Austriacy

piątek, 1 sierpnia 2014

Rozdział dwunasty

Byłam w połowie na jawie, w połowie jeszcze we śnie. Wreszcie postanowiłam otworzyć oczy i zmierzyć się z wymaganiami kolejnego dnia. Dokładnie przed moimi oczami spotkałam brązowe oczy Maćka. Błyszczały lekko i mogłam zobaczyć w nich swoje odbicie. Głowę miał na równi z moją.

Maciek przypatrywał mi się uważnie. Nie wiem przez jak długi czas. Oddychał swobodnie i spokojnie. Uśmiechnęłam się do niego szeroko.

- Dzień dobry skarbie. - usłyszałam 

Pocałował mnie czule w czoło i ponownie przypatrywał mi się. Uśmiechnęłam się jeszcze bardziej, poczułam się na prawdę bezpiecznie. I szczęśliwie.

- Jak się spało? - zapytałam

- Trochę krótko. Nie mogłem oderwać od Ciebie wzroku i nie mogłem uwierzyć, że obok mnie leży taka niewinna kobieta, mój cały świat. Chciałem czerpać z tej sytuacji jak najwięcej.

Nie spał całą noc. Przyglądał mi się, mogłam wyglądać jak idiotka, mogłam robić dziwne miny. Ale on nie spał całą noc, bo "koło niego leżał cały jego świat".

- Aw, to co mówisz jest takie słodkie. - wdrapałam się wyżej i pocałowałam go w policzek.

Następnie wygrzebałam się z pościeli i poszłam do łazienki.

Chyba mu na prawdę na mnie zależy. Coś czuję, że ja też powoli zakochuję się w nim coraz bardziej. Mam nadzieję, że teraz będzie się nam już tylko układać, że nie będziemy się kłócić. Gdyby był Austrijakiem, byłoby od razu o wiele łatwiej, ale postaramy się pokonać każdą przeszkodę. Przecież związek bez wyrzeczeń, przeszkód, nie wygląda jak prawdziwy związek. Postaramy się nawet pokonać zazdrosnego Gregora. Chcę być szczęśliwa z Maćkiem.

Wyjrzałam przez drzwi, Polak stał przy komodzie, na której stały moje zdjęcia. Przyglądał się uważnie każdemu, nie zauważył, że patrzyłam na niego.

- Maciek. - przestraszył się i odwrócił się w moją stronę

Uśmiechnęłam się i podniosłam rękę na znak, że nic się nie stało. 

- Ja wezmę prysznic, rób co chcesz, tylko nie grzeb mi się za bardzo po rzeczach. - powiedziałam i wysłałam mu buziaczka


Oczami Maćka

Nicole poszła do łazienki, a ja podeszłem do szafki, gdzie wcześniej zobaczyłem ramki z jej zdjęciami. Były tam upamiętnione niektóre ważniejsze wydarzenia z jej życia. Jedno zdjęcie z chrzcin, drugie z pierwszymi ząbkami. Już od narodzin była piękna. A ma to pewnie po mamie. Tak samo piękna i świeża jak Nicole. 

Usłyszałem jej głos, wypowiadający moje imię. Przestraszyłem się i ledwo nie wypuściłem ramki z rąk. Odwróciłem się, wystawiła głowę przez szparę w drzwiach. Mimo małego "obrazu" zobaczyłem, że była już bez piżamy, tylko w bieliźnie.

Powiedziała., że idzie wziąć prysznic i żebym nie grzebał jej się za bardzo. Pokiwałem głową na znak, że rozumiem i usiadłem na łóżku.

Naszła mnie wielka ochota, żeby pójść do łazienki za Nicole. Chciałem naprowadzić nas na jeszcze lepszy tor, chciałem pomóc nam w tworzeniu tego, czego początek już mamy. Nie przesadzaj Maciek, nie rozpędzaj się aż tak. - skarciłem siebie.

Z powrotem wstałem i odstawiłem trzymane, przez mnie, zdjęcie na swoje miejsce. Na kolejnej fotografii zobaczyłem ją w wieku dorastania. Wyglądała na około 16 lat. Siedziała na plaży pełnej słońca w stroju kąpielowym. Już wtedy miała idealną sylwetkę i jak na swój wiek, wyglądała poważnie i jeszcze bardziej pięknie niż teraz. Koło niej siedział Thomas Morgenstern. Obejmował ją w pasie i oboje się uśmiechali do obiektywu. Są nawet podobni do siebie.

Powróciłem na łóżko i położyłem się na nim, ręce skrzyżowałem za głową. Wpatrywałem się tępo w sufit, a w głowię kłębiło mi się milion myśli. Nie mogłem się przy niej skupić. Działała na mnie, jak nikt inny nigdy wcześniej.

Gdy śpi jest taka bezbronna, spokojna. Gdybym tylko mógł codziennie z nią zasypiać i się budzić. W nocy przytulać, całować do snu. Rano patrzeć jak się budzi, witać razem z nią każdy nowy dzień. Chcę ją obronić przed wszystkim. Przed złem naszego bezlitosnego świata. Jest taka niewinna, nie pozwolę, żeby ktokolwiek ją skrzywdził. Chociaż ja sam, skrzywdziłem już ją kilka razy. To nie może się nigdy więcej powtórzyć. Nie mogę jej nigdy więcej zranić. Przyrzekam to sobie. Naprawdę. Ja ją kocham. Uspokaja mnie za każdym razem. Mimo, że jest denerwująca, ciągnie mnie do niej. Sam się sobie dziwię, że wczoraj na kolacji, to co mówiłem, było takie prawdziwe, naturalne. Mówiłem to od serca. Nie stresowałem się tym, nigdy wcześniej tego sobie nie układałem, ale mimo to, wiedziałem co mam mówić. Mógłbym z nią przeżyć moje życie. Całe życie. Jeśli nam się ułoży, zrobię wszystko, żeby było jeszcze lepiej. A ułoży się nam na pewno. Postaram się o to z całego serca. A z Gregorem jakoś sobie poradzimy. Nie pozwolę, żeby nam w czymkolwiek przeszkodził.

Chwilę później wróciła Nicole. Wyszła w samym ręczniku, a zza drzwi łazienki wyleciały kłęby pary. Uśmiechnęła się do mnie i podeszła do szafki. Szybko wzięła potrzebne ubrania i z powrotem schowała się w łazience.


Oczami Nicole

Było mi strasznie gorąco. Każde jego słowo powodowało u mnie małe dreszcze na ciele i czułam się przyjemnie. Ale teraz było mi gorąco, po tym wszystkim. Ciepła woda jeszcze bardziej rozgrzewała moje ciało.

Nie mogłam myśleć o naszym wieczorze i nocy, bo wtedy bym się rozproszyła i mój prysznic skończyłby się laniem wody ciągle w to samo miejsce. Próbowałam myśleć o wszystkim innym, byle nie o tym, ani o nim. Mogłam na przykład przemyśleć, jak wyjść z domu razem z Maćkiem, żeby rodzice jego nie zauważyli. Mimo, że jestem dorosłą dziewczynką, zdziwiliby się. "Pierwszy raz od dawna sama w domu w nocy i już sprowadza jakiegoś chłopaka na noc. Nie wiadomo co oni tam robili. Ale mogli wszystko" Już wyobrażałam sobie komentarze moich rodziców.

Nie wiedziałam, jak Maciek ma wyjść niezauważalnie na dwór. W sumie nie słyszałam jeszcze, żeby ktokolwiek się po dole krzątał. Może zdążymy wyjść, zanim się obudzą. 

Wreszcie skończyłam szybki prysznic i wyszłam spod strumienia wody. Przetarłam zaparowane lustro i zobaczyłam swoje odbicie. Całkowicie inne od tego, które widziałam przez kilka ostatnich dni.

Przed sobą widziałam w 100% inną Nicole. Była szczęśliwa, uśmiech od ucha do ucha i spokojny wyraz twarzy. Ostatnio, ten widok nie był za częsty.

Po raz kolejny dziś, uśmiechnęłam się sama do siebie i otuliłam się ręcznikiem. Dopiero po chwili zorientowałam się, że nie wzięłam ubrań na zmianę. Nie mogłam nałożyć z powrotem piżamy, a wyjść w samej bieliźnie też nie wypadało.

Owinęłam się więc ręcznikiem i wyszłam do pokoju. Spojrzałam na łóżko, na którym leżał Maciek. Był bardzo zamyślony, ledwo mnie zauważył. Szybko wzięłam potrzebne ciuchy i weszłam z powrotem do łazienki. Uśmiechnęłam się tylko jeszcze do niego, ale nie jestem pewna, czy zauważył to.

Zsunęłam ręcznik z ramion i nałożyłam bieliznę. Specjalnie wybrałam tę najseksowniejszą. Czułam się w niej wygodnie, ale też bardziej pewna siebie. A na wszelki wypadek, wybrałam ją też, jakby szykowało się coś większego. O czym ja myślę....

Ubrałam się do końca, nałożyłam podkład oraz puder i wyszłam z łazienki. Maciek siedział na skraju łóżka i sprawdzał coś w telefonie. Gdy tylko mnie usłyszał, podniósł głowę i uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd idealnie białych zębów. Jak on to robi, że są tak olśniewająco białe??

- Łazienka już wolna.

Pokiwał głową, a następnie wstał. Podszedł do mnie, schylił się, pocałował w policzek i schował się za drzwiami łazienki.

Usiadłam na łóżku i sama nie wiedziałam co mam myśleć, ani robić. Postanowiłam, że ogarnę pokój i łóżko, żeby się nie nudzić zbytnio.

Po 20 minutach Maciek wyszedł. Jego tors był nagi, a na biodrach zwisał luźno ręcznik, którym wycierałam się też ja.

Po chwili zorientowałam się, że wgapiam się w niego. Uśmiechnęłam się i spojrzałam na jego twarz. Stał usmiechnięty od ucha do ucha. Pewnie zauważył, że rozbierałam go wzrokiem i teraz śmieje się ze mnie.

- Zamiast tak stać i się gapić na mnie - w moment zrobiłam się czerwona - to lepiej powiedz mi, co ja mogę nałożyć na siebie.

Ledwo docierały do mnie jego słowa. Wreszcie doszły do mojego mózgu i postanowiłam odpowiedzieć.

- Brata starszego nie mam, ale może gdzieś są tu ciuchy Thomiego.

Uśmiechnęłam się, nadal czerwona, przeszłam koło niego i wyszłam na korytarz. Usłyszałam jakiś głos w kuchni. No nie, już się obudzili... Weszłam do pokoju, gdzie czasami śpi Thomas. Zajrzałam do szafy i wyciągnęłam koszulkę i spodnie, które mogły dla niego pasować.

Wróciłam do niego i rzuciłam mu ubrania.

- Będziemy mieli problem. Rodzice już wstali, będziesz musiał koło nich przejść. - powiedziałam z lekkim zakłopotaniem

Zobaczyłam jak kąciki ust Maćka się podnoszą, żeby wkrótce ujrzeć jego pełne uzębienie.

- To super! Poznam ich wreszcie! Już dawno o tym myślałem, ale jakoś okazji nie było. To muszą być dobrzy ludzie, jak stworzyli coś tak doskonałego jak Ty!

Powiedział z podnieceniem i przytulił mnie. Nigdy nie widziałam mężczyzny aż tak podekscytowanego tym, że pozna rodziców swojej "kobiety". Błyskawicznie nałożył przygotowane przez mnie ubrania, pasowały na niego jak ulał. I od razu ciągnął mnie za ramię, żebyśmy szli już na dół.

- Ale słuchaj! Oni się łatwo denerwują, musisz wiedzieć, o czym z nimi rozmawiać.

- Spokojnie. Ja zawsze umiem znaleźć temat do rozmów. Zaufaj mi. - powiedział i pocałował mnie w usta

Po takiej namowie, nie mogłam mu odmówić. Złapałam go za dłoń i zeszliśmy spokojnie po schodach. Chwilę przed kuchnią puściliśmy się i uśmiechnęłam się do rodziców.

Podnieśli wzrok i spojrzeli najpierw na mnie, później na skoczka. Widziałam, jak bardzo byli zdziwieni. Zanim mama otworzyła usta i spróbowała cokolwiek powiedzieć, wyprzedziłam ją.

- Mamo, tato. To jest Maciek, skoczek z Polski. Jest moim przyjacielem - spojrzałam jemu w oczy - i przyjechał do Austrii, a nie miał gdzie przenocować. Więc zaproponowałam mu pokój Thomasa, także spędził u nas noc.

Maciej podszedł do nich i zapoznali się. Następnie usiedliśmy przy stole. Przez chwilę panowała niezręczna cisza, ale mama w porę zapytała jego coś o jego pasjach.

Opowiadał oczywiście o skokach, o jego sukcesach, kolegach z kadry. Na koniec jednak wspomniał też o rajdach samochodowych. Sama wcześniej nie wiedziałam, że jest pasjonatem szybkich samochodów. W sumie, to nie takie dziwne. Adrenalina jest, emocje są. Austrijacy też ganiają się za samochodami. Przez nich znam już wszystkie modele i marki szybkich, sportowych samochodów.  I właśnie wtedy do rozmowy włączył się mój tata. Kochał wyścigi samochodowe. Po chwili wymieniali się informacjami, wrażeniami, doświadczeniami.

Przez jakieś 10 minut słuchałam jeszcze, o czym mówili. Ale później zrezygnowałam i tak samo moja mama. Odeszłyśmy znudzone od stołu i przeszłyśmy do salonu. Usiadłam na kanapie, a, zadziwiająco blisko, moja mama.

- Nie gadaj, że to jest tylko Twój przyjaciel.

- Mamo!

- Przecież widać, że coś pomiędzy Wami jest. Mnie nie oszukasz. Chyba wiem, jak wygląda miłość, a przynajmniej zainteresowanie lub zauroczenie. Przed Twoim tatą miałam z dziesięciu chłopaków! A Maciek jest dobrym facetem, przystojnym. Tu nie ma się czego wstydzić. Sam fakt, że nie bał się z nami zapoznać, dzięki temu, plusuje u mnie.

- Mamo! Na prawdę, między nami jeszcze niczego nie ma. To tylko mój przyjaciel. Miałam za mało czasu, żeby było między nami coś więcej.

- Właśnie, JESZCZE nie ma. Ale dobrze, dobrze. Niech tak będzie. I pamiętaj, że trzymam za Was kciuki. A tata - spojrzała w ich stronę - też pewnie będzie trzymał.

Zaśmiałam się, następnie rozmawiałyśmy o innych rzeczach, póki chłopcy nie skończyli swojej rozmowy. Wspomniałam też o własnym mieszkaniu, a mama powiedziała, że przegada to z tatą i obiecała, że namówi go, bo to dobry pomysł.

Wreszcie Maciek wstał od stołu, podszedł do nas i usiadł koło mnie. Popatrzyłam na niego, on się uśmiechnął i puścił do mnie oczko. Chwilę później położył rękę na moim udzie i poklepał lekko.

- Za 3 godziny mam lot, może się jeszcze gdzieś przejdziemy?

Pokiwałam głową, spojrzałam na mamę. Uśmiechnęła się i pokazała głową, żebyśmy szli. Wstałam i pociągnęłam za sobą Maćka. Poszliśmy na korytarz, puściłam Maćka rękę i sama pobiegłam jeszcze do pokoju po lustrzankę.

Ubraliśmy się w ciepłe kurtki i wyszliśmy na dwór. Poszliśmy w odwrotny kierunek, niż dom Gregora. Nie chciałam kolejnej takiej akcji, jaka była wczoraj.

Mieliśmy zamiar przejść się do parku, ale panujący mróz nie pozwolił nam na to. Poszliśmy do kawiarni i zamówiliśmy gorące czekolady z miętą. Ciepły płyn rozgrzewał nasz organizm, ale nasze rozmowy także to sprawiały.

Ufałam mu, czułam, że mogę powiedzieć mu wszystko. Czułam się, jakbym znała go od początku mojego życia. Powiedziałam mu większość moich marzeń, sekretów. Dowiedział się właśnie prawie wszystkiego, co powiedziałam też dla Thomasa. Nie ufałam nikomu bardziej, niż dla mojego brata, więc Maciek powinien czuć się wyróżniony. Przesiedzieliśmy razem 2 godziny. Zamówiliśmy 3 gorące napoje, zrobiliśmy sobie kilkanaście wspólnych zdjęć, a tematów do rozmów nadal nie brakowało.

Wreszcie skoczek się poderwał i przypomniał mi o wylocie swojego samolotu. Polak zapłacił i wybiegliśmy z lokalu. Szybko złapałam taksówkę i pojechaliśmy na lotnisko. Maciej poszedł do odprawy, a ja razem z nim czekałam w kolejce. Chcieliśmy wykorzystać cały wspólny czas, który nam jeszcze został, jak najlepiej.

Do ostatniej chwili rozmawialiśmy jeszcze, zanim nie musiał już iść do samolotu. Przytuliłam się do niego mocno i pocałowałam czule w usta. Chciał równie mocno odwzajemnić mój pocałunek, ale musiał się spieszyć.

- Kocham Cię, naprawdę. Będę tęsknić. - usłyszałam

Uśmiechnęłam się i pomachałam mu na pożegnanie. Odmachał mi i odwrócił się.


Wracając z lotniska, zaszłam do Michaela. Grał na Playstation, oczywiście w skoki narciarskie. Widać, że brak tej dyscypliny na codzień bardzo mu doskwierał. Był tak mocno zajęty, że aż nie zauważył, ani nie usłyszał, że weszłam do jego domu. Drzwi były otwarte, a w mieszkaniu pusto, jakby nikogo nie było. Podeszłam do niego na palcach i zawiesiłam się mu na szyi. Podskoczył lekko, a później odwrócił się do tyłu, żeby zobaczyć, kto go nachodzi.

- A kogo się spodziewałeś, coo? Bo widzę, że na pewno nie mnie.. - uśmiechnęłam się i przeskoczyłam przez oparcie kanapy, klepiąc go lekko w ramię. Bałam się, że po wypadku wszystko go jeszcze boli, więc nie chciałam go skrzywdzić.

- Kogo jak kogo, ale raczej, niestety, nie Ciebie. - pocałował mnie czule w policzek, spojrzał na ekran telewizora i zatrzymał grę.

- A coo? Umówiłeś się z tą dziewczyną? Jak tam jej, ... Loren?

- Dzisiaj nie, ale chyba jutro się spotkamy - powiedział z dumą

- To powiesz mi może, kim ona jest?

- Jest najbardziej seksowną kobietą, jaką kiedykolwiek widziałem. Przebija nawet Ciebie, o dziwo. Ma śliczne wnętrze i nie chodzi mi tu tylko o charakter.

- Mitchi!! Fu! Jak możesz?? - wytrzeszczyłam czy i klepnęłam go w ramię, tylko tym razem mocniej, bez żadnych przeszkód

Michael się tylko zaśmiał i cmoknął mnie w czoło.

- Przecież tylko żartuję, bez obaw.

- Jak się poznaliście? - zapytałam

- Pielęgniarka w szpitalu. Muszę podziękować dla Gregora, że sprawił, że do szpitala pojechałem. Świetnie się dogadujemy.

- Aj weź przestań pieprzyć.

Tak zakończyliśmy ten temat. Michael podłączył drugą konsolę i chwilę później graliśmy we dwójkę. Na początku ogrywał mnie, ale później zaczęło mi wychodzić i wygrywałam ze skoczkiem w grę o skokach narciarskich.

Granie przeciągnęło się nam i przesiedziałam u skoczka aż do samego wieczoru. Rozmawialiśmy przy tym o Loren, Maćku, skokach, zdrowiu Austrijaka. Michael zrobił mi także swój specjał, czyli gorącą czekoladę z bitą śmietaną. Miałam ochotę na drugi kubek tego przysmaku, ale przypomniałam sobie, że wypiłam już dużo z Maćkiem.

Wreszcie, zmęczona już, wstałam z kanapy i zaczęłam się ubierać. Wyszłam od Michaela i przeprosiłam za tak nagłe najście na dom. Powiedział, że odprowadzi mnie kawałek, żebym nie czuła się za bardzo samotna. Ciągle się ruszał, nie wyglądał na takiego, którego niedawno postrzelono. Martwiłam się o niego, ale jeśli nie sprawia mu to aż takiego bólu, to dobrze, że się rusza.

Wyszliśmy na dwór, a tam owiał nas wielki mróz. Ledwo dało się oddychać. Namawiałam jeszcze skoczka, żeby wrócił do domu, ale on uparł się i postawił i tak na swoim.

Musieliśmy iść szybko, żeby było choć trochę cieplej. Na dodatek objęliśmy się w pasie i ja włożyłam rękę w tylną kieszeń jeansów przyjaciela. Po chwili on również zrobił to samo.

10 minut później usłyszałam ciche sapanie Mitchiego. Zrozumiałam, że nasze tempo, jak na jego jeszcze słaby organizm, było za szybkie. Zwolniłam, ale skoczek chwilę później zatrzymał się.

- Myślę, że zawrócę już. Trochę zmęczony jestem. Trzymaj się kocie. - powiedział i pocałował mnie w policzek

Chwilę później odwrócił się i poszedł w stronę, skąd przyszliśmy. Zostało mi mniej niż połowa drogi, dlatego też nie spieszyłam się. O dziwo, nie było mi też tak bardzo zimno.

Mogłam przemyśleć cały dzisiejszy dzień, pomyśleć o przyszłości, pomarzyć. Chciałabym, żeby moja znajomość z Maćkiem nie skończyła się na takim poziomie. Ciągnie mnie do niego, a on dziś i wczoraj pokazał, że jestem dla niego ważna. Mam nadzieję, że wszystko się nam ułoży. Dopiero początek, a ja czuję, że mi coraz bardziej zależy. Jest kochany, taki romantyczny, zabawny. Czasami zachowuje się dziwnie, ale to właśnie mnie w nim intryguje. Chcę go uspokajać w czasie złości, chcę, żeby patrząc na mnie, uspokajał się. 

Doszłam do domu, cały był ciemny, rodzice już spali. Wyjęłam swoje klucze, otworzyłam drzwi. Cicho zdjęłam kurtkę i buty i weszłam na górę. Podłączyłam aparat do laptopa i poszłam do łazienki. Rozebrałam się i wzięłam prysznic.

Para wydostawała się z każdej powierzchni. Wychodząc spojrzałam na lustro. Zobaczyłam tam zarysy jakichś napisów. Podeszłam bliżej i odczytałam : KOCHAM CIĘ NICOLE. MACIEK, a obok narysował serduszko.

Uśmiechnęłam się do siebie i w myślach pomyślałam : Ja Ciebie też Maciek. Ubrałam się w piżamę i wyszłam do pokoju.

Pościeliłam łóżko, wzięłam laptopa i kliknęłam na pierwsze zdjęcie. Selfie - ja i Maciek. Kolejne - Maciek całuje mnie w policzek. Następne, na którym trzymamy się za ręce. Zdjęć było dużo, choć czasu stanowczo za mało.

Po jakimś czasie poczułam znużenie. Czułam się niewyspana i zmęczona po tym tak bardzo długim i wyczerpującym  dniu. Odstawiłam laptopa na stolik nocny, zamknęłam oczy i zasnęłam momentalnie z uśmiechem na twarzy.


Minęły dwa dni. Wstałam wcześnie rano, żeby zdążyć się jeszcze dopakować. Dzisiaj mieliśmy wylot na kolejny konkurs. Cel? Norwegia - Lillehammer. Miał się odbyć konkurs drużynowy mieszany i jak zawsze, indywidualny.

Austrijaccy skoczkowie lubią konkursy drużynowe. Indywidualnie często mieszają na podium i każdy z nich prawie zawsze jest w pierwszej dziesiątce. Dlatego wszyscy razem wzięci mogą zdobyć wszystko. 

Cały sztab i kadra mamy tę świadomość, ale nigdy nikt głośno nie mówi, że jest pewien wygranej. Po cichu liczymy na dobre miejsca, wiemy na co stać  naszych skoczków i nigdy nie chcemy zapeszać. 

Gregor nie jest w doskonałej formie. Jego duma, jego przeświadczenie o swojej idealności go gubią. Prawda, Gregor przewodzi w naszym teamie. Mimo młodego wieku, zdobył dużo więcej niż niektórzy bardziej doświadczeni i starsi skoczkowie. Każdy wie, że jest najlepszy. Jednak jego spory z Alexem nie wróżą niczego dobrego. Przez to, że myśli, że jest najlepszy, może nie wyjść tak, jak każdy by chciał, żeby wyszło. Dlatego ma dużo więcej spotkań z psychologiem, niż reszta grupy.

A jeśli przez długi czas Gregorowi coś nie wychodzi, zatraca się. Wystarczy kilka "porażek", które według skoczka oznaczają brak miejsc na podium kilka razy pod rząd. I wtedy cała, może trochę zawyżona, samoocena, znika. Pojawia się u niego myśl, że jest beznadziejny. Że nie umie już skakać. Były nawet sytuacje, że chciał przerwać sezon i musiałam wtedy z sztabowym psychologiem i Alexem jakoś interweniować. Mimo tego, ile ma fanów a tym bardziej fanek, chciał się wycofać i zakończyć to, co budował przez tyle lat.

Myśląc o takich dość miłych rzeczach, spędziłam całe pakowanie się. Szybko mi poszło i resztę wolnego czasu mogłam spędzić na relaksie razem z rodzicami. Szukaliśmy właśnie nowego, przytulnego mieszkania. Z dala od rodzinnego domu, żeby nie przychodzić codziennie na obiadki.

Chciałam jeszcze przejść się do Michaela. Okazało się jednak, że zabrakło mi czasu. Jadąc taksówką, zadzwoniłam do niego. Zapytałam, jak się czuje, po naszym ostatnim spacerze. Poprosił, żebym przekazała pozdrowienia dla chłopaków i życzyła im szczęścia.

Cieszyłam się z kolejnego wyjazdu. Lubiłam tę pracę, sprawiała mi radość. Codzienny widok moich najlepszych znajomych, dlatego też czułam się jakby byli już moim braćmi. Dzięki temu mogłam się często widywać z Thomim i cieszyć się razem z nim z jego triumfów. Poza tym, poznałam wiele wyjątkowych ludzi innych narodowości. W tym Maćka. Gdyby nie skoki, nie spotkalibyśmy się pewnie nigdy.

Cieszyłam się, że do niego jadę. Spotkamy się. Może to dziwne, ale stęskniłam się za nim, mimo, że minęły dopiero dwa dni. Chciałam z nim spędzić jakoś trochę więcej czasu. Nie było to takie pewne, przecież jest konkurs. A Maciek jest strasznie ambitny. Będę kibicować mu z całego serca. I mam nadzieję, że on też się stęsknił i znajdzie czas, żeby spędzić go ze mną.

Spotkaliśmy się wszyscy na lotnisku, tam gdzie zawsze. Lot był za godzinę. Usiadłam koło Thomasa i dołączyłam się do rozmowy z Manuelem i Alexem. Rozmawialiśmy o formie skoczków innych krajów.

Szybko minął nam czas na rozmowie. Kilka metrów dalej stał Gregor. Mimo to, nie podszedł do nas, tylko kilka razy spojrzał na mnie. Ja nie miałam zamiaru do niego pochodzić, ani nic zagadywać.

Wreszcie technik podszedł do nas i powiedział, że musimy iść do odprawy. Podniosłam się z krzesełka, wzięłam ze sobą moją walizkę i walizkę z kombinezonami.

Podeszłam już prawie do bramki, gdy usłyszałam za sobą szybsze kroki. Odwróciłam się i właśnie w tym momencie ktoś wyrwał mi tę cięższą walizkę z ręki. Oczywiście, Gregor. Nie chciałam się z nim "bić" o głupią walizkę i robić jakieś sceny. Dlatego więc wykrzywiłam usta na kształt uśmiechu i poszłam dalej przed siebie.

Został w tyle, lecz po chwili usłyszałam, że dogonił mnie. Spojrzałam na niego i widziałam, że myślał nad tym, w jaki sposób może zacząć jakąkolwiek rozmowę.

- Nie musisz się trudzić. I tak nie mamy o czym rozmawiać. - machnęłam do niego ręką i poszłam jeszcze szybciej, by dogonić Thomasa

- Nie, czekaj! - usłyszałam

Oprócz mnie usłyszała to też kadra. Oprócz kadry inni pasażerowie. Właśnie wtedy zobaczyły go też jego wierne i zagorzałe fanki. Głównie nastolatki, jak zawsze. Gregor zakrył momentalnie usta ręką i próbował się jeszcze przecisnąć szybciej do odprawy. Wszystko na nic, bo kibicki go dogoniły i okrążyły w celu nabycia autografów lub zdjęć.

Spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Ja na to zrobiłam tylko niewinną minę. Gregor pokazał ruchem ust, że ta rozmowa nas nie ominie. Pokiwałam głową i odwróciłam się.

Po chwili Alex poprosił mnie, żebym poszła po Shlieriego. Ledwo dopchałam się do niego, żadna nie chciała mnie przepuścić. Mimo tego, ile autografów już rozdał, ich nie ubywało.

Gdy stałam już przy samej "gwieździe", spojrzał na mnie. Momentalnie uśmiech pojawił mu się na ustach i przyciągnął mnie do siebie bliżej. Stanęłam na samych palcach, żeby dosięgnąć mu do ucha. Powiedziałam, że musi już iść i wtedy poczułam, że fotografowie nie odpuścili sobie takiej okazji. Flesze aparatów oślepiły mnie, więc szybko wycofałam się.

Gregor poszedł za mną, trzymając mnie za rękę, ale fani nie chcieli go przepuścić. Po chwili wytłumaczył im się, że jedzie na kolejny konkurs i że niedługo spóźni się na samolot. Wszyscy musieli to zrozumieć, bo momentalnie się rozluźniło, zostali jeszcze tylko fotoreporterzy. Skoczek dalej trzymał mnie za rękę, a gdy zbliżył się do mnie. schylił się nad mną. Wyczułam, że nie ma czystych zamiarów, dlatego odsunęłam się szybko.

Usłyszałam, że westchnął lekko, ale poszedł za mną. Podniósł swoją walizkę i tę, którą zabrał od mnie i poszliśmy już do samolotu.

Jak zwykle, usiadłam obok Thomasa. I jak zwykle, jak najdalej od okna. Obok nas było wolne miejsce. Ze strachem popatrzyłam na około siebie. Na szczęście Gregor usiadł daleko od nas. Po chwili przyszła do nas starsza pani.

Wystartowaliśmy. Nie patrzyłam przez okienko, ale też nie chowałam się w ramieniu Thomasa. Powoli przyzwyczajałam się do tego uczucia.

Po chwili staruszka zaciekawiona taką dużą ilością ludzi, ubranych na ten sam kolor, zapytała nas :

- A Wy to jacyś sportowcy czy co???

Popatrzyliśmy na siebie i kiwnęłam głową.

- Skoczkowie narciarscy.

- Jesteście z cyrku, tak?

Thomas przybliżył się do niej i tym razem on powiedział, jak zawód wykonuje.

Babcia pokiwała głową i zaczęła szperać w torebce. Wyjmowała dużo rzeczy po kolei, ale jak to kobieta, nie mogła znaleźć tego, czego szukała. Wreszcie wyjęła. Aparat słuchowy. Nałożyła go i uśmiechnęła się do nas.

- No, teraz to będę Was słyszeć. Jak Wam życie idzie, złotka?

- Nie najgorzej. Tylko czasu mało na wszystko... - Thomas rozpoczął rozmowę

- A Wy to bardzo do siebie pasujecie. Jesteście może ze sobą?

- Nie, jesteśmy rodzeństwem ciotecznym. - wtrąciłam się i uśmiechnęłam.

- Tylko korzystajcie z życia. Każdy ma je tylko jedno. Bawcie się, cieszcie, sprawiajcie innym radość. Życie to nie czas na smutki, przemyślenia. Czasem nas dopada takie przygnębienie. Jednak nie warto się niczym za długo martwić, bo to powoduje jeszcze większy smutek. Ja wiem coś o tym. Łapcie każdą chwilę i korzystajcie z niej. Nic nigdy więcej się nie powtórzy. " W życiu piękne są tylko chwile ". Uczcie się nie tylko na swoich błędach, ale też na błędach innych ludzi. Mogę Wam powiedzieć, że kiedyś nie byłam zbytnio lubianą dziewczyną. Nikt ze mną nie rozmawia, ale ja także do nikogo nigdy się nie odezwałam. Zakochałam się w chłopaku, popularnym i niesamowicie przystojnym. Wiele moich znajomych się za nim uganiało. Coraz częściej jego widziałam, wstydziłam się jednak, żeby na jego spojrzeć. On także nigdy nic nie powiedział. Zakochałam się w nim obłędnie. Raz gdy szłam ulicą, zobaczyłam jego na jego własnym motorze. Typowy ścigacz, gdy jechał, oglądały się za nim wszystkie dziewczyny. Zobaczył też mnie, długo się za mną oglądał. Za długo. Skręcił kierownicą za mocno, zmienił pas. Tam potrącił go samochód. Zginął na miejscu. Mimo tego, ile lat minęło, nadal nie jestem w stanie opowiedzieć tego, co przeżyłam wtedy. Po prostu brak słów. Nigdy więcej się nie zakochałam, jest miłością mojego życia. Czerpcie z życia co najlepsze. I to jak najszybciej.

Uśmiechnęła się, w oczach miała łzy. Odwróciła się szybko w stronę okienka, żebyśmy nie zobaczyli. Popatrzyłam na Thomasa, miał pusty wzrok. Pocałowałam go w policzek i ułożyłam się do małej drzemki. Musiałam sama, na spokojnie, przemyśleć słowa starszej pani.

Nie odezwała się do nas już więcej. Była we własnym świecie. A ja pomyślałam, że nie ma na co czekać. Układa nam się z Maćkiem, trzeba z tego korzystać. Robić większe kroki, próbować wszystkiego. A gdyby coś mu się stało, a ja byłabym tego świadkiem, nie wytrzymałabym. Skończyłabym ze sobą chyba.

 - Powoli obniżamy lot. Niedługo lądowanie. Prosimy zapiąć pasy. - stewardessa poinformowała mnie, Thomasa i starszą panią.

Posłuchałam się jej, a następnie schyliłam się do Thomasa.

- A jak tam z Twoją stewardessą?

Thomas zaczerwienił się.

- Dała mi kosza.

Udał, że robi smutną minkę i przyciągnął mnie ramieniem do siebie. Zamknęłam oczy i nie otworzyłam ich, dopóki nie poczułam, że jesteśmy już na lądzie.

Zrobiło się niewielkie zamieszanie, jednak stewardessa poradziła sobie z tym szybko. Po chwili każdy, po kolei, wychodził z samolotu.

Po wszystkich załatwionych, potrzebnych sprawach, opuściliśmy lotnisko. Szłam koło Thomasa i rozmawialiśmy o tym, co przekazała nam nasza towarzyszka w podróży. Za nami szedł Gregor, więc uważaliśmy, żeby nie usłyszał niczego, o czym rozmawiamy. A nie chcieliśmy, żeby usłyszał, bo opowiadałam Thomiemu,  jakie mam plany w stosunku do Maćka.

Wreszcie zapakowaliśmy się wszyscy do dwóch busów i pojechaliśmy do hotelu. Skoczkowie i skoczkinie usiedli w całym jednym busie, dlatego ja usiadłam z Alexem. Zapytał mnie o formę chłopaków, dlatego przez całą drogę opowiadałam mu o formie nie tylko fizycznej, ale też psychicznej. Chłopcy byli dobrze dotrenowani, więc liczyliśmy na dobrą pozycję w konkursie mieszanym. Dziewczyny miały innego trenera, ale jako, że moim zadaniem było dowiedzieć się także o formie dziewczyn, dlatego opowiadałam mu również o nich.

Wychodząc z autobusu, poczułam, że jest tu o wiele, wiele zimniej niż u nas, w Austrii. Jak dobrze, że wzięłam dużo więcej ciepłych ubrań. Jednak mamusia dobrze mi poradziła. 

Powoli zabraliśmy wszystkie walizki i przeszliśmy do recepcji. Widziałam wiele znanych twarzy i mogłam się już pochwalić, że wiedziałam mniej więcej, kto jest z jakiego państwa. Widziałam Szwajcarów i Simona w roli głównej. Pierwszy raz zobaczyłam go w okularach, dlatego też przyglądałam mu się dłużej. Spostrzegł to i również się na mnie popatrzył, uśmiechnął się szeroko i puścił oczko. Odwzajemniłam uśmiech i spojrzałam na kolejnych skoczków.

Byli też już Niemcy, Słoweńcy i Czesi. Wszyscy także czekali na klucze. Rozglądałam się wokoło siebie, mimo wszystko, Polaków nie spostrzegłam. Był jakiś przestój w recepcji, bo długo czekaliśmy na swoją kolej.

Jak zwykle, każdy miał pokój z tą samą osobą. A ja jak zawsze sama. Poszłam do przydzielonego pokoju, za ścianą miałam Thomasa i Gregora, a za drugą ścianą Alexa. Po rozpakowaniu się w pokoju, położyłam się na łóżku. Długa podróż dała się we znaki. Włączyłam telewizor i poszukałam jakiegoś angielskiego kanału. Obejrzałam przez kilka minut lecący film, następni e znudzona, wyłączyłam tv.

Usłyszałam pukanie do drzwi. Z niechęcią wstałam i otworzyłam. Stał tam nie nikt inny, tylko Gregor. Zrobiłam znudzoną minę i pokazałam mimiką twarzy, żeby gadał, po co przychodzi.

- Razem z Thomasem chcemy zrobić wieczorek z karaoke i trochę poznać nasze towarzyszki w konkursie drużynowym. Chcesz w nim uczestniczyć?

Uśmiechnęłam się na samą myśl, że może być dobra zabawa. Zgodziłam się i dodałam, że muszę się jeszcze tylko trochę ogarnąć i za chwilę przyjdę.

Gdy tylko zamknęły się za Gregorem drzwi, pobiegłam do łazienki. Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się. Nałożyłam dżinsy i koszulkę. Jako, że lubiłam ciepło, wzięłam także ze sobą kadrową bluzę. Zapewne zdejmę ją, będąc u chłopaków w pokoju. Wyszłam już za drzwi, ale jeszcze wróciłam się. Szybko złapałam ze stołu moją lustrzankę i już byłam gotowa do wyjścia.

Zapukałam do chłopaków i usłyszałam hałas. Po chwili otworzono mi drzwi. A za nimi stał Gregor i Thomas. Wyścigowali się, kto pierwszy podbiegnie do drzwi. Uśmiechali się szeroko, a ich uśmiechy są na prawdę piękne. Wiele osób mówi, że to Gregor jest idealny z wyglądu, że jego uśmiech rozbraja. Jednak ja mam większą słabość do skromniutkiego uśmiechu Thomasa.

Weszłam do pokoju, Gregor zamknął za mną drzwi. Na łózkach, na krzesłach i na podłodze siedzieli już chyba wszyscy. Patrzyli się w moją stronę. Były trzy dziewczyny z żeńskiej kadry, Thomas, Gregor, Simon i dwóch Polaków. Nie wiem jak się nazywa, bo Maciek nie miał jeszcze okazji, żeby przedstawić mnie swoim kolegom. Nie wiedziałam, gdzie mogę usiąść i koło kogo. Podszedł do mnie Thomas i pokazał mi, gdzie sam siedzi. Ledwo się przecisnęłam, żeby dojść tam, gdzie mi pokazał.

Po drodze podeszłam do wszystkich i przedstawiłam się. Jedna dziewczyna, brunetka z niebieskimi oczami nazywała się Jacqueline. Druga, blondynka, to Daniela, a trzecia, z rudymi włosami to Maren. Wszystkie skaczą w każdym konkursie indywidualnym żeńskim i skaczą w Austrijackim teamie. Przedstawiłam się też Simonowi, a on poznał mnie, że to ja przyglądałam mu się w holu. Na koniec podeszłam do dwóch Polaków.

- Jestem Nicole Morgenstern. - podałam rękę temu pierwszemu

Trochę głupio mi było, że nie znałam skoczków z innych narodowości, bo przecież pracuje w głównej kadrze skoczków. Jednak, nie interesowałam się nigdy innymi krajami, tylko zawsze myślałam o naszym. Było to dla mnie małe wytłumaczenie, ale mimo wszystko, było mi trochę głupio.

- Ja jestem Żyłka. Piotrek. - No tak, jak mogłam nie rozpoznać. Thomas mi nie raz pokazywał na niego, mówiąc, że jest najzabawniejszym skoczkiem. Teraz jednak, utrzymywał powagę. 

 Podeszłam do kolejnego, który był zajęty rozmową z Gregorem. Gdy tylko zbliżyłam się do niego jeszcze bardziej, przerwał i wstał.

- Jestem Kamil Stoch. Miło mi. - powiedział i uśmiechnął się. Pięknie. Chyba wszyscy Polacy pięknie się uśmiechają.

Ja także przedstawiłam się i porozmawialiśmy chwilkę. Potem podeszłam do Gregora i odeszliśmy trochę na bok, gdyż hałas w pokoju był dosyć duży. Dziewczyny rozmawiały między sobą po niemiecku, Polacy po polsku a Thomas z Simonem po angielsku. Wszystko to zlewało się w niezrozumiały potok słów.

- Halo, Nicole! - usłyszałam głos Gregora - Chcesz coś od mnie?

- A, tak. Kiedyś mi mówiłeś, że nie lubisz Polaków. Dlaczego więc zaprosiłeś Kamila i Piotrka?

- Mają niezłe fazy. Poza tym, powiedziałem Ci, że nie przepadam za Polakami. A teraz Ci dopowiem, że najbardziej nie lubię Maćka. I od razu odpowiem na Twoje kolejne pytanie, skarbie. Nie zaprosiłem go tu specjalnie. Zresztą, Ty też byś chyba nie chciała żadnych zbędnych akcji?

Popatrzyłam się na niego tylko, by po chwili odejść bez słowa. Usiadłam koło Thomasa i próbowałam dołączyć się do jego rozmowy. Po chwili wszyscy rozmawialiśmy już w jednym języku opowiadając różne rzeczy.

Po jakimś czasie, Piter zaproponował, że jedno piwo nikomu nic nie sprawi. Thomas popatrzył na mnie, wyczekując mojej zgody.

- Niby przed zawodami nie możecie pić. Ale co Wam zrobi jedno piwo... - zgodziłam się

- Tylko obiecaj, że nie powiesz dla Alexa - powiedział Thomas nieufnie

- Przyrzekam - uśmiechnęłam się

- To ja biegnę do jakiegoś sklepu. Wszyscy chcą?

Nikt mu nie odmówił, dlatego ubrał się szybko gotowy do drogi.

- Okej, 9 piw. To Wy rozłóżcie projektor i podłączcie laptopa.

Jak Gregor tylko wybiegł z drzwi, wstałam, żeby przygotować sprzęt do karaoke. Gdy wrócił, każdy ochoczo otworzył swoje piwo i wypił kilka łyków. Było zimne od panującego chłodu na dworze.

Po chwili włączyliśmy piosenki i każdy miał swoją kolej na śpiewanie. Mimo, że nie wszystkich obdarzył talent piosenkarski, nie przejmowaliśmy się tym. Byliśmy w swoim gronie, każdy trochę podpity. Wszyscy śpiewaliśmy angielskie piosenki. Gdy przyszła kolej na Piotrka, wybrał polską.

Głośno śpiewał Bałkanicę i dołączył się do niego Kamil. Żyłka po każdym wersie prezentował swój sławny śmiech, co rozbawiało wszystkich jeszcze bardziej, niż jego śpiew. Po czasie, to nawet i ja śpiewałam to, co rozczytałam na tekście karaoke.

Było dużo śmiechu i zabawy, ale piwo się skończyło. Gregor był gotów, żeby biec po drugie, ale wszyscy odmówili, tłumacząc się konkursem. Wszyscy w nadal dobrym humorze posprzątaliśmy w pokoju Gregora i Thomasa i dokładnie ukryliśmy puszki po piwie w koszu. Akurat zdążyliśmy posprzątać, jak do drzwi zapukał Alex.

- A co Was tu tak dużo? - był wyraźnie zdziwiony

- Nie, nic, mamy tylko wieczorek towarzyski. - odpowiedziałam mu, a on się uspokoił

- Ale właśnie kończymy. - dopowiedział Thomas

- Mam nadzieję, że alkoholu nie było.

- Oczywiście, że nie. - odpowiedziałam. - Przypilnowałam ich jakoś.

Spojrzałam na zegarek i wstałam z krzesła. Była dwudziesta pierwsza, więc powiadomiłam wszystkich, że ja idę już do swojego pokoju.

Pożegnałam się z wszystkimi, podziękowałam i wyszłam. Razem ze mną wyszedł Kamil i Piter. Idąc, Żyła śpiewał jeszcze pod nosem i śmiesznie ruszał się na boki.

- A Ty do Maćka nie idziesz? - zapytał po chwili

- Jeśli mi powiesz, jaki numer pokoju, to chętnie.

Zdziwiłam się, że Piotrek wiedział, że łączy mnie coś z Maćkiem. Jednak postanowiłam, że skorzystam z dobrej okazji.

- To wpadaj pod 506. To ja się wyniosę może do innego pokoju na tę noc. Hehe.

- Może to nie będzie takie konieczne. Dzięki. - odpowiedziałam i zaczęłam szukać karty, bo zbliżaliśmy się do mojego pokoju.

- No nie wiem, nie wiem. Na wszelki wypadek, będę dziś spał u Kamila.

Znaleźliśmy się już przy moim pokoju, dlatego przytuliłam się do chłopaków i życzyłam im dobrej nocy.

Weszłam do pokoju i szybko wskoczyłam pod prysznic. Pomalowałam się i przebrałam w czarną sukienkę trochę przylegającą do ciała. Jak dobrze, że dopakowałam jeszcze tę sukienkę. Nigdy nie wiesz, jaka może się nadarzyć okazja. 

Wyszłam z pokoju i weszłam do windy. Na szczęście była pusta, więc szybko zjechałam o piętro niżej. Zaczęłam szukać numeru, który podał mi skoczek. Szybko go znalazłam i zapukałam.

Otworzył mi Maciek, nie zdziwiony moją obecnością. Wyglądał, jak zwykle, olśniewająco. Miał na sobie wąskie spodnie i koszulkę. Był boso, co najbardziej lubię. Uśmiechnęłam się szeroko i patrzyłam, jak zjeżdża z moich oczu, na dół, powoli lustrując każdy szczegół mojej sylwetki. Weszłam do środka i od razu ogarnął mnie zapach jego perfum.

Młody skoczek nic nie mówił, tylko nadal mi się przyglądał. Spojrzałam na niego, a on na mnie. Podszedł do mnie szybko i schylił się. Odgarnął moje włosy i założył je za ucho. Następnie dotknął lekko moich warg, czekając na moje pozwolenie. Odwzajemniłam pocałunek, próbując wdać to wszystkie moje emocje, jakie do niego odczuwałam. Nie mogłam się oprzeć jego malinowym ustom, nie mogłam się oderwać. On także nie chciał przestać. Nasz pocałunek był coraz bardziej namiętny.

Rzuciłam torebkę na podłogę i zdjęłam buty. Przerwaliśmy na chwilę pocałunek, by spojrzeć sobie w oczy. Oparł swoje czoło na moim, dyszeliśmy głośno.

- Stęskniłem się.

- Też Cię kocham.

Pocałował mnie znowu. I znowu tak samo intensywnie, jak wcześniej. Przesuwaliśmy się powoli w stronę łóżka. Nie chciałam, żeby zaszło to za daleko, ale kontrolowaliśmy sytuację. Podniosłam rąbek koszulki Maćka, a on podniósł ramiona. Na chwilę zaprzestaliśmy pocałunku, bym mogła zciągnąć z niego koszulkę. Rzuciłam ją wgłąb pokoju i przywarłam do Maćka. Przytulaliśmy się opiekuńczo. Czułam, jak ręce Maćka z pleców, powoli wędrują niżej, i niżej.

Złapał mnie, przez sukienkę, za pośladki. Podskoczyłam i oplotłam swoje nogi na jego biodrach. Skoczek całował mnie w czoło, policzki i wszędzie po twarzy. Omijając usta. Na koniec skradł tylko niewinny pocałunek i usiadł na łóżko.

Przyglądał mi się, jego oczy błyszczały.

- Nie mogę się oprzeć Twojej urodzie. Całowałbym Cię do znudzenia. Kocham Cię.

- Tęskniłam Maciek, to nie fair, że mieszkamy w innych krajach. Też Cię kocham.

- Cieszmy się z tego, co mamy. Jak na razie, musi nam to pasować. Niedługo pomyślimy bardziej, co możemy z tym zrobić.

Przyglądałam mu się. On także był przystojny, idealny. Gęsta, czarna czupryna, ciemne oczy, ciemna karnacja i małe, malinowe usteczka. Nie mogłam się im oprzeć, kusiły mnie nadal. Po chwili poczułam, że oblizuję wargi, dlatego nie czekałam dłużej i ponownie go pocałowałam.


Leżeliśmy wtuleni w siebie, nie mówiąc nic. Mimo, że między nami nie mieściło się już nawet powietrze, przybliżałam się ciągle do niego, żeby być z nim jak najbliżej. Obejmował mnie mocno, czułam jak bije jego serce. Moje bicie serca dostosowało się już do jego.

Po dłuższym czasie, odsunęłam się. Złożyłam na jego nagim torsie słodki pocałunek i ułożyłam się inaczej. Chciałam z nim porozmawiać, rozmowa między nami była zawsze najpiękniejsza. Położyłam się na plecach, Maciek włożył swoją rękę pod moje ramiona, a ja przybliżyłam się do niego. Kręciłam na jego skórze na torsie różne wzory, kółeczka, serduszka.

Opowiedziałam mu, o opowieści naszej sąsiadki z autobusu, o karaoke, o Michaelu. Rozmawialiśmy o wszystkim. Snułam przeróżne marzenia, oczywiście z nim i mną w roli głównej. Opowiadałam, o naszej dwójce dzieci, domku, ogródku, przyszłości.

Jakiś czas później wstałam i poszłam do łazienki. Gdy wróciłam, Maciek szukał w szafie swojej koszulki, która pasowałaby na mnie. Wyjął ją i podszedł do mnie. Stanął za moimi plecami i odgarnął włosy na bok. Powoli rozpiął sukienkę i ściągnął ją ze mnie. Później usiadłam na łóżko, a on zdjął rajstopy. Siedziałam przed nim w samej bieliźnie, a on nie wykorzystał tego. Podniósł się, pocałował mnie w ramię i pomgł mi wstać. Chwilę później nałożył mi swoją koszulkę przez głowę.

Poszłam jeszcze tylko do łazienki, by zdjąć stanik. Wtuliłam się w materiał koszulki i wdychałam jego nieziemski zapach. Nawet po praniu, wszystko nadal pachnie nim. Jego ciałem i osobowością. Wyszłam szybko z łazienki. Było mi zimno, chociaż czułam się cała rozgrzana. Maciek siedział na łóżku w samych bokserkach i próbował przykryć się kołdrą.

- Widzisz, bez Ciebie mi to nie wychodzi.

Uśmiechnęłam się i wskoczyłam do łózka. Maciek przyciągnął mnie do siebie i nakrył nas kołdrą. Mimo tego, że mieliśmy do dyspozycji jednoosobowe łóżko, to zmieściliśmy się na nim we dwójkę. A leżeliśmy tak blisko siebie, że zmieściłaby się tu jeszcze jedna osoba.

- Wiesz, skoro ja poznałem już Twoich rodziców, to chcę, żebyś Ty też poznała moją rodzinkę. Zapraszam Cię do Zakopanego, do Polski. - usłyszałam, a po chwili Maciek pocałował mnie w czoło.

Podsunęłam się na ramieniu, by być na poziomie jego głowy i pocałowałam go w usta. Mocno, a mój język wkradł się do jego ust. Po chwili nasze języki toczyły ze sobą walkę, a Maciek objął moje nogi, swoją jedną.

Po tym, obsunęłam się niżej, do naszej wcześniejszej pozycji. Uśmiechnęłam się na myśl, że poznam jego kraj, jego mieszkanie i najważniejsze, jego rodzinę. Zgodziłam się i dalej opowiadałam mu, co się działo przez te dwa dni, gdy się nie widzieliśmy.

___________________________________________________________________________________

Wreszcie jestem z nowym rozdziałem! :) Przepraszam, że tak długo.
Sami wiecie, wakacje... Podekscytowana minionym LGP, szybko napisałam większą połowę rozdziału.
Jeden rozdział na miesiąc, to i tak nie jest źle. Mimo wszystko, przepraszam :)

Liczę na dobre wrażenia. I teraz zostawiam Was z długim rozdziałem.
Czytasz = Zostaw po sobie komentarz :)

See You Later Miśki :*

8 komentarzy:

  1. Jak ja uwielbiam czytać o ich spotkaniach :) A niech im tylko Gregor zaszkodzi to normalnie głowę urwę. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No nareszcie! :D Brak mi słów, po prostu jestes najlepsza! :D Cudowny rozdział i czekam na następny :)
    Pozdrawiam i weny życzę :*


    Kaśka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, wiem. Długo nie było rozdziału. Ale jak wiadomo, wakacje. W roku szkolnym będę miała chyba więcej czasu. Chociaż niewiadomo, bo 3 gim. :(( Ale postaram się dodawać regularnie każdy rozdział :)
      Dzięki za miłe słowa :)
      Też Pozdrawiam :* i dziękuję

      Usuń
    2. Nie masz za co dziękować, to ja dziękuję :*
      Nie ważne kiedy będą rozdziały, ważne aby były, czekać będę :D
      Ooo.. Ja też idę do III gim. :D :*

      Usuń
    3. Dziękuję :) Fajnie wiedzieć, że mam stałą czytelniczkę :D

      Usuń
  3. Rozdział bardzo mi się podoba. Czekałam sporo, ale było warto. Kibicuję Nicole i Maćkowi. Mnie osobiście rozwalił Piotrek, jest genialny.
    Przepraszam, ale muszę Ci zwrócić uwagę. Niedawno byłam w Austrii to pewnie dlatego. Popraw sobie błędy na Austriacy, Austriak bo tak się poprawnie pisze. Nie gniewaj się za to!
    Trzymaj się ciepło! Do następnego. Buziaki ;*
    Zapraszam do mnie:

    http://chlopakczyprzyjaciel.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję! :D
      Ajj, właśnie nigdy nie wiedziałam jak się to pisze! :D Dziękuję za poprawkę :)

      Usuń