W domu było ciemno w każdym pomieszczeniu. Jakoś nie pomyślałam wcześniej, że jest już tak późno. Wchodząc, weszłam oczywiście w walizkę, którą wcześniej ja sama tam postawiłam. I oczywiście zrobiła wielki hałas. Szybko ustawiłam wszystko co upadło. Na górze zapaliło się światło, ale nie zwróciłam na to zbytnio uwagi. W głowie miałam całkowicie co innego. Raz pojawiała się myśl o sytuacji z Gregorem, o jego pożegnaniu, robieniu zdjęć dla mnie. To mnie przygnębiało, byłam zagubiona, zdziwiona. Z drugiej strony jednak byłam bardzo podniecona rozmową, która czeka na mnie za chwilę. Wolałam myśleć o tym drugim, dlatego siedziałam w kuchni i cieszyłam się sama do siebie. Chciałam zjeść płatki, bo po basenie, to głodna byłam. Ale niestety, nie mogłam usiedzieć w miejscu, więc ich nie zjadłam. Usiadłam spokojnie na fotelu i próbowałam się uspokoić przed rozmową. Przesiedziałam tak z dziesięć minut. W końcu wstałam i poszłam na górę. Usiadłam na łóżku. Boję się. Boję się, że nie spodobam mu się wystarczająco, żeby chciał się ze mną zadawać bardziej. - martwiło mnie to. - Dobra, trzeba pójść się umyć.
Wstałam z łóżka, wzięłam rzeczy i poszłam do łazienki. Miałam dość dużo czasu, bo Polak pisał mi, że pogadamy późno w nocy. Rozebrałam się i weszłam pod gorącą wodę. Chciałam się zrelaksować, ale na stojąco niezbyt to się udaje.
Mam nadzieję, że będziemy mieli o czym gadać. Ehh.. Czemu to wszystko jest takie trudne? Mogłam normalnie, po ludzku do niego zagadać na konkursie, a nie, teraz robię z siebie jakąś idiotkę. A jeśli on się tylko ze mnie nabija? Jeśli mu wcale o nic nie chodzi? I to tylko jakaś zabawa?
Oderwałam się od tych myśli, gdy nalałam sobie wodę w oczy. Później już tylko myślałam o pracy i innych przyjemnościach. Po dziesięciu minutach siedziałam pod ciepłą kołdrą trzymając na kolanach laptopa.
Zalogowałam się na Skype, włączyłam muzykę. Pod jej wpływem wyraźnie się uspokoiłam.
Jeszcze tylko nazwa. Sięgnęłam na stolik nocny po telefon. Ale go tam nie znalazłam. Przeszukałam kieszenie, łóżko. Cholera, gdzie jest ten telefon?! Wstałam z pościeli, poszłam do łazienki. Nie ma go nigdzie! Zbiegłam cicho na dół, do kuchni. Tak, leży na stole.. Brawo. Uspokoiłam oddech i poszłam na górę.
Odblokowałam telefon. Czekała na mnie wiadomość. Oczywiście do niego
Hej, przepraszam Cię mocno, ale nie mogę dziś pogadać. Jestem zmęczony.
Usiadłam na łóżku. Zrezygnowana. No tak, czego ja, idiotka, się spodziewałam? Za dużo se ponaobiecywałam, napaliłam się za mocno. Wyłączyłam laptopa, lampkę. Położyłam się. Wreszcie miałam czas, żeby o wszystkim pomyśleć. Hmm... Nie rozumiem, o co chodzi dla Gregora. Wcześniej nie cierpiał mnie, wielka u niego przemiana nastąpiła. Jest miły, przytula mnie często, całuje. Na szczęście w policzek tylko.. Mam nadzieję, że się nie zakochał, biedny Gregorek. Bo niestety, ale musiałabym go zawieść. Ciekawe, jaki jest Maciek. Jaki ma charakter. Wyraźnie się mi podoba, gdyby tak nie było, nie zachowywałabym się tak. Ale ta wpadka z tapetą.. Jego mina, bezcenna. Zaśmiałam się cicho. Nie mogłam już myśleć. Wstałam, podeszłam do okna. Czegoś mi się chciało. Zeszłam na dół, zajrzałam do lodówki. Na półce leżało czerwone wino. Tak, tego potrzebuję. Wzięłam z szafki lampkę i otworzyłam trunek. Nalałam sobie do pełna, chciałam odstawić do lodówki. Albo nie, spróbuję na bogato. Wzięłam całą butelkę i weszłam na górę. Usiadłam na łóżku i wypiłam zaraz jeden kieliszek. Tego mi wyraźnie brakowało.
Po dwudziestu minutach odstawiłam na podłogę kieliszek i prawie pustą butelkę. Byłam już tak bardzo pod wpływem alkoholu, że od razu poszłam spać.
W tym samym momencie, kilkaset metrów dalej od Nicole, w domu Gregora.
Położył się na posłane łóżko. Nie miał zamiaru spać, bo był jeszcze w jeansach. Przypomniał se sytuację sprzed ostatniej chwili. Jej piękny zapach włosów. Piękna twarz. Mała, zagubiona Nicole. Bardzo zakompleksiona, a przecież taka piękna. Niska, delikatna. Idealna. Nie myślał już o Sandrze. To była przeszłość. Jego przyszłością jest Nicole. Zawalczę o nią. I Maciek mi w tym nie przeszkodzi. A jak będzie trzeba, to zobaczy gniew Austrijaka.
Chwilę później zasnął.
Szłam sama. Wokół było bardzo ciemno, żadna latarnia się nie świeciła. Usłyszałam za sobą czyjeś kroki. Przyspieszyłam, bo od dziecka panicznie bałam się ciemności. Wyczułam, że ten ktoś biegnie. Usłyszałam ciężki oddech i w tym samym momencie zatrzymałam się. Odwróciłam się w stronę dźwięku, ale nie widziałam nic. Miałam urywany oddech, serce niemal wyrywało się z klatki piersiowej. Bałam się, ale patrzyłam na wysokość, gdzie przypuszczałam, że może być twarz. Wydawało mi się, że trwa to całe wieki. W myślach rozważałam, czy lepiej uciec, czy stać i czekać na jakiś ruch. W dokładnie tym samym momencie osoba schyliła się. Zobaczyłam jej oczy. Był to mężczyzna. Zaraz, skądś znam ten wzrok. Jednak w tym momencie nie byłam w stanie, żeby sobie przypomnieć. Ba, żeby w ogóle o tym myśleć. Skupiłam się tylko na zamiarach tego kogoś. Chwilę później stałam w ramionach mężczyzny. Silnych ramionach. Nie miałam sił, żeby się wyrwać. Usłyszałam przerywany świst mężczyzny, gdy się ze mną siłował. Był wiele wyższy. Po chwili dostał mi się do ust. Dotknął swoimi miękkimi wargami moich, wystraszonych. Przez chwilę opierałam się, ale później poczułam, że tego chcę. Całowaliśmy się po całej twarzy. Przez chwilę pomyślałam sobie, że jestem puszczalska, że całuję się z nieznajomym. Ale w głębi siebie czułam, że go znam. Czułam, że jest mi to potrzebne. Byłam cała czerwona, zgrzana. On też. Mieliśmy urywane oddechy.
- Zostań. Przy. Mnie. Na. Zawsze. - powiedział wyraźnie między pocałunkami
Spięłam się, był to głos Gregora. Chciałam się wyrwać, nie wiem sama czemu. Po chwili on sam odsunął się od mnie.
- Co się stało? - zapytał
- Nic.
- Przecież mnie kochasz
Gdy to usłyszałam, nie wytrzymałam. Pobiegłam przed siebie, a w oczach miałam łzy. Nie słyszałam, żeby za mną gonił. Stanęłam.
Obudziłam się. Było już całkiem jasno. Ale nie w mojej głowie. Bolała mnie bardzo. Zeszłam na dół. Było pusto. Wypiłam szklankę wody. Poczułam się trochę lepiej, ale brakowało mi ruchu. Wbiegłam na górę, po dwa schodki i przebrałam się. Nałożyłam czarne legginsy, top i bluzę i już byłam gotowa do biegu. Rozgrzałam się przed domem i wybiegłam z podwórka. Oczywiście, a jakże inaczej, biegł za mną Gregor. Wywróciłam oczami, jakos nie chciałam z nim spędzić najbliższej godziny. Podbiegłam szybciej z nadzieją, że nie zobaczył mnie, ale poza moim oddechem usłyszałam jego krzyk:
- Niiiiicooo! Czekaaaaaaj!
Musiałam zwolnić. Nie chciałam wyjść na idiotkę.
- Gdzie tak pędzisz? - mówiąc to, widziałam jak pożerał moje ciało wzrokiem
- Lubię biegać, nie obiecuję, że będziesz za mną nadążał - odpowiedziałam i zaczęłam biec
Skoczek podbiegł do mnie i biegliśmy na równym tępie. Trochę rozmawialiśmy. Ale nie była to normalna rozmowa. Nie czułam się z nim dobrze, ale coś mnie do niego ciągnęło jednak.
Po godzinie przybiegłam zziajana do domu. Na szczęście obeszło sie bez żadnych czułości na pożegnanie. I dobrze, bo cała się kleję...
Wbiegłam do przedpokoju, przeszłam szybko koło kuchni mówiąc tylko ciche "cześć" do rodziców. Wbiegłam na górę i poszłam pod prysznic. Leciała ciepła woda, a ja sie delektowałam tą przyjemną chwilą. Nie byłam nawet zmęczona biegiem, czułam się przeszczęśliwa.
Wyszłam z brodzika. Otuliłam się ciepłym ręcznikiem. Wyszłam z łazienki i poszłam do pokoju. Usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Na ekranie pojawiło się zdjęcie i podpis: Thomas. Ucieszyłam się i odebrałam
- No cześć braciszku... Nie, nic nie mam zaplanowanego na wieczór... A wy możecie?... Oczywiście bez żadnego alkoholu?... To ja się oczywiście piszę, dawno nie byłam na żadnej dyskotece... Przed 20 koło mnie? Dobra... Do zobaczenia Thomas...
Rozłączyłam się i rzuciłam telefon. Cieszyłam się bardzo tą niespodziewaną imprezą. Jak ja dawno się nie bawiłam! Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam czarną ołówkową spódnicę i przyłożyłam do siebie. Do tego dołączyłam jedwabną koszulę.
- Niee, za poważnie. Jak szaleć, to szaleć. - powiedziałam do siebie i schowałam ubrania
Teraz wyjęłam krótką obcisłą sukienkę. Była czarna, bez ramiączek. Do tego wzięłam lekki sweterek. Odłożyłam ubrania i zeszłam na dół.
- Idę na dyskotekę dziś - powiedziałam rodzicom i wlałam sobie wody do szklanki
Mimo biegania kac jeszcze nie minął.. A myślałam, że kac jest tylko dla facetów. Żałosne, samej się tak napić, żeby następnego dnia zdychać. - pomyślałam i obiecałam sobie, że już nigdy się tak nie upiję
Rodzice cieszyli się, że wreszcie się wyrwę. Spojrzałam na zegarek. Dopiero piętnasta. Jeszcze dużo czasu.
Poszłam na górę, wzięłam laptopa. Zalogowałam się na Skype, miałam cichą nadzieję, że Maciek będzie. Ale nie było go.
Otworzyłam więc folder ze zdjęciami z skoków. Obrobiłam kilka i wydrukowałam lepsze. Powiesiłam je od razu. Koło łóżka. To doskonałe miejsce, zawsze będę ich widzieć. Oczywiście były to zdjęcia Polaka, ale też moje z kolegami z teamu i samojebki z samolotu. Tak minęło mi dwie godziny.
Zaszłam do łazienki, musiałam umyć włosy. Wysuszyłam je i lekko potraktowałam prostownicą. Podeszłam bliżej do lustra. Nałożyłam warstwę podkładu. Powiększyłam oko, rysując kreske na górnej powiece i maznęłam dwa razy rzęsy. Na policzki nałożyłam trochę różu.
Teraz ubieranie, przeszłam do pokoju. Nałożyłam czarną bieliznę, komplet. Miała leciutką koronkę, ale dobrze sie w niej czułam. Nałożyłam rajstopy beżowe i przyszykowane ubranie. Na koniec wyjęłam z szafy śliczne szpilki. Były już lekko znoszone, ale żeby przeżyć całą noc, musiały być wygodne.
Przeraziłam się, bo spędziłam na tym ponad dwie godziny. Zeszłam na dół i włożyłam kurtkę. Pomachałam rodzicom na pożegnanie, ale jeszcze podeszłam do lustra. Pomalowałam usta czerwoną szminką. Wyszłam na dwór. Na szczęście nie musiałam marznąć bo przed domem byli już wszyscy. Poczułam, że każdy mi się przygląda, poczerwieniałam cała. Pierwszy odezwał się Thomas, a wszyscy chyba osłupieli z wrażenia:
- Fiu, fiuu. Nicoo. Ale żeś się odpieprzyła.
Popatrzyłam na niego i uderzyłam go w ramię. Momentalnie zamilkł.Podeszłam do Michaela i przywitałam się z nim:
- Hej, Michael, jak dawno się nie widzieliśmy - powiedziałam i przytuliłam się do niego
- Cześć Nicole, przepraszam, ale miałem małe kłopoty. Ale już wszystko okej. - powiedział, szczególnie szybko to drugie zdanie, wyprzedzając moje pytanie.
Uśmiechnął się do mnie i przyciągnął do siebie. Przez chwilę szliśmy objęci, a czułam że jesteśmy obserwowani.
Gdy już mnie puścił, odwróciłam się. Za nami szedł Gregor. W ręku trzymał aparat. Wywróciłam oczami, ale powstrzymałam się i nic nie powiedziałam. Chwilę później biegaliśmy, krzyczeliśmy, ganialiśmy się. Jednym słowem, zachowywalismy się wszyscy jak dzieci. W pewnej chwili poczułam, że ktoś mnie łapie i podnosi. Robi to z łatwością i zawiesza mnie sobie na ramieniu. Czuję mocne ramiona i męskie perfumy. Raptem na moich pośladkach czuję rękę. Słyszę głos, to Michael. Wiem, że mam krótką sukienkę, ale i tak kopię go lekko, żeby mnie puścił. Przed sobą widzę zaś Gregora. I oczywiście robi zdjęcia. Robi nam zdjęcia. Na jego twarzy widać skupienie ale i rozbawienie całą tą sytuacją. Wreszcie Miachael mnie puszcza. Jesteśmy już przy klubie.
Wchodzimy do niego niemal niezauważeni. Nikt nie rozpoznaje skoczków, na szczęście. Podchodzimy od razu do baru. Każdy zamówił sobie napój, ale o alkoholu nie było mowy w trakcie sezonu. Chłopcy szybko się rozkręcili, po chwili wyrywali mnie na parkiet. Pierwszy taniec był z Thomasem. Doskonale znałam jego styl, jego poczucie rytmu. Przecież nie pierwszy już raz tańczymy ze sobą. Piosenka była szybka, ale Thomi jeszcze bardziej nakręcał tempo. Po ostatnich nutach byłam wykończona, od razu wypiłam całą swoją wodę. Kilka następnych piosenek przesiedziałam. Chłopcy gdzies wyparowali, został tylko Michael. Siedziliśmy więc przy barze i rozmawialiśmy. Rozśmieszał mnie. Po kilku przegadanych piosenkach, zaprosił mnie do tańca. Poszliśmy na parkiet przygotowani na szybko kawałek. Ale DJ postawił na wolną piosenkę. Nie było odwrotu, stałam wtulona w Michaela. Poruszalismy się lekko, Mitchi też doskonale czuł się w tańcu. I prawdę mówiąc, czułam się dobrze w jego ramionach. Szeptał mi coś do ucha. Na koniec, chyba za bardzo wczuł się w swoją rolę. Pochylił się i pocałował mnie w usta. Odwzajemniłam pocałunek, ale zdecydowanie posunął się za daleko. Usiadłam przy barze, tym razem dalej od Michaela. Zobaczyłam, że przygląda mi się Gregor. Usmiechnęłam się do niego, ale on odwrócił szybko wzrok. Teraz patrzył na Michaela. Jego twarz nic nie okazywała. Do nastepnego tańca wziął mnie znou Thomas. Był to spokojny kawałek. Tańczyliśmy, ale Thomas patrzył na mnie smutno. Ja byłam nieobecna. Czemu on mnie pocałował? Jesteśmy tylko przyjaciółmi. Przynajmniej według mnie. Myślałam o tym cały czas. Thomas grzecznie mi podziękował i poszliśmy na swoje miejsce. Zobaczyłam, że nie ma tam Gregora i Michaela. Pewnie gdzies poszli. - pomyślałam. Rozmawiałam trochę z Morgim, ale ciągle myślałam o tym, gdzie oni są. W końcu poszliśmy ich poszukać. Przeszliśmy cały klub. Nie było ich nigdzie. Nagle poczułam, że jest mi gorąco. Wyszliśmy na dwór. Odetchnęłam zimnym powietrzem i później usłyszałam głos Gregora. Mówił coś o tańcu.
Pobiegliśmy szybko w miejsce, skąd dochodził głos. W parku stał Gregor i Michael. Słyszeliśmy, że Gregor coś krzyczy, więc schowaliśmy się za krzak. Serce biło mi mocno, ale usłyszałam co Gregor krzyczy do Michaela:
- Tak Ci się ona kurwa nie podoba, tak?! - krzyknął i uderzył Michela w twarz.
Krzyknęłam cicho, byłam przerażona.
- Mówiłeś, że jesteście przyjaciółmi! Mówiłeś, że nic do niej nie czujesz! - krzyknął i popchnął go na drzewo.
- Mówiłem i tak jest!
- To czemu ją całujesz?!
- Bo mogę! Co? Zazdrościsz mi tylko?
- Niczego Ci nie zazdroszczę! Jestem sto razy lepszy od Ciebie. Uświadom to sobie!
- Nie masz niczego lepszego od mnie. Nie zasługujesz na nią, tyle. - powiedział Michael spokojnie
- Zasługuje na nią bardziej niż Ty. Jeszcze pożałujesz tego "przyjacielu"! - powiedział i pchnął go mocno na ziemię.
Uderzył kilka razy w twarz, aż z nosa polała się krew. Kopnął kilka razy w nogi i brzuch. Następnie rozejrzał się czy nikt tego nie widział. Chwilę później, odszedł szybko.
Thomas objął mnie ramieniem. Nie wiedziałam co robić. Byłam przerażona. Już wstałam, żeby podejść do Michaela, pomóc mu, ale Morgi powstrzymał mnie. Słyszałam jego jęki i krzyki ale słyszałam też zbliżające się głosy. Męskie głosy. Szli tutaj. Usłyszałam fragmenty ich rozmów.
- Nie oddał mi długu...
- Na dodatek podstawia się do niezłej laski. Ale jest ona dziewczyną Gregora.
Zamarłam słuchając tego. Bałam się. Tak bardzo się bałam.
Zbliżyli się powoli do leżącego Michaela.
- Oh, a kogo my tu mamy? - zapytał jeden z nich
Michael poznał ich, ale nie odzywał się.
- Kopę lat kolego! A gdzie moje pieniądze? - zapytał się i kopnął w nogę
- Czemu się nie odzywasz? Minęła odwaga, którą miałeś jak nie leżałeś na ziemi? - odezwał się kolejny koleś
- Mówiliśmy Ci, że nie warto z nami zaczynać.
- Dobra, sprawa jest prosta. Masz te pieniądze czy nie? - zapytał znowu ten pierwszy
Michael nie odzywał się.
- No masz czy nie?!
Leżący zaprzeczył lekko głową. On też się bał, bardziej niż ja.
Zobaczyłam, że najgrubszy z nich wyjął coś z kieszeni. Modliłam się, żeby nie było to, to co myślę. Podał to dla tego, co pytał Michaela o kasę. Usłyszałam krzyk Michela z prośbą, żeby poczekał. Ale było za późno. Chwilę później usłyszałam huk. Następnie cisza. Nie mówiłam nic. Ale wiedziałam jedno. Oni go zabili.
Obiecałam, więc jestem!
OdpowiedzUsuńŻe co?! JAK TO ZABILI MICHAELA, no ludzie! Co tu się w ogóle dzieje?! Jakie długi, jaka kasa, jacy goście, Gregor go pobił?! Co?!
No jestem w szoku, Ci powiem! Pisałaś mi, że chcesz tutaj wpleść coś smutnego, a Ty mi tutaj z czymś takim wyskakujesz?!
Nie, nie, nie! Ja się nie zgadzam! Hayboeck musi żyć!!!! Kurczę, kocham Gregorka - oczywiście, ale nie musiał reagować aż tak z zazdrości o dziewczynę, ehh.
Zachowanie Schlierenzauera mnie bardzo zdziwiło. To jego odgrażanie się - w myślach, bo w myślach, ale zawsze - co do osoby Kota, bójka z kolegą z kadry. Oj, nieładnie, nieładnie.
No i jeszcze na koniec Maciek... w co on gra? Nicole tak się nastawiła na tę rozmowę przez skype'a, a on jej pisze, że nie może wejść? Coś mi tu śmierdzi, ale jeszcze nie wiem co.
Ciekawa jestem reakcji Nicole, co powie Thomas no i czy dziewczyna wybaczy Gregorowi, to, do czego po części doprowadził [czyt. Michi i jego... śmieć(?)]
Czekam, czekam na nexty! Muszę się dowiedzieć, czy Michi naprawdę umarł! (MAM NADZIEJĘ, ŻE NIE!)
spokojnie kochana, wszystko w swoim czasie, zobaczysz w następnym rozdziale ( o ile taki będzie :/ sama wiesz... )
Usuńdobranoc bejbee :*
Rozdział świetny, jak zawsze! Uwielbiam Twojego bloga, serio :) Czekam na dalszy ciąg :D
OdpowiedzUsuńDziękuje :*
UsuńJuż myślałam że dla jednej osoby go piszę :)
No pewnie, że nie dla jednej!! Zawsze co kilka dni patrzę czy jest nowy rozdział :)
UsuńMiło mi :)
UsuńJa również! <3
OdpowiedzUsuńOjej, dziękuje ślicznie :*
UsuńDzień w dzień patrzę co godzinę czy jest nowy rozdział, już nie mogę się doczekać następnego! :*
UsuńO jaa. :) serio, wielkie dzięki :)
Usuńa następny rozdział to będzie jakoś po świętach :) Wesołych Świąt wszystkim :*
Jak mogłaś Michiego uśmiercić?? noo jaak?
OdpowiedzUsuńdlaczego? jeejku ;C
czekam na kolejny ! ^-^
Pozdrawiam i zapraszam do mnie ;) oni-razem-na-zawsze.blogspot.com
Tak jakoś wyszło :(
Usuńdziękuje, również pozdrawiam :)
Jak będzie wolny czas, to zajrzę na pewno :D