłam kilka ćwiczeń, żeby się rozgrzać i nie zmarznąć. Kilka minut później włożyłam do uszu słuchawki, włączyłam muzykę i zaczęłam biec. Powoli całe moje ciało robiło się gorące, oddech stawał się coraz cięższy. Usłyszałam nawoływanie. To pewnie w piosence. Chwilę później znowu usłyszałam, tym razem swoje imię. Odwróciłam się, za mną biegł Gregor. Od samego początku dnia miałam dobry humor, więc potruchtałam w miejscu i poczekałam na kolegę z ekipy. Wyłączyłam muzykę, a on dogonił mnie. Jakiś czas później dobiegliśmy do parku. Oboje mieliśmy już niezłą zadyszkę, więc stanęliśmy przy drzewie i uspokoiliśmy oddech. Usiadłam na ławce, za mną zrobił to Gregor, ale daleko odemnie. Popatrzyłam na niego i się uśmiechnęłam, a on przysiadł bliżej.
- Nicole, przepraszam. - powiedział i założył mi kosmyk włosów za ucho
Opuściłam wzrok i zaczęłam bawić się paznokciami. Ale mimo to, nie straciłam przez to dobrego humoru.
- Bo wiesz... - ciągnął dalej. - Ja nie wiedziałem, że przez to może zginąć. Poniosło mnie. Mogę Ci nawet opowiedzieć, czemu to zrobiłem. - tłumaczył się
- Ciii... - przyłożyłam palec do ust. - Ja wiem o wszystkim Gregor. - Pewnie kiedyś tego pożałuję, ale co mi tam. - Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. Było, minęło. Teraz cieszmy się, że Michael niedługo wyjdzie z szpitala, że wszystko z nim dobrze.
Mówiąc to, widziałam jak na ustach Gregora pojawiał się szeroki uśmiech. Następnie objął mnie w talii i mocno przytulił. Poczułam jego zapach, zmieszany z lekkim potem. Mimo to, nie wyrywałam się.
- Ale też przepraszam za tą całą trudną historię, którą Ci pewnie Michael opowiedział. - powiedział i puścił mnie
- Przemyślałam ją spokojnie i aż taka trudna nie jest.
- Dziękuję. - powiedział i pocałował mnie w usta. - Za to, że nie oskarżyłaś mnie o nic na policji.
Zrobiłam się cała czerwona, przez to, co zaszło między mną a Gregorem. Ledwo mogłam na niego spojrzeć, a żeby coś powiedzieć, to było jeszcze ciężej. Po krótkiej ciszy, wreszcie powiedziałam :
- W głębi siebie czułam, że muszę to zrobić. - wstałam. - No, chodź, bo zaraz zamarzniemy na tej ławce i będą nas szukać.
Gregor wstał, cały usmiechnięty i pobiegliśmy do hotelu.

W tym samym czasie, oczami, a raczej myślami innego biegacza :
Przybiegła z nim tu, tak po prostu. A jak ja ją wołałem, to co? Nie usłyszała pewnie. A teraz przez to biega sobie z tym Austrijakiem. I pomyśleć, że mógłbym być na jego miejscu. Gdyby tylko mnie usłyszała. Pewnie biegam szybciej od niego, miałaby konkurencję ze mną. Ale nie, wolała usłyszeć Gregora... Ale ciężko oddychają, nawet ja się mniej zmęczyłem. Usiedli razem na ławce? Uff.. Daleko od siebie. To Gregorek ma szczęście. O nie! Przybliżył się do niej. I uśmiecha się, jakby jej nigdy na oczy nie widział. Na co on sobie pozwala? No gdzie te łapy pchasz?!! Zaraz tam pójdę i mu wygarnę. Nie, nie mogę. Nicole się wtedy na mnie zezłości. A zresztą, co mi tam..
- Bo wiesz... - usłyszałem. - Ja nie wiedziałem, że przez to może zginąć. Poniosło mnie. Mogę Ci nawet opowiedzieć, czemu to zrobiłem.
- Ciii... - przyłożyła palec do ust uciszając go. - Nie musisz mi się z niczego tłumaczyć. Było, minęło. Teraz cieszmy się, że Michael niedługo wyjdzie ze szpitala, że wszystko z nim dobrze.
Michael? Ze szpitala? Co on jemu zrobił?! - wyłączyłem się całkowicie z ich rozmowy.
Muszę się tego dowiedzieć.
Ale chwila, co jest? Przytulił ją. A ona nawet go nie odpycha.
- Dziękuję. - powiedział i POCAŁOWAŁ JĄ W USTA?! Ej, no co jest?! Nie, chyba go zabiję! - Za to, że nie oskarżyłaś mnie o nic na policji. 
To się jeszcze zdziwisz "kolego"...
Pożałujesz dotykania Nicole bez mojego pozwolenia.
Może i w skokach jesteś lepszy, co niedługo się już zmieni. Ale tej cudownej dziewczyny mi nie zabierzesz. 
Jeszcze zobaczysz, co to znaczy "Kotowi żart, a myszce (Gregorowi) śmierć."

Wróciliśmy do hotelu, gdy wszyscy schodzili już na śniadanie. Alex popatrzył tylko na nas i pokazał, żebyśmy się pospieszyli.
Gregor podszedł do windy, a ja szybko pobiegłam schodami. I byłam pierwsza na naszym piętrze. Weszłam do pokoju, wzięłam błyskawiczny prysznic, ogarnęłam się i zbiegłam na dół. Przeleciałam wzrokiem po całej restauracji, Gregora jeszcze nie bylo. Usiadłam przy naszym stoliku, między Thomasem a Alexem. Chłopcy mieli wyśmienity humor, żartowali ciągle. - To co ta nasza Nicole robiła z Gregorem, że wróciła taka zgrzana, czerwona i uśmiechnięta? - zapytał Loitlz. - Aua! No co?! - ktoś kopnął go pod stołem Zaczerwieniłam się, totalnie bez powodu. - Uuu! Nawet teraz się jeszcze czerwieni! Co tam musiało się dziać? - zaczął znowu Wolfgang, niezrażony próbą uciszenia go - Bo co? Zazdrość? - zapytałam Wolfgang nie odpowiedział nic, tylko wzruszył ramionami. Chwilę później na salę wszedł Gregor. Spojrzał na nasz stolik i ruszył tam. Obserwowałam go i on ciągle uśmiechał się do mnie. Chciał usiąść koło mnie, ale stwierdził chyba, że nie warto próbować się wcisnąć. Usiadł za to naprzeciwko. Szybko wziął się za jedzenie i co chwila spoglądał na mnie.
Później nie zwracałam już na to uwagi, ale czułam, że patrzy wciąż na mnie. Teraz myślałam tylko o tym, co się zdarzyło tego poranka.
Niepotrzebnie się zgodziłam na te bieganie, było mi od razu odmówić. Pogodziliśmy się, to jeszcze niech będzie. Ale to co zrobił, było już przesadą. Podziękował mi, dobrze, ale że od razu całować? W sumie to ja się mu nawet nie opierałam. Podobało mi się to. Muszę przyznać, że całuje wyśmienicie.
- Nicole? - usłyszałam niewyraźnie
- Nicole?! - ktoś mówił i przy tym klepnął mnie lekko w ramię.
Odwróciłam się w stronę, skąd dochodził dźwięk i lekkie uderzenie.
To był Morgi. Okazało się, że wszyscy wyszli już z restauracji, zostałam tylko ja.
Uśmiechnęłam się do niego i wstałam. Poszliśmy na górę.

- Nicole. Jesteś jakaś smutna ostatnio. - usłyszałam, wchodząc
- Niee, wydaje Ci się tylko
- Przecież widzę, nie okłamuj mnie skarbie. Co się dzieje?
- Jestem zmęczona wszystkim.
Weszliśmy do mojego pokoju, usiedliśmy na łóżko.
- Czy coś się stało pomiędzy Tobą a Maćkiem?
- Nie... Między nami jest dobrze. Dzisiaj się pewnie znowu spotkamy, tylko, że tym razem na skoczni. A wczorajszy wieczór był cudowny.
Morgi przypatrywał mi się jak to mówię, jaka jestem szczęśliwa. Żeby sytuacja nie była za poważna, poruszył znacząco brwiami i oboje roześmialiśmy się.

Leżałam na łóżku w ramionach Thomasa i razem się odstresowywaliśmy. Uwielbiałam leżeć tak blisko niego, czuć dzięki temu bezpieczeństwo i miłość rodzinną. Jak zawsze pachniał sobą, moim mistrzem. Od dzieciństwa nie mogliśmy się od siebie oderwać, naszym mamom zdawało się, jakby urodziły bliżniaków z kilkuletnią różnicą wieku. W wieku 7 lat Thomas poszedł do szkoły, a ja siedziałam nadal w domu przez czasz, który dla dziecka trwał niemal wieczność. Nudziłam się całymi dniami, czekałam do godziny, o której ma wracać brat. I jak zawsze, zawodziłam się, bo oprócz pobytu w szkole, miał obowiązek odrabiania pracy domowej. Przez co spędzaliśmy jeszcze mniej czasu. Wieczorami przychodził do mnie i nadrabialiśmy stracony czas do późna wieczorem. Thomas kochał mnie, zawsze się ze mną zgadzał, robił co tylko chcę. Bywało nawet, że bawił się ze mną lalkami i w inne typowo babskie gry i zabawy. Dwa lata później ja też poszłam do szkoły. Oczywiście nalegałam, żeby to była ta, do której chodzi Thomas. Pomógł mi się w niej odnaleźć, spędzaliśmy ze sobą większość przerw. Był niemalże moim Aniołem Stróżem. Później ja też zaczęłam się nim opiekować. Pomogłam mu w drodze do punktu, w którym jest teraz. Nieraz próbował z wszyskiego zrezygnować, gdy tylko lekko coś mu się nie udawało. Jak zawsze mu pomagałam, odradzałam. Czułam, że jest do tego stworzony, że w przyszłości osiągnie duże sukcesy. Nie myliłam się. Kocham go. Nie przeżyłabym, gdyby coś mu się stało. Czy to na skoczni, czy gdzieś indziej.

- O czym myślisz? - wyrwał mnie z przemyślań
- O tym, że nie przeżyłabym bez Ciebie.
- Aww. - odpowiedział i pocałował mnie lekko w głowę
Po chwili powoli zaczął się ruszać, spojrzał na zegarek.
- Nicole, wydaje mi się, że musimy już się zbierać.
Jęknęłam z niezadowolenia i powoli odsuwałam się od skoczka. Usiedliśmy na łóźku i milczeliśmy przez moment.
- To co, widzimy się na dole. - podszedł do drzwi i otworzył je
- Jasne. - uśmiechnęłam się i pomachałam na pożegnanie.
Następnie przebrałam się w ciepłe ciuchy. Spakowałam najpotrzebniejsze rzeczy, wzięłam aparat i zbiegłam schodami do holu.
Większość już stała, a chwilę później przyszedł Alex. Zebraliśmy się i zeszliśmy do busa. Siadając, widziałam jeszcze, że z hotelu wyszli też Polacy. Odszukałam Maćka i uśmiechnęłam się pod nosem. Usiadłam na samym tyle i czekałam, aż Thomas do mnie dołączy. Zamiast niego, pierwszy przyszedł Gregor i usiadł obok mnie.
Uśmiechnął się, a ja pokiwałam głową, na znak, że pozwalam. Chwilę później przyszedł Thomas i we dwójkę odstresowywali się przed konkursem. Ja, żeby się nie nudzić, włożyłam słuchawki w uszy. Muzyka powoli mnie odprężała, bo żeby dobrze kibicować, też musiałam się dobrze czuć.

Jakiś czas później dojechaliśmy na skocznię. Kibice powoli się zbierali, mimo, że do konkursu zostało jeszcze dużo czasu. Podprowadziłam chłopaków do naszego domku. Szybko podeszłam do każdego i lekko kopnęłam w tyłek na szczęście. Czułam, że dzisiejszy konkurs wyjdzie dobrze i to samo przekazałam chłopakom.
Zaczęłam rozglądać się po terenie skoczni. Wyjęłam aparat, zrobiłam kilka zdjęć dla dzieci lepiących bałwana. Nawet dzieci kochają skoki i skoczków. - pomyślałam i uśmiechnęłam się pod nosem. Wtedy jedna z dziewczynek odwróciła się do mnie i uśmiechnęła się uroczo. Zrobiłam jeszcze jedno zdjęcie, a ona chwilę później pobiegła do mamy. Szarpnęła ją za kurtkę i wskazała szybko na mnie swoim małych paluszkiem. Kobieta odwróciła się, a w jej wzroku zobaczyłam coś w stylu uznania. Mama z dziewczynką widząc, że nadal stoję w tym samym miejscu, podeszły do mnie.
- Dzień dobry. Czy to Ty jesteś siostrą Thomasa Morgensterna? - zapytała starsza z dziewczyn
Zdziwiłam się tym pytaniem, ale jako, że była to prawda, przytaknęłam głową.
- Jeeny! Ale dziewczyny będą mi zazdrościć! - pisknęła młodsza - Więc, czy mogłybyśmy zrobić z Panią zdjęcie? - zapytała mama
Byłam bardzo zdziwiona reakcją na mój widok, bo przecież to nie ja jestem gwiazdą tego wydarzenia sportowego.
- Oczywiście, będzie mi bardzo miło. - uśmiechnęłam się i stanęłam z obiema dziewczynami. Koleżanka kobiety zrobiła nam zdjęcie, później także moim aparatem. Następnie każda zrobiła ze mną oddzielne zdjęcie. Poprosiły mnie również o autograf, byłam tą całą sprawą bardzo zaskoczona.
- Jako, że jesteście moimi pierwszymi "fankami", dostaniecie od mnie czapkę Thomasa. - wyjęłam ją z torby i podałam młodszej - noszę ją zawsze przy sobie, ale jak trzeba, to da mi nową.
Mama i córka patrzyły to na mnie, to na czapkę. Niedowierzały. Następnie pożegnałam się z nimi, podziękowałam. Poszłam dalej z uśmiechem na twarzy i zdziwieniem w oczach, w stronę trybun do Alexa. 
- Jak się nowa gwiazda czuje przed konkursem?
- Wszystko dobrze, mam nadzieję, że dzisiaj nie odwołają.
- Niee, nie wygląda na to. Mamy ładną pogodę. Nic, tylko skakać. - uśmiechnął się
- Oby, bo coś czuję, że dziś nasi chłopcy będą mieli znakomity dzień. A co do moich fanek, strasznie się zdziwiłam. Skąd one mogą mnie znać?
- Kochana! Już na pewno nie raz byłaś w telewizji! Tym zadziwił mnie jeszcze bardziej.
Alex uśmiechnął się tylko.
- Może chodźmy na kawkę? - zapytał po chwili
- Czemu nie.
Ruszyliśmy do pomieszczenia i zrobiłam sobie mocne cappuccino.
- Mmm... Tego mi brakowało w naszym hotelu.
- Tego mu brakuje, żeby mieć w pełni te pięć gwiazdek. Ale ja muszę iść już, wiesz, mam kilka spraw do załatwienia. Ty się szykuj, rób zdjęcia i trzymaj kciuki. Do zobaczenia! - poszedł swoją drogą
Wzięłam kubek i skierowałam się w stronę domków zawodników. Większość już się rozgrzewała, ale po moich kolegach nie było ani śladu. Widocznie spóźniliśmy się trochę.
W oddali zobaczyłam znaną mi twarz. Podeszłam bliżej o kilka kroków i rozpoznałam w niej Andreasa Wanka. Mojego "kolegę" z hotelu. Stanęłam w miejscu bo nie bardzo wiedziałam, co mam zrobić. Postanowiłam podejść bliżej i porozmawiać. Zaczęłam iść, gdy on zauważył mnie i uśmiechnął się szeroko. Również zaczął do mnie iść trzymając kogoś za rękę. W miarę tego, jak zbliżaliśmy się do siebie, powoli rozpoznawałam twarz jego towarzysza. Tak, był to Severin Fround, rozpoznałam go. Szli za rękę. Bez żadnego skrępowania, nie wstydzili się mediów. Za to ja, czułam, że powoli się czerwienię. Nie wiedziałam jak się zachować. Stanęłam w miejscu, żeby zyskać trochę czasu, a oni powoli szli do mnie.
- Cześć Nicole. Co u Ciebie słychać? - puścił rękę Niemca i objął mnie lekko
- Wszystko dobrze Andreas. Widzę, że u Ciebie też?
- Ahh, tak. Poznajcie się. To jest Severin. - podaliśmy sobie dłonie i ja również przedstawiłam się
- Pewnie kojarzysz go. - przytaknęłam głową. - Aż dziwne, że tyle czasu jesteśmy w jednej reprezentacji, a dopiero teraz poznaliśmy się lepiej. Tyle czasu straconego. - powiedział i popatrzył na Severina.
- Cieszę się, że Wam się układa. - powiedziałam z lekko wymuszonym uśmiechem.
- Dobrze się układa. A mów co u Ciebie dokładnie. Po naszym ostatnim spotkaniu nie było z Tobą najlepiej.
 - Już dobrze. Nie przypominaj mi tego. Wszystko już się ułożyło.
- Pzepraszam za tamto zdarzenie.
- Jasne, przepraszam Wam, ale muszę już iść. Powodzenia życzę.
Mimo tego, jak wyglądałam na zewnątrz, w środku czułam skrępowanie. Chociaż to nie ja miałam do tego powód. Powoli ochłonęłam i poszłam na trybuny. Wypiłam całą kawę, a kibiców było coraz więcej. Korzystając z wolnego czasu, zadzwoniłam do Michaela:
- Hej Michael!
- O! Cześć Nicole.
- Co słychać u Ciebie? Co robisz?
- Pakuję się, zaraz wychodzę - powiedział szczęśliwy
- Jeej, cieszę się.
- A Ty jak tam się czujesz?
 - Dobrze. Dziś miałam pierwsze fanki.
- Mówiłem, że jesteś najlepsza. Życz szczęścia chłopakom. Ja muszę kończyć już, bo Loren na mnie czeka.
- Loren? Kto to?
- Opowiem Ci przy innej okazji. Trzymaj się ciepło i wracaj do mnie.
Rozłączył się, a mi zostało tylko myśleć, kim jest Loren.

 W tym samym momencie oczami Gregora : Spóźniliśmy się trochę, dlatego musiałem szybko się przebrać, żeby jeszcze zdążyć się rozgrzać. Wyszedłem już na dwór i stanąłem koło Thomasa. Przyglądaliśmy się innym skoczkom, gdy zobaczyłem zbliżającego się do mnie Polaka. Szedł wolno, z jego miny nie umiałem nic wyczytać. Ale wiedziałem, że nie przyszedł w dobrym celu. Stanął naprzeciwko mnie i zmierzył mnie wzrokiem od góry do dołu.
- To może ja sobie pójdę.. - usłyszałem Thomiego
Popatrzyłem na niego i pokiwałem głową. Miałem z tym Polakiem trochę do pomówienia.
- Po co do mnie przyszedłeś? - mimo to, zapytałem
- Ojj chyba wiesz po co. Myślę, że musisz dostać małe kazanie.
- Nie rozumiem o co Ci chodzi.
- Nie rozumiesz? Nie sądzisz, że Nicole powinna sama wybrać kogo woli?
- I już przecież wybrała. Mnie oczywiście.
- Chyba masz za dobrą samoocenę. Oczywiście narzucanie się nie liczy.
- Jakie narzucanie? O co Ci chodzi?
 - Przecież widziałem jak ją całowałeś. Wiem, że Ty nalegałeś.
- I tu się mylisz. Ona sama zaczęła mnie całować.
Maciej nic nie odpowiedział. Popatrzył tylko na mnie z zmarnowaną miną i po chwili odszedł. Poczułem wewnętrzne zwycięstwo. Nicole musi być moja. Mogłem z powrotem się rozgrzewać.

Kwalifikacje zaczęły się. Czekałam na skoki moich rodaków, ale też Polaków. Przez cały czas trwania kwalifikacji robiłam zdjęcia, ale też zastanawiałam się, kim jest Loren.
Wreszcie na belce zobaczyłam Maćka. Niestety, za późno odbił się z progu, więc skok też nie mógł być długi. Na szczęście, w pierwszej serii będzie. Ucieszyłam się, ale Maciek nie. Stał smutny i zły. Chciałam podejść do niego, ale zdecydowałam, że zrobię to po drugiej serii, żeby go nie stresować, ani nic.
Thomas ani Gregor nie wzięli udziału w kwalifikacjach, bo mieli już to zapewnione.
Niedługo po Maćku zakończyły się i teraz czekaliśmy na serię pierwszą. Warunki pogorszyły się, wiał wiatr. Miałam nadzieję, że choć jedna seria się odbędzie. 10 minut później, powiadomiono, że pierwsza seria będzie, a co do drugiej, nie wiadomo. Oglądałam wszystkie skoki z ciekawością, a gdy nadeszła pora na Maćka, zacisnęłam mocno, mocno kciuki. Usiadł na belce, jego klatka piersiowa to się unosiła, to opadała. Tepes nie dał mu jeszcze zielonego światełka, więc pewnie denerwował się jeszcze bardziej. Po upływie regulaminowego czasu trener polskiej kadry pokazał mu flagą, żeby wycofał się. Posłusznie zrobił to, żeby za chwilę znów pojawić się na belce. Tym razem szybko pojawiło się zielone światełko i już odepchnął się od belki. Tym razem nie spóźnił wyskoku. Lecąc już w powietrzu nagle zawiał mocniejszy wiatr. Musiał uregulować lot, żeby nie było żadnego wypadku. Niestety, przez to skok był krótki i na dodatek, odjęto mu dość dużo punktów. Pokazał swoje niezadowolenie i ruszył dalej. Trochę się zesmuciłam, ale teraz czekałam na Thomasa. Jakiś czas później, pojawił się na belce. Trzymałam kciuki i czekałam. Od razu pojawiło mu się zielone światełko. Miał korzystny wiatr, dlatego poleciał daaleko. Objął pozycję lidera, austrijaccy kibice wpadli w wielką euforię, a ja razem z nimi. Cieszyłam się, Thomas też skakał i uśmiechał się. Jeszcze kilka osób za nim nie przeskoczyło jego wyniku. Prawda - był rewelacyjny. Później skoczył przed niego Niemiec - Marinus Kraus. Jego skok też był bardzo dobry, miał dużo dodanych punktów.
Następnie skakał Gregor. Znakomicie się odbił z progu i poleciał daleko. Objął prowadzenie. Przed nim były jeszcze dwie osoby, więc cieszyłam się już, bo mimo wszystko zajmie minimum 3 miejsce, a Thomas 5. Jednak ani Severin Fround ani Kamil Stoch nie przeskoczyli wyniku pierwszej trójki. Gregor zakończył pierwszą serię na pierwszym miejscu. Żyć, nie umierać. Martwiłam się jedynie o wynik Maćka. Przeszedł do drugiej serii, ale miał słabe miejsce.
Kibice zaczęli się rozchodzić na przerwę, a ja wyszłam do domków, żeby tam poczekać na decyzję jury, bo mocno wiało. Podbiegłam do Thomasa i zawiesiłam mu się na szyi. Śmieliśmy się, przytulaliśmy. Pogratulowałam mu, a później podeszłam do Gregora. Przytulił mnie mocno, a ja uśmiechnęłam się lekko. Życzyłam powodzenia i wróciłam do Thomasa. Czekaliśmy na decyzję, gdy wreszcie spiker oznajmił, że druga seria się nie odbędzie. Wyniki z pierwszej serii bedą wynikami całego konkursu. Chłopcy zaczęli krzyczeć z szczęścia, a ja cieszyłam się z nimi.
Po chwili przedemną zobaczyłam Polaków. Podeszłam do Maćka. Nie widział mnie, bo stał tyłem. Chciałam zrobić mu niespodziankę i pocieszyć go. Dlatego uwiesiłam mu się szyi od tyłu. Drgnął, odwrócił się szybko i odepchnął mnie. Był wściekły. Nie wiedziałam, że aż tak mocno zareaguje, przecież to tylko jeden konkurs.
- Czego chcesz? - warknął.
- Idź do swoich mistrzów.
- Przestań.
- Każdy wie, że jestem milion razy gorszy od Gregorka - imię "Gregorek" powiedział z wielkim obrzydzeniem
- Uspokój się Maciek!
- To Ty się uspokój Nicole!
- To jest tylko jeden konkurs
- Dla mnie to wszystko! Nie odpowiedziałam nic, tylko stałam zdziwiona.
- Czego tu stoisz?! Idź do niego.
- Do kogo?
- Do Twojego ukochanego.
- Czyli? - No na pewno nie do mnie.!
- Uspokój się!
- To Ty ogarnij się! I pomyśl czego chcesz! Najpierw siedzisz cały wieczór ze mną. A później, to co?! Całujesz się sobie z Gregorem?! Zdecyduj się! Zachowałaś się jak typowa suka!
Zamarłam.
 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------ I oto jest, przepraszam, że w maju był tylko jeden rozdział + ten, drugi, na koniec miesiąca. Dużo pracy mam ;cc Ale oby do wakacji i LGP :) Czekam na komentarze :* Poza tym, zapraszam na aska koleżanki. Tam możecie mnie pytać, odpowiem. Ask typowo o skokach. Mam też swojego, ale nie chcę mieszać. Zapraszam : http://ask.fm/skokiarr Pozdrawiam :*

6 komentarzy:

  1. Jak zawsze wspaniały rozdział! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nono, Gregor ją pocałował, ja się z tego bardzo cieszę, bo za Kotem - w tym opowiadaniu - jakoś nie przepadam. Ach, jaki zazdrosny jest o Nicole. Z jednej strony to słodkie, ale z drugiej... nie musiał grozić Gregorowi.
    Eee... Severin i Wank, coś ten? :O Dobra, nic.
    Końcówka to mnie zabiła po prostu! Maciek, jak mogłeś powiedzieć jej coś takiego?! Powinieneś z nią porozmawiać na spokojnie, aby wybrała któregoś z was, a nie tak na nią krzyczeć i ją obrażać! Ugh!
    Ogólnie to fajny rozdział, długi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Staram się, ale sama wiesz, jakie skutki są tego wszystkiego... :ccc

      Usuń
  3. jeeej naprawdę świetne opowiadanie! *o* pisz dalej, bo naprawdę masz talent! <3
    a teraz zapraszam do siebie na pierwszą część: http://forever-hyhy.blogspot.com/2014/06/rozdzia-1.html ;) bardzo zależy mi na wyrażaniu opinii w komentarzach, pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń